stąd nauka jest dla żuka -> szykuj posiłki na dzień następny dnia poprzedniego, a
Ha! Juz dawno to odkrylam, tylko nie wszystko sie da!
Znaczy - OK, wszystko sie da, tylko do nastepnego dnia bedzie ohydną, zimną namokłą breją, zamiast wzglednie chrupiącej pysznej kanapeczki.
Obiady staram sie pakowac poprzedniego dnia, twarog czesciowo tez [otreby i oliwe dorzucam rano, bo inaczej wszystko by skislo; which remninds me..! ostatnio pomylone misie i wlalam sobie do twarogu tranu zamiast oliwy -od razu sie obudzilam...

]
te które możesz szykuj w trakcie weekendu nawet na cały następny tydzień ....
Nie mam takiej opcji - mieszkam ze strasznie stara lodowka niezapomnianej marki Minsk [chyba jest starsza nawet ode mnie!

], nie mam tego jak przetrzymac dluzej niz 2 dni.
Hehehehe, chociaz moglabym w weekend sobie poodmierzac porcje sniadaniowe platkow

LOL, to mi nie przyszlo do glowy
druga rada - zważ raz, zobacz jaką objętość to zajmuje, potem operuj już tylko objętościami - łyżka, pół szklanki, szklanka itp. itd.
Tak, tak, wiem... Tylko ja jestem hardkorowiec, jak mam wage, to lubie jej uzywac. I o ile 2g za duzo jeszcze jakos przezyje, to 5g juz staje sie dramatem. Ja MUSZE wiedziec dokladnie
250 gramowa kostka sera ma po przecieciu po przekatnej 125 gram, kawałek przecięty ponownie po jego przekątnej 62 - 63 g
Ja najczesciej potrzebuje 80g - szybciej mi idzie przyciac na oko 1/3 kostki niz walczyc z przekatnymi
przeciętna łyżka stołowa oleju ma 15 gram
ZONNK!!! Moja ma 9g. A lyzeczka 3g - tyle to juz wiem, tego nie waze, ale wlanie oliwy na lyzeczke tez zajmuje czas.
szklanka mleka wypełniona po brzegi ma z reguły 220-230 gram (choć każdy może miec inne szklanki, raz trzeba to sprawdzić)
Ja mam same kubki, wiekszosc 300g, ale sniadanie jem w takim 400ml. Ale mleko to akurat latwo zwazyc i szybko idzie.
czubata łycha masła orzechowego to około 35 gram
...tak? Ja potrzebuje max 4g...
itd, itd, itd ....
Wlasnie...
zrobienie śniadania znając takie drobiazgi zajmuje 30 sekund, do dwóch minut, w zalezności co się robi
Zgadzam sie, jesli tego jest malo i codziennie to samo. Ja mam 30 minut na przygotowanie 5 posilkow [raczej sie nie powtarzam z dnia na dzien] i zjedzenie jednego z nich. Rzeczywiscie czesc juz sie nauczylam szykowac poprzedniego dnia, ale roznie to bywa z pamiecia tego poprzedniego dnia...
A poza tym - o co chodzi?! Czy ja narzekam na wczesne wstawanie, czy na to, ze z pracy wyjsc nie moge?
podobnie z kanapkami do pracy - centymetrowej grubości kromka razowca ktory zwykle kupuję ma 40 gram - 3 takie to 120
Nigdzie w mojej diecie nie miesci sie 120 g razowca, a tych 40 tez juz nie waze. Jeszcze wyszloby 45 i bylby dramat...
przy odrobinie wprawy błąd w wyliczeniach będzie wynosił około 1-5 %
1% to sie myli moja waga, 5% to dla mnie za duzy blad.
Coz, w domu tez jestem DeTePetka...

Praca tresuje.
A poza tym - co z papryka czerwona, pomidorem, salata itp? Salate tez juz oceniam na oko, ale papryke to trudniej jednym ruchem przyciac do 120g bez wazenia.
co jakiś czas jedynie waż, aby sprawdzić czy się zbytnio nie mylisz
Jeszcze nie czas, Tyka, chociaz juzem blisko. Z serem bialym juz prawie trafiam, ale z wedlina jeszcze sie za duzo myle
A w ogole, to kazdy ma swoje metody. Dla mnie nie ma znaczenia, czy waze, czy mierze objetosci, bo czasowo zajeloby mi to tyle samo czasu - i tak jakistam produkt musze wyjac z szafki i zrobic wokol niego jakas operacje. I czy to na lyzce, czy do kubka na wadze - nie ma znaczenia. Tego jest po prostu duzo [wlasnie zliczylam, ze srednio 15 rzeczy], na dodatek jeszcze trzeba to i owo zjesc. I dokladnie gryzc, bo inaczej gazownia!
A poza tym - zejdz ze mnie.
P.S. A ja znowu siedze w pracy ic zekam na kolejne materialy...
Zmieniony przez - Uka P. w dniu 2005-04-25 19:23:44