Ja tam nie lubię świąt póki jest sprzątanie, bo panuje klimat typu "hooyowo posprzątałeś". Ale jak przychodzi do wieczerzy jest od razu wiele lepiej i się tak przez dłuższy czas trzyma.
Co do Ukraińców - jak Piłsudski razem z Petlurą Ruskich prali to byliśmy cacy, bracia i w ogóle, potem nas wyżynali. Mój dziadek ze strony taty był kresowiak, ale jak przyszła wojna to był młody, bo z 29 roku był. Ojciec kiedyś opowiadał, że nam trochę rodziny tam pyerdolone UPA pozabijało. Któryś tam wuj był z pochodzenia Ukrainiec, ciotka Polka, ciotka od nas była. To chcieli, żeby ją i dzieci pozabijał. Ale nie zrobił tego, honor miał. O ile mnie pamięć nie myli to jednak i on i reszta rodziny za to zapłacili, niestety. Mogło by być znacznie lepiej między nami i Ukraińcami, choćby gdyby ten pies Bandera nie był uznawany za ich bohatera narodowego. Pieprzone kozackie zwyczaje. Bo kozacy w buncie Chmielnickiego tak się zachowywali, jak potem UPA... Ale chyba się jednak trochę poprawia. Może gdyby Władysław IV trochę mocniej się szlachcie opierał, postarał i zrobił by Rzeczpospolitą Trojga narodów to by dużo lepiej było. No, ale teraz nie poradzimy, możemy tylko pracować, żeby było lepiej.
Zauważyliście, że znowu nam temat na polityczne pierdoły znowu zszedł?
Macie tu na odtrutkę i zmianę tematu: