Test -Poprawa Sylwetki-Szerokie bary wg Xzaar77

nieźle idzie Ci to podciąganie, mój sumaryczny wynik z takiej 10'ki marnie wygląda w porównaniu do Twojego, na pewno trochę się poprawię jak będę robił redu i zacznie mi spadać waga, ale do takiego wyniku raczej nie ma szans żebym doszedł

a i jeszcze jedno, mi też się super podoba tempo takiej 10'ki podciągnięć, może wrzucę jeszcze taką dyszkę w dipsach, ale to jak wejdę na redu

Zmieniony przez - kuba_n w dniu 2014-03-24 10:25:00

Siła godna Gladiatora. Aż mi plecy spompowało z samego patrzenia (tylko szeroki chwyt oglądałem )

Bardzo dynamicznie podciągasz się na drążku. Z tego co zobaczyłem najpierw spinasz brzuch i podnosisz biodra i nogi a dopiero potem ciągniesz grzbietem i rękami.
Masz wielką siłę i wytrzymałość.

muszę następnym razem nagrać moją 10'ke
ja robię praktycznie samymi rękami, zero dynamiki

Techniczne slabo, ale sily juz mniej bylo - za male przerwy miedzy seriami, a nie chcialem ciagnac treningu zbyt dlugo - trenuje na czczo i nie ma to wiekszego sensu. Najwazniejsze to ciagnac z plecow i to mi sie udaje, praktycznie nie czuje by biceps byl poruszony - a to jednak 140 powtorzen. Oczywiscie robiac to statycznie nie byloby mowy o wyciagnieciu takiej liczby powtorzen, to dla mnie nierealne. Zrobie przy kolejnej okazji trening 10 serii statycznie - dla porownania.

Plecy za to poczuje jutro w wodzie pewnie, w kraulu po ciezkim treningu doslownie kazde wlokno szerokiego ciagnie. Przechodze rzeczywiscie w tryb treningu na wytrzymalosc zmeczeniowa miesni - juz pod plywanie na dlugie jak dla mnie dystanse. Rowniez biegi zmienie na prace nad wytrzymaloscia silowa i predkosciowa - ale po maratonie. Bazy jest juz dosc, z naddatkiem jak na tegoroczne potrzeby. Jest taka zasada - trenujesz wolno - startujesz wolno - czas zaczac sie odmulac by ratowac stracone w wodzie minuty na rowerze i w biegu :)

Rozpoczalem okres roztrenowania, superkompensacji i autofizykoterapii - intensywne rolowanie pasma biodrowo piszczelowego, rozciegien podeszwowych i dwa razy dziennie protokol Alfredsona - praca nad sciegnem achillesa. Mialem ochote pokrecic jeszcze dzis rowerkiem kilka km, ale widze ze psuje sie pogoda z godziny na godzine, zanim bede mial czas bedzie pewnie juz lalo. Szkoda, moze jeszcze w srode sie przejade, jesli nie - dopiero po maratonie.

Fajnie-jest siła i wytrzymałość!

Dziekuje slicznie za mile slowa !

Dzien "M" -13, a ja juz czuje sie bardzo dziwnie. Tylko jeden trening, brak roweru, nerwy.. Zaczyna mnie nosic, poszedlem na dlugi spacer z psami i zona ale to nie to samo. Oddalem do pracowni odziez - koszulke, kurtke - bede sobie dodawal mobilizacji przez symbole patriotyczne. Jem duzo, postanowilem nie bic wiecej wagi, chce zbierac sile i wysypiac sie. Powtarzam sobie trase, ucze sie rozkladu podbiegow, punktow z napojami, zabytkow i punktow orientacyjnych. Zbieram muzyke - bede biegl "na cicho" - chce slyszec maraton - ludzi i miasto - ale musze miec dla spokoju sumienia jakas wunderwaffe. Poczytam jeszcze - i spac.. Ja dzis nie trenowalem biegu, ale moja Zoska trzaskala interwaly ;) Testowo - inne ustawienie GoPro:

Pocieszny pieseł

ja marzę o Alaskan malamute albo dogo argentino, ale nie mam czasu się tak wymagającym psem zajmować, w dodatku do oficerki psa nie przemycę, a kłopotu w domu nie chcę robić

ja mam maraton tydzień po Tobie, myślisz, że od następnego tygodnia już muszę schodzić z intensywności?

jeszcze jedna kwestia mnie ciekawi, będąc na lchf będziesz coś spożywał podczas maratonu??

Ostatnie dwa tygodnie to superkompensacja wedlug praktycznie kazdego planu jaki widzialem - mocniejsza lub slabsza w zaleznosci od zaawansowania. Np ja wbilem 30 km 3 tygodnie przed, a dwa przed polowke maratonu na 90% - inne plany zalecaja 2 tygodnie przed 30km na lekko - Maciej bedzie bil bodaj 28km 2 tygodnie przed - ale pozniej, czyli dzien -13 i coraz blizej - jednoznacznie wszedzie zaleca sie kasowac obciazenie. Dwie zlote zasady:

1. lepiej biec niedotrenowanym niz przemeczonym
2. w ostatnich 2 tygodniach formy nie zbudujesz

U mnie dodatkowo jest masa mikrourazow - oba rozciegna podeszwowe, prawy achilles, prawa dwojka - bede staral sie zaleczyc drobiazgi tak, by daly mi spokoj przynajmniej przez pierwsze 30km.

Co do jedzenia - jak wiesz, generalnie nie jem w czasie biegu. Testuje jednak ostatnio daktyle i leza mi tak dobrze, ze zjem. 75 gram cukru w 100 gramach - zjem po dwie sztuki na 15, 25 i 35 km - nawet na sile. Sa miekkie, rozplywaja sie w ustach - tylko trzeba zapakowac kazdy osobno w folie bo az sie kleja od cukru. Tyle akurat swobodnie wezme na siebie - kupilem swietny pas ktory zmiesci mi mala komorke, mala kamerke, kilka daktyli i 200 ml napoju na czarna godzine. Sniadanie tez zjem o 4 rano - i chyba biegowe. Jeszcze ze dwa razy wyprobuje, ale pasuje mi idealnie - przelatuje szybko i znika z zoladka - tosty z bialego, niezdrowego chleba z niezdrowym miodem ;)

Podaz wegli przez kilka godzin nie ma prawa zaburzyc procesu czerpania energii z tluszczu - a ta odrobina glikogenu moze mi sie przydac, gdyby okazalo sie ze jakims cudem mam jeszcze nieco sil na finisz ;)

Zmieniony przez - xzaar77 w dniu 2014-03-24 21:13:50

xzaar77

prawy achilles

Po przesiadce na nowe buty zaczynają mnie boleć Achillesy! Trochę obwiniam o to podklejanie plastrami. Taki amatorski tejping może mi coś tam zaburzać. Niemniej jednak wcześniej tak nie miałem.

Uważaj na ten miód i tosty żeby Cię insulina nie próbowała zamulić i uśpić. Logistycznie takie węglowodanowe barachło wychodzi lepiej, bo można toto przygotować i zjeść w godzinę przed biegiem. Ale...
Pierwszy strzał z takich węgli u mnie wywołuje aż rumieńce. Dosłownie czuję węgle i nie jest to miłe uczucie. Gonitwa myśli, entuzjazm podszyty niepokojem, tętno kilka oczek do góry i płytsze, szybkie oddychanie.
Sam nie wiem. Może lepiej byłoby dzień wcześniej poładować się delikatnie po 10 - 15 g złożonymi, a rano już całkiem przeskoczyć na jakieś fajne, tłuste żarcie i tylko dopychać węglami z daktyli. Suszone owoce mają tę zaletę, że są odporne na temperaturę i podskakiwanie.