Tak na chłodno
Pudzian nie ma żadnych argumentów w ringu. Jego handicapem miała być podobno niewiarygodna siła. Już wiemy, że nie jest. W ringu ta jego moc do niczego się nie przydaje. Zupełnie nie widać, że walczy były MŚ strongman i zawodnik MMA, który tej siły powinien mieć mniej.
Techniki brak co oczywiste. Kondycja tragiczna. Walka nie trwała nawet połowy zaplanowanego czasu, a on od dawna słaniał się w ringu, jechał na wstecznym, zmieniał kolory niczym kameleon i już w końcówce 1 rundy przewrócił się prawie bez ingerencji Sylvii. Końcówka walki i przewrócenie się na plecy niczym żółw było totalnym kuriozum. Tutaj nie było czasu na odpoczynek, przerw na leczenie ran, trzymania się lin dlatego też wyglądało to jeszcze gorzej niż z Japończykiem, a przecież teraz nie było weselnego ataku. Kondycja słabsza niż u Sappa. Pewnie miałby problemy z wejściem po schodach na 1 piętro bez zadyszki.
Całe te przygotowania Pudziana przypominają jakąś partyzantkę. Dwie walki w odstępie 2 tygodni. Pudzian dalej twierdzi, że to żadna przeszkoda. Dziwne, że nikt z czołówki nie robi podobnych rzeczy. Zrzucanie 7 czy 8 kg w niecałe 2 tygodnie. Kto tak robi się pytam? No i te przygotowania. Łamanie nóg low kickami, przewalanie ważących 160kg sumitów itp. W walce wyszło, że Sylvia na chudych nóżkach i z rozwalonymi kolanami śmiał się z tych low kicków, a siły wystarczyło do tego by raz obalić Sylvię i to też w ten sposób, że nie mógł z tego nic zrobić.
Podsumowując. Pudzian trenuje już z 9 miesięcy MMA. Wcześniej miał podobno za sobą lata treningów karate i boksu. Nie widać nawet zalążków i podstaw techniki. Ma już ponad 33 lata, a to raczej nie jest wiek na naukę i
wyrabianie kondycji. Siła nie daje mu w walce zupełnie niczego. Generalnie brak atutów, nie ma szans na sukcesy. Powalczy sobie, będzie dostawał solidne wypłaty, a w Polsce będą mu ostrożnie dobierać przeciwników. W USA już nikt nie będzie go chciał oglądać po takim popisie.