Mam pytanie. Redukuje od końca grudnia, łącznie poszło 12-13 kilogramów(nawet bez tego efekty "spadku wody", pierwsze kilogramy były bardzo oporne i wolno schodziło..), popełniłem w cholere błędów, od samego początku bardzo obcięłem węgle, potem ketoza, długie aeroby ale leciało, średni spadek jak tak policzyć to jakieś 0.8-0.9 kg na tydzień.. zaczynałem mając 100-102 cm w pasie i niezbyt dużo mięśni 36 zalanego bicepsa np jechałem na stałej kaloryczności 1750-1800 kcal, w końcu gdy już siedziałem trochę na keto zaczeły się kłopoty z bezsennością, osłabieniem wiadomo zastój itd wiadomo... mialem okresy gdzie miałem mnóstwo energii też (początek keto co ciekawe), wpadało też dużo cheat day, ale i dni całkowitego postu, ostatnio z powodów osobistych i ogólnego zmęczenia nie jadłem 48 godzin doslownie nic i powiedziałem sobie koniec tego przerwa musi być...
Teraz ważę 73-74 kg, i od kilku dni robię "przerwe" i stopniowo dodaje kalorii, teraz 2000-2100 zwiększyłem węgle do 150 częściowo z niezbyt dietetycznych źródeł
Teraz pytanie, jak znaleźć swoje "zero" kaloryczne? Skąd mam wiedzieć czy się zaczynam zalewać, czy woda po węglach naszła i jedzenie w jelitach. od kilku dni czuję się ogólnie osłabiony, i te kilka dni zwiększonych węgli nic nie dało, ale to może przesilenie wiosenne czy co
Kolejne moje pytanie to, jak kilku dniach odpoczynku od diety wejść na redukcje żeby nie zamęczyć organizmu od samego początku ale tłuszcz nadal schodził? od razu dodawać częste aeroby, czy najpierw ścinać kcal(skoro np 2100-2200 to moje zero to ileż można obcinać...) redukować na lc/keto(stagnacja dopadła mnie bardzo szybko..) czy spróbować redukować na wyższych węglach żeby nie zajechać tarczycy? co radzicie ? Nadal dużo tłuszczu siedzi, pasa nawet nie mierze bo nie chce się stresować że jest np 88 broń Boże więcej, po prostu chce wrócić do wagi sprzed dwóch lat która utrzymywałem bardzo długo jedząc ogromne ilości syfu(taka waga naturalna) w lustrze widzieć jak wyglądam, ew wtedy zmierze z ciekawości pas. Na razie brzuch sporo mniejszy , ale boczki są , nogi szczególnie strona wewnętrzna, troche koło sutka tłuszczu, ogólnie jestem mniejszy brzuch mniejszy widocznie, ale trzeba jeszcze się wyciąć do kości
Mój plan to ciąć do kości choćbym wygladał jak śmieć(teraz też tak wyglądam, miękki chudy, chociaż tyle że bez odstającego bębna i wielkich cycków jak przed redukcją) a potem masa od zera...
Zmieniony przez - Puchatek94 w dniu 2014-04-08 04:47:32