/nic ważnego/
No i wczoraj był dzień treningowy i tak zjadłam, jak wyżej. Niestety nie było tego dużo więcej niż zwykle [wagowo], chociaż 15g orzechów na śniadanie dało mi trochę satysfakcji. Standardowo mam 8g.
Udało mi się powstrzymać od podjadania po kolacji, ale nie wiem, czy to dzięki zwiększonym "dostawom" kalorii, czy też dlatego, że wróciłam z treningu po 22-ej padnięta i ledwo miałam siłę usmażyć omleta, ułożyć jadłospis na dziś i... zaryłam w łóżko. Mogło być też tak, że ponieważ
wiedziałam, że mam tego dnia zjeść więcej i trochę inaczej, to... hmm... więcej uwagi tego dnia przywiązywałam do tego, co jem i de facto bardziej się kontrolowałam.
Niemniej jednak na dni treningowe pozostanie taka zwiększona dieta, co dodatkowo zwiększy mój entuzjazm w stosunku do tych dni
NATOMIAST...
Tak poza tym czuję się trochę wymęczona tą redukcją i ciągłym uczuciem lekkiego niedosytu w żołądku [trudno to nazwać
głodem, ale jednak pewien dyskomfort jest]. W sobotę [która zresztą też jest dniem treningowym] robię sobie odpust. Należy mi się nagroda za te 1.5 miesiąca konsekwencji. Nie mam zamiaru napychać się "po kokardę", ale przypomnę sobie, jak smakuje biały chleb, przeproszę się na chwilę z jedną sałatką z tuńczyka, z żurkiem, nie zważę masła orzechowego, takie tam...
A co do treningu: wczorajszy też był dobry. Była
klatka, barki i brzuch.
Ta maszyna do ćwiczenia brzucha jest po prostu rewelacyjna. Pierwszy raz w życiu doprowadzam się do upadku mięśni brzucha w trzech seriach po naście powtórzeń.
Odkryłam też wczoraj hantle 4kg zakopane gdzieś za stojakiem z ciężarkami. Bardzo dobre, już mi się spodobały do unoszenia ramion bokiem stojąc i w opadzie siedząc. Ich dodatkową zaletą [oprócz tego, że w tej chwili stanowią właściwe dla mnie obciążenie] jest to, że są mało popularne, bo takie "damskie". Kolorowe, niepozorne, wyglądają na jakieś 1.5kg
A w ogóle... mam wrażenie, że powoli przestaję być przezroczysta na siłowni. A to jakiś pan się poderwie, żeby mi ławeczkę pomóc przesunąć [ławeczkę!!! no bez przesady!!!], a to drążek do wyciągu górnego podwiesić [bo ja ledwo sięgam], a to jakieś uwagi filuterne robią o moich obciążeniach, a to coś... a jak wychodziłam, to pierwszy raz cały męski chórek odpowiedział zgodnie "cześć" na moje pożegnianie.
Nie wiem tylko, czy to nie dlatego, że o tej porze byłam jedyną kobietą na siłowni

LOL
Pozdrawiam!!!
Zmieniony przez - Uka P. w dniu 2005-05-13 14:07:40