27.08 DNT
Aktywność: Godzinka w Planecie Gigantów. Z tyłu głowy chciałam spróbować swoich sił w biegu typu Runmagedon, więc miałam namiastkę w wersji dla mega początkujących :P W tym upale można się nieźle zmachać i nie obyło się bez otarć.
Wieczorem trening.
Brzuch: Dobrze
Suplementy:mama DHA, Sanprobi IBS, kreatynna, BCAA
Śniadanie: Jajecznica z cukinią i papryką
Obiad: Pad thai z krewetkami, naturalne lody bakaliowe
Kolacja: Omlet kokosowy z ananasem + lampka wina
Trening
1. WL 5/3/1 + AMRAP z % serii pierwszej w wersji clusterz po 3
(R20x10 20x10 25x5) 30x5 35x5 40x 3+4 30x 21
20 25 30x 15 25x 18
2a. Podciąganie podchwytem 5x10
2+4 2+8 7 8 7 guma zielona
2cc+8 1cc+9 10 10 10 guma zielona i niebieska
2b. Dipsy 5x10
2+6 9 9 8 8
2cc+36kg 36 36
3a. Uginanie przedramion z hantlami 4x12
5 5 5 5 młotek
5 6 6 5
*3b kółko x5
1. Nie było jakoś specjalnie ciężko, ale ława mi nie leżała- podpórki nieregulowane i nie pasowała mi wysokość. W najcięższej serii musiałam poprawić chwyt.
2a. Pierwsze z cc ładnie idą ale potem jest coraz gorzej (w sumie normalne). Nawet z gumą było ciężko, więc jak miałam problem z dociąganiem to kończyłam serię. Teraz myślę, że mogłam dokończyć opuszczaniem- następnym razem.
2b. Niewygodne uchwyty- ciut za szerokie, robiłam z niebieską gumą.
3. Tak jakoś mnie wzięło, żeby z innym chwytem zrobić. Mega ciężko, chociaż ciężar nie powala, ale po podciąganiu bicepsy już zmęczone. Szaleć tu nie będę na pewno.
3b. W przerwach robiłam szalone 5 powtórzeń na kółku. Strasznie mi ciśnienie w głowie wzrasta w tym ćwiczeniu w fazie rozciągnięcia. Nie wiem czy to normalne czy to efekt tego, że robię coś źle.
28.08 DNT
Aktywność: Plażing smażing plus granie w freesbe w wodzie :D
Brzuch: Wieczorem delikatne wzdęcie ale rano było bardzo ładnie, aż nie było wstydu na plaży
Suplementy: cynamon do kawy,mama DHA, Sanprobi IBS
Śniadanie: Jajka sadzone z cukinią i kurczakiem
Obiad: Kotlety z indyka i gotowanych warzyw, wafle ryżowe, banan, kabanos + jedno piwo
Kolacja: Naleśniki gryczane z owocami i gorzką czekoladą
W sobotę robiłam pomiary. W sumie to tragedii nie ma. Z biustu to się nawet cieszę, bo zyskał na tym ale będę obserwować pomiary bo jest to pierwsze miejsce gdzie coś się dzieje. Liczenia nie wprowadzam. Sprawdziłam sobie jeden dzień i na oko całkiem nieźle mi wychodzi (mniej więcej tak jakbym chciała jeść teraz jakbym liczyła). Zdecydowałam się na dietę low FODMAP. W weekend generalnie było całkiem nieźle oprócz loda i kabanosa. Zrobiłam już zakupy z listą i lodówka gotowa na zmiany. Pewnie będzie trochę więcej mięsa i ryb, bo strączki są ograniczone, nabiał też (mozarella jest ok ale nie będę przesadzać z częstotliwością), białko oczywiście też, więc żeby ciągle na jajach nie lecieć to się na mięsko trzeba przestawić. No i erytrol też wypada. Może się w stewię zaopatrzę. Plan jest taki, że przez 6-8 tygodni trzymam się listy (no na weselu mogę mieć problem, zwłaszcza że lista nie jest dla mnie intuicyjna) a po tych dwóch miesiącach będę zgodnie z zaleceniami wprowadzać po jednym produkcie co dwa- trzy dni.