W prawdzie wciaz nie przestudiowalem tych rysunkow i nie poruszalem sie tak by poczuc te sciegna i kosteczki jednak rozkminialem troche temat bo zastanawialo mnie jak to jest ze podnosze 55kg w serii w ten sposob przy wyciskaniu 45 w serii i jakos nigdy nic mnie po teningu nie bolalo, choc fakt ze czasem bolalo w pierwszej serii...
No i wczoraj tak myslac zrobilem ten ruch i co sie okazalo? Ze moje ramiona nie ida z przodu tylko z boku!
Cwiczenie wykonuje tak: chwytam sztange francuska na tym najwezszym zgieciu, czyli jest gdzies 15cm pomiedzy dlonmi, i ciagne obcierajac sie po ciele (zachaczajac oczywiscie rowniez o pytonga co daje mi dodatkowa motywacje do wykonania nastepnego powtorzenia
). Koncze gdy miejsce w ktorym chwytam sztange jest tuz pod mostkiem. Ramiona przy skonczeniu cwiczenia sa gdzies 30 stopni w dol. W tym ruchu ramie idzie calkowicie z boku, cos jak w unoszeniu sztangielek bokiem.
I tu pytania:
1. Czy taki sposob nie jest ok? Jak daleko do przodu musza byc wychylone ramiona by sciegno sie przycisnelo a kiedy mu sie "udaje"?
2. Jesli ten sposob jest zly to czy unoszenie sztangielek bokiem ale "lokciami do gory", czyli wlasnie z obrotem wewnetrznym (kciuk w dol), tak jak to sie czesto zwyklo wykonywac, nie jest rowniez szkodliwe?