Kaleka zaczyna pakować, cel złapać równowagę: siły, wytrzymałości i ruchu.

Bramę kiedyś chciałem, gdy byłem raczej ponadprzeciętnie silny i wysportowany, a ten atlas ma wyciąg górny i dolny. Nie uzyskam też za używany sprzęt fajnej ceny. Kwestia rozkręcania, kłopot, to już prędzej dokupię wtedy tę bramę, ale jak już ten atlas jest to nie ma sensu. Także ze względu na suwnicę Smitha nie będę się pozbywał tego atlasu, wątpię, abym kiedyś bez asekuracji był w stanie robić siady z większymi ciężarami. Na razie nie potrafię zrobić zwykłego przysiadu bez trzymania się czegoś, nawet wstać z podłogi nie potrafię bez podparcia niestety. A jak będę sprawniejszy to będę się samodzielnie mógł udzielać na publicznej siłowni.

Fajny solidny trening klatki pod WW dzisiaj zrobiłem. 10 serii po 7 powtórzeń z minutą przerwy, potem 5x10, 3 minuty przerwy,sztanga 37 kg. Dołożyłem 7 serii po 10 na maszynie na plecy, 5 serii po 10 butterfly na atlasie, 6 serii po 12 ze sprężynami na klatkę. Objętość treningowa w czasie 1:30 h wyniosła 7840 kg. Potem sobie zrobiłem amatorską sesję.

Taka zabawa w kulturystę:

Widać, że masę mięśniową udaje Ci się ładnie utrzymać. Nie myślałeś kiedyś wystartować w zawodach kulturystycznych. Pewnie znasz Kamila Bling Szadkowskieko z forum SFD. Facet odwalił kawał dobrej roboty. Może i Tobie się uda

Oczywiście, że znam Kamila. Wielki ciałem i duchem gość. Pisaliśmy nawet trochę na Fejsie i YT. Kulturystyka jest fajna, ale wymaga bardzo dużo wyrzeczeń. Ponadto moim priorytetem jest być sprawniejszym i silniejszym, jeżeli ubocznym efektem jest poprawa sylwetki to fajnie, ale nie jest to mój cel. Dużo ciekawych, także prozdrowotnych rzeczy można podpatrzeć u kulturystów i z tego staram się skorzystać z tego, ale samą czystą kulturystyką się nie zajmę. Wolałbym mieć lepsze wyniki siłowe niż wygląd. Redukcja tłuszczu z powodów spastycznych jest też dla mnie bardzo problematyczna. Przy zmniejszaniu kalorii dochodzi do wzrostu spastyczności, nie warta skórka za wyprawkę.

Wczoraj było 13tego. Strasznie smutny ten dzień dzisiaj, Adamowicz, Owsiak, walki Polaków z Polakami, przykre. Dodatkowo, moja córka złamała rękę w łokciu, z żoną są teraz w szpitalu i mniej istotna sprawa, że przez to nie jadę dzisiaj na angielski i zmieniam trochę plany treningowe. Za oknem śnieżna zamieć. Przybijający ten dzień. W takim dniu trzeba szczególnie się zebrać, nie ulegać, walczyć. Przeciwności trzeba pokonać lub przeczekać, jeżeli nie mamy wpływu na nie. Wieczorem mocny trening w parterze na macie, a teraz intensywnie chodzę.

No.. faktycznie 13-tego na całego.. a i nam sie dziś samochód popsuł.. ale w porównaniu ze złamaną ręką to pikuś.

Tsubame33

No.. faktycznie 13-tego na całego.. a i nam sie dziś samochód popsuł.. ale w porównaniu ze złamaną ręką to pikuś.

Drugi raz to samo miejsce, ale ćwiczyć, wzmacniać mięśnie i kości moja piękna nastoletnia córa nie chce. Argument jej, "ty ćwiczyłeś i jesteś sparaliżowany" Jej pechem jest, że jest bardzo zgrabna, wygląda na wysportowaną, a nie jest wysportowana. Jak byłem zdrowy to wspólnie biegaliśmy, potem sama się już pomimo moich zachęt słownych nie przełamała. Gdyby była niezgrabna to może by ćwiczyła, aby poprawić sylwetkę, a tak brak jej negatywnego bodźca. Zagoi się ręka, auto naprawi, będzie dobrze.

To istnieje szansa, że córka też zacznie ćwiczyć.. jak ząb czasu sylwetkę nadgryzie

Tsubame33

To istnieje szansa, że córka też zacznie ćwiczyć.. jak ząb czasu sylwetkę nadgryzie

Szansa (nadzieja) jest zawsze i to nawet na to, że czas sylwetki nie nadgryzie.
Jakieś braki w żywieniu, że kości takie słabe.

Po prześwietleniu na szczęście okazało się, że nie złamanie tylko mocne stłuczenie łokcia, ale ręka na temblaku tydzień.