Szajba - In Comfort Zone

Jak dupsko?

Miałem nie jęczeć

to pisz a nie stękaj :P

Ufff, jesteś

Jak rower?

To po kolei.
Dupsko ma się coraz lepiej. Mocno stłukłem powięź, spuchło tak że ciężko było spodnie wciągnąć.
Nie siadłem na tyłku oczekując na poprawę a od razu rozpocząłem rehabilitację ruchową. Wiadomo, trochę bolało, ale ruch to w końcu samo zdrowie
Na dzień dzisiejszy, jest nieźle i myślę że za dzień, dwa zapomnę. No, może trzy dni.
Druga noga dostała przy okazji, mocno naciągnąłem mięsień smukły, pracuję nad nim manualnie.
Najgorzej dostał bark. Wiadomo, dupa to jeden element jak klocek drewna, bark to cała masa małych dźwigienek, sznureczków, trybików i co tam się jeszcze zmieścić się mogło.... I jak pizłem tym "instrumentem" o asfalt, tak mi po dziś dzień przy gwałtowniejszym ruchu , grzechocze ten bark jakby mi się kulki z łożyska wysypały.

A rower? Rower cały. Znaczny odcinek w ślizgu trzymałem rower w górze Lekko przytarłem róg kierownicy i delikatnie ugiął się hak przerzutki. Pierdoły po których już śladu nie ma.

Cóż.. z barkami nie ma żartów, ale duża szansa, że zagoi się jak na Szajbie

A coś w zasadzie zrobił?

Też jestem ciekawa

Cóżem zrobił?
Próbowałem zmieścić się na skrzyżowaniu z prędkością przelotową 30km/h. Niestety czynniki zewnętrzne takie jak mokry asfalt, wyprofilowanie skrzyżowania (umiejscowione na zboczu) nie chciały współpracować i ten świetnie zapowiadający się trening skończył się szlifem.