Paatik jak widać można mieć całkowicie różne doświadczenia w tej kwestii
Najbardziej mi brakuje właśnie tego zrozumienia drugiej strony, że nie zawsze to jest takie fajne i przyjemne.
Ja już wspominałam że mam traumę i żałuję że nie zdecydowałam się na butle wcześniej. Ale presja otoczenia łącznie z pediatrą była ogromna i wiem że czasem ciężko podjąć decyzję.
Dla mnie butla była dużo wygodniejsza. Z kp wiecznie problemy. Na początku mimo że Młodego dostałam od razu to mleka nie było, położone kazały mi siedzieć z laktatorem. W efekcie po kilku dniach miałam rany. Później znowu mleka było za dużo. Najpierw leciało pod dużym ciśnieniem i Młody płakał bo się dławił, za chwilę nie leciało nic i ryk bo głodny, wisiał na cycku nawet 2-3h bezprzerwy, w tym czasie ani zjeść, ani do toalety ani spać. Nawet karmienie leżąc na plecach nie pomogło zmniejszyć ciśnienia. Niestety wcale się nie unormowało, choć wszyscy zapewniali że minie i będzie lepiej. Co chwilę jakieś zatory, ból koszmarny i jedyny sposób to było przebijanie igłą zatkanych kanalików. Zresztą ja pamiętam jedynie ciągły ból, ciągle trzeba było pilnować żeby nie doprowadzić do stanu zapalnego, w nocy nie spałam nawet jak Młody spał, bo albo siedziałam z laktatorem i ścigałam nadmiar albo obkładałam kapustą. Mleko ciągle samo leciało, nie szło nad tym zapanować. Wiecznie mokre ubrania pomimo wkładek laktacyjnych. Wszystko się kręciło wtedy wokół cycków. Butla to była niesamowita ulga.
Paatik a trafić na dobrą położną w szpitalu nie zawsze jest łatwo. Moja kuzynka urodziła miesiąc temu, ciężki poród z problemami, zero pomocy od położnych, w końcu ze zmęczenia zemdlała a lekarz stwierdził, że niech się przyzwyczaja bo takie zmęczenie przy dziecku jest normalne...
Zmieniony przez - Viki w dniu 2020-08-08 16:32:50