Test -Poprawa Sylwetki-Szerokie bary wg Xzaar77

Niedziela - dlugie wybieganie - ostatni moj dlugi bieg przed maratonem - zostaja juz tylko pop******ki rzedu 21 km i mniej. Ciesze sie.. Psychicznie czuje sie doskonale, kondycyjnie tez, ale fizycznie cialo jest na granicy wytrzymalosci - bola mnie juz oba rozciegna, prawy achilles - drobiazgow nawet nie licze. Teraz bedzie juz tylko lzej, cialo dojdzie do siebie a ja bede sie nakrecal mentalnie.

Dzis zalozeniem byl bieg dlugi - ale nie dluzszy niz 3 godziny. Nabiegalem w tym czasie 31 km i to jest marniutki wynik, ale zrobilem to w stylu ktory, sklamalbym gdybym twierdzil inaczej - napawa mnie duma. Na ogromnym luzie - w dolnej czesci mojej strefy tlenowej - na sredniej 146 BPM - podczas gdy tlen u mnie jest az do 167 - mam kosmiczny zapas. Po 30km bylo mnie stac na bardzo swobodne przyspieszenie w koncowce, i nawet ono nie wyrzucilo mnie z tlenu. Jest genialnie kondycyjnie. Niestety, za kondycja nie nadaza forma miesni i stan zdrowia - mam na mysli drobne kontuzje i dolegliwosci. Mam nadzieje ze to wszystko mikrourazy zmeczeniowe ktore teraz beda ustepowac. Pozostaje mi tylko dobrze jesc, duzo spac i coraz mniej trenowac, trzymac szczegolnie w tym ostatnim aspekcie zelazna dyscypline..







Teraz zjem sniadanie - biegam oczywiscie na czczo - i chyba sie zdrzemne, po poludniu sauna, krio i masaz.. obiad, i dalej sen. Jestem wykonczony.. i zadowolony :)

Uwazne oko wylapie w cyferkach trzy zatrzymania w biegu - dwa sikania i jedno celowe, gdy juz umieraly nogi - po to by zusisc sie do ponownego biegu od zera, z zatrzymania. To tez trzeba umiec i na to tez trzeba sie przygotowac, a uwierzcie mi, gdy nogi krzycza o litosc - zebrac sie i wrocic od razu do tempa ponizej 5,50 - ciezko jest ;) Moze sie przytrafic koniecznosc zatrzymania sie na trasie, pod koniec, i musze umiec zebrac sie od razu spowrotem. Tam litosci nie bedzie, nie bedzie drugiej szansy, chce miec przetestowane wszelkie czarne scenariusze..

Zmieniony przez - xzaar77 w dniu 2014-03-16 13:18:09

Jak zwykle ciśniesz mocno... czas bajka i dystans też.
Rozeznaj się o fali uderzeniowej na mikrourazy - mi pomaga... przykład:
http://www.galen.pl/terapia-fala-uderzeniowa,d25.html

Zmieniony przez - Ronin78 w dniu 2014-03-16 13:44:43

Jestem leszczem. Jeszcze wiele lat bede leszczem. Byc moze zawsze nim pozostane. Gdy wydaje mi sie, ze jest inaczej, ogladam miedzy innymi Pana Leszka. Ide na saune, bede mial czas przemyslec swoje mniemanie o wlasnych mozliwosciach :)

Dwa lata czekał żeby zostać maratończykiem? Czyli, że jak? Po dwóch latach złamał 4h? Fajny film. Zwłaszcza po bieganiu jak się ogląda. I widać dość mocną sylwetkę Pana Leszka. To nie jest typowy model maratończyk-anorektyk.

Masakra jakaś. I rzeczywiście widać że sylwetka swoje kg ma. Ludzie nie do zdarcia IMO

Sylwetka dobra (zwłaszcza jak się spojrzy na łydki) - dużą rolę pewnie odegrały biegi pod górę (sporo jest ich na filmiku).

A do samego filmiku:
- magiczna sceneria, można odnieść wrażenie, że przenosi się do swoich "marzeń": łąki, wodospad (?), góry - super.
- wielki hart ducha: zarówno fizyczny, jak i psychiczny (a może nawet bardziej?): bieg maratoński to już walka ze sobą dla amatorów, bieg na 100 km trudno opisać... a bieg na >300 km?
- pogratulować zdrowia
- no i wypadałoby biegać lewą stroną drogi (dobra, wiem, że to pewnie na potrzeby filmiku)

Naprawde szacun dla takich ludzi a tereny to tylko pozazdrościć do bieganie

ale Twoje 31km xzaar te powala na kolana

Zmieniony przez - rutkow w dniu 2014-03-16 19:31:56

Powala.. w rzeczy samej. Ledwo chodze ;) Powiem Ci, ze od 25 km w zasadzie mozna juz biec bez konca, jesli nie zabraknie energii - u mnie nie powinno, kto je normalnie musi cos po drodze podjadac. Nie moze zabraknac picia, bo bedzie kaplica. Przychodzi moment ze zaczyna bolec, i trzeba nauczyc sie z tym biec - po to sa te dlugie wybiegania miedzy innymi. To jest najtrudniejszy element gdy jestes sam - trzeba zajac czyms mysli i cisnac.. Dzis po zakonczeniu czwartej petli mialem dosc, ale gdyby trzeba bylo nawinac kolejna, pewnie bym nawinal - nie bylem wprawdzie przygotowany logistycznie, nie bylo juz niemal wody np. - ale idzie mi o to, ze bol zatrzymuje sie na pewnym poziomie i poprostu Ci towarzyszy, nie rosnie, nie kumuluje sie. Gdzies jest moment, gdy organizm zaczyna sie meczyc samym procesem pracy - toczenia krwii, oddychania - wowczas zaczyna rosnac tetno mimo trzymania tempa - w koncu wyjdzie w strefe beztlenowa - i wowczas masz jeszcze kiladziesiat minut biegu, w najlepszym przypadku. Z praktyki nie znam, jeszcze nie dobieglem do tego punktu, mam nadzieje ze dla mnie lezy w okolicach 40 km - te dwa moge i bez tlenu sie doczlapac ;) Za 3 tygodnie zycie mnie zweryfikuje, okaze sie wtedy czy krol nie jest nagi ;)

Zjadlem dzis normalnie dosc, plus pol butelki wina, moze nieco wiecej, choc chuda dotrzymuje mi kroku ;)



Przy okazji, sentymentalne video, pamiatka. Zauwazajcie ludzi sprawnych inaczej, prosze. Sa cudowni i nie sa gorsi od nas ! Udzial w tym projekcie to jedna z lepszych rzeczy, jakie mnie spotkaly w zyciu.







Zmieniony przez - xzaar77 w dniu 2014-03-16 21:06:43

Dałeś sobie limit 4 h na maraton? Wygląda na to, że zrobisz to z nosem w tlenie

Tak postanowilem. W swej proznosci wydaje mi sie, ze stac mnie na wiecej, ale boje sie, asekuruje, zostawiam sobie margines bezpieczenstwa, no i nie chce srubowac zyciowki. Chce biegac maratony pare lat, i od czasu do czasu miec mozliwosc bicia wyniku - dla siebie. No i jestem pelen pokory dla dystansu. Nie takich jak ja lamal maraton..