Zbieram żniwa środowego biegu. Nieodpowiednio dobrany strój do temperatury panującej na zewnątrz, spowodował wychłodzenie organizmu i ból gardła kolejnego dnia.
Sądziłem, że nie jest najgorzej, więc wczoraj wybrałem się na planowaną "dychę". Po biegu czułem się całkiem dobrze, nie mniej jednak wieczorem było zdecydowanie źle z moim gardłem.
Dzisiejsze zaplanowane 15 kilometrów, jednogłośnie odwołuję, w trosce o pozostałe moje organy zlokalizowane w górnych drogach oddechowych. Trudno. Zdrowie ważniejsze. Mam nadzieję wykurować się do wtorku, tak aby jeszcze przed świętami zaliczyć jakiś dłuższy bieg.
Po zjedzeniu wczoraj połowy Pizzy zastanowiłem się nad dietą.
Trenując
sporty siłowe trzymałem dość restrykcyjną dietę, bilans białka, węglowodanów i tłuszczu zgadzał się co do "joty".
Zastanawiam mnie fakt diety dla biegacza amatora. Czy uważacie, że jest ona tak bardzo istotna jak dieta "kulturysty". Jedyną rzeczą jaką mogę stwierdzić to fakt, że po makaronie z tuńczykiem biega się dużo lepiej niż po zjedzeniu przetworzonego jedzenia.
Stosujecie dietę, na czym bazujecie ? Moim celem jest schudnąć i jak dobrze wiecie, przebiec maraton.
Mam wolne od biegania, z powodu choroby, więc poczytam chętnie o odżywianiu ;)...
Pozdro !
Zmieniony przez - DUDEK w dniu 2014-12-21 07:36:17