The bigger they come. The harder they fall.
...
Napisał(a)
Bolo, skoro zatem płacisz kablówkę to po co jeszcze abonament radiowo - telewizyjny?
OLIMP ENG-PL TRANSLATOR:
2 capsules 3 times daily = 4 kapsułki 3-4 razy dziennie
http://facebook.com/olokk
http://olokk.pl http://bng-studio.pl
...
Napisał(a)
Abonament radiowo-telewizyjny placi się od tego że masz telewizor w domu :) ogólnie dziwie się że ktos u nas jeszcze nie wpadł na pomysł żeby obowiązkowo przy oknach i spłuczkach w WC zamontować wrzutnik na kase i za każde spłukanie i otwarce okna by sie płaciło :) ale kto wie może niebawem i na to zrobią nam takiego rodzaju PPV :)
...
Napisał(a)
Eeee... nie?
Nie musisz płacić abonamentu jeśli nie oglądasz TV publicznej Już płacisz abonament w kosztach kablówki Ja nie płacę, mój ojciec nie płaci, moi znajomi też. A TV wszyscy mamy
Przemyśl to
Nie musisz płacić abonamentu jeśli nie oglądasz TV publicznej Już płacisz abonament w kosztach kablówki Ja nie płacę, mój ojciec nie płaci, moi znajomi też. A TV wszyscy mamy
Przemyśl to
OLIMP ENG-PL TRANSLATOR:
2 capsules 3 times daily = 4 kapsułki 3-4 razy dziennie
http://facebook.com/olokk
http://olokk.pl http://bng-studio.pl
...
Napisał(a)
Jezeli ktos ma cyfre i ma w pakiecie 1 czy 2 wiec po jaki c*** placicie jeszcze abonament radiowo-telewizyjny?
...
Napisał(a)
Bo każą
Ale z PPV nie zapłacą, bo to już frajerstwo
Ale z PPV nie zapłacą, bo to już frajerstwo
OLIMP ENG-PL TRANSLATOR:
2 capsules 3 times daily = 4 kapsułki 3-4 razy dziennie
http://facebook.com/olokk
http://olokk.pl http://bng-studio.pl
...
Napisał(a)
Ogólnie to abonament radiowo telewizyjny opłaca moja mama od lat :) a że kiedyś była to opłata od dobra jakim jest odbiornik czy to radiowy czy to TV to już tak jej zostało:) też mówie że to zbędne ale teraz już biore sprawy w swoje ręce i kablówki tez płacić nie będe bo niby po co jak praktycznie każdy mecz i każdą gale mozna zobaczyc na necie co z tego że w gorszej jakości :)
...
Napisał(a)
Polecam to Video: Konferencja Adamek - Kliczko w obiektywie Team Klitschko
We mnie już wrze! . Jutro oficjalny trening!
We mnie już wrze! . Jutro oficjalny trening!
"I try to catch him right on the tip of the nose, because I try to push the bone into the brain." (M.Tyson)
...
Napisał(a)
Witali pięknie gada) prawdziwy polityk)) ciekawę czy tak samo będzie pięknie walczył, w tej walce faworyta niemam oboje są lepsi.
...
Napisał(a)
WITALIJ BYŁ JUŻ POBITY W POLSCE
Od 300 dol. za zwycięstwo w ligowym meczu Gwardii Warszawa, porażki w Łodzi i lania w sparingach od Przemysława Salety zaczęła się wielka kariera braci Kliczków.
- Tak, tak, Władimir Kliczko walczył dla Gwardii, ale jestem pewien, że i Witalij walczył. Kto ich by tam wtedy rozpoznał, chłopaków za 200 dol.! - wspomina Zbigniew Raubo, ówczesny asystent trenera Gwardii Huberta Okroja.
Malownicze to, pociągające, ale chyba nieprawdopodobne.
Było tak, że Okrój i drugi trener Gwardii Paweł Skrzecz dzwonili do znajomych z wyjazdów na turnieje bokserskie i załatwiali pięściarzy do coraz bardziej podupadającej ligi. Zgodnie z przepisami w każdej drużynie mogło być dwóch obcokrajowców. Najtrudniej było w wagach ciężkich.
Młodszy brat Witalija, z którym w sobotę o mistrzostwo świata będzie walczyć Tomasz Adamek, przyjeżdżał na mecze warszawskiej Gwardii w 1995 roku, ale równocześnie walczył w Bundeslidze. Prawdopodobnie czasem terminy rozgrywania kolejek krzyżowały się, więc pokusa, aby jeden z braci zastąpił drugiego, faktycznie mogła się pojawić.
Ówczesna cena za usługi Władimira wynosiła 250 dol. za walkę, 300 za zwycięską, a ze zwycięstwami nigdy nie było problemu. Kliczko zmiatał z ringu wszystkich, wygrał pięć walk, zarobił 1500 dol. Jedynym, który ustał w lidze trzy rundy był Mirosław Czerniak. Padali reprezentanci Polski Krzysztof Rojek i Tomasz Zeprzałka.
- Oni uczciwie przyjeżdżali po pieniądze. Wtedy każdy dolar był dla nich ważny. I trenowali ciężko - mówi drugi trener Gwardii Paweł Skrzecz. - W sobotę "nasi królowie" nie chcieli palcem ruszyć, a Władimir robił pompki. Robiłem z nim tarczę [trening w ringu], bo Okrój był zbyt niski. Jak potem szedłem do kantorka z Okrojem i Raubo, mówiłem: "Dla mnie herbaty nie róbcie, bo sobie łapy poparzę. Tak mi się trzęsą, że wyleję". Miał ten Władimir niezwykle precyzyjny i silny cios.
Skrzecz nie wierzy, aby Witalij kiedykolwiek zastąpił brata w lidze. - Przyjechał do brata w odwiedziny, ale nigdy z nami nawet nie trenował. Wiem, bo raz czy dwa przywoziłem ich z Hotelu Saskiego - wspomina Skrzecz.
Właśnie w tym roku Witalij został w Berlinie wicemistrzem świata amatorów w kategorii superciężkiej, a jego 19-letni wówczas brat odpadł w ćwierćfinale wagi ciężkiej. Stawali się znani w światku pięściarskim. Ich style były nieporównywalne i nie do podrobienia, wówczas i dziś.
Jednak kontakty Witalija z Polską też były bogate - jako kick bokser przyjeżdżał do Warszawy na wymianę (polscy kick bokserzy jeździli na walki pokazowe do Kijowa), wreszcie polski związek zaczął zatrudniać Ukraińców jako sparingpartnerów.
W Łodzi Witalij stoczył walkę z ówczesnym mistrzem Europy Przemysławem Saletą i przegrał na punkty w siedmiu rundach. Potem został sparingpartnerem Polaka przed jego pojedynkiem z Tomem Hallem w 1990 r.
- Już wcześniej widziałem Witalija na deskach. Jako początkujący przyjechał bowiem na mistrzostwa Europy w Warnie i został kopnięty w głowę. To była odmiana kick boxingu, w której normalne nokauty się nie zdarzają, ale on padł jak ścięte drzewo.Wyróżniał się w zasadzie tylko wzrostem. Technicznie był słaby, co zostało mu do dziś. Dziwnie się poruszał, ale wielu zawodników nie lubiło jego stylu - mówi ówczesny trener kick-bokserów Andrzej Palacz. - Ukraińcy przyjeżdżali do nas na dwa - trzy tygodnie, mieszkali w siedmiu w Hotelu Przygotowań Olimpijskich przy AWF albo w akademikach.
- Kiedy pierwszy raz przyjechał do Warszawy, miał oczy jak talerze, a głowa mu się kręciła dookoła szyi - wspomina Saleta, który spotkał się z Witalijem u niemieckiego promotora Universum Box Promotion - w Hamburgu w 1997 r.
Młodszy Kliczko był już wtedy mistrzem olimpijskim, Witalij odpuścił sobie amatorstwo po wpadce dopingowej przed igrzyskami w Atlancie, za co wyrzucono go z kadry. Tłumaczył w autobiografii, która przed kilkoma laty wyszła w Niemczech, że leczył kontuzjowaną nogę, a lekarstwo z niedozwolonym środkiem przepisał mu lekarz, który nie miał doświadczenia ze sportowcami i nie sprawdził składu medykamentu.
Dzięki dyskwalifikacji brata Władimir nie musiał męczyć się ze zbijaniem wagi w Atlancie, przeskoczył do superciężkiej i rozbił wszystkich. Kliczkowie podpisali zawodowe kontrakty za milion dolarów każdy.
Zagustowali w samochodach, nie byle jakich.
- Mieli różne fazy fascynacji. Mercedes 500s, Volvo 850 r5, jeep wrangler, zawsze z najwyższą mocą. Witalij psioczył wtedy bardzo na polską policję, która podejrzewała go o szmugiel, gdy jechał dżipem do siebie na Ukrainę - wspomina Saleta.
Wszyscy trzej lubią chodzić w skórzanych kurtkach. - Na St. Pauli, rozrywkowej dzielnicy Hamburga, gdy wyszliśmy razem na miasto, ludzie myśleli, że nowa "ekipa" objęła rządy - śmieje się Saleta. - Byłem najmniejszy.
W późniejszym wywiadzie Kliczko opowiadał, że w sparingach rewanżował się Salecie za warszawsko-łódzkie lanie. - Po jednej rundzie Przemek podchodzi i mówi: "Witalij, to mnie boli, to też, i tu [Kliczko pokazuje żebra i brzuch]. Czy mógłbyś bić trochę delikatniej?". A ja na to: "Pamiętasz naszą walkę? Mnie też wtedy bolało" - mówił Kliczko.
Dziś trudno sobie wyobrazić młokosa z AWF, który obrywa kopniakiem w twarz. Albo sparuje za kilkaset dolarów za miesiąc. Za walkę z Adamkiem zarobi kilka milionów euro.
- Kiedyś mi powiedział: Przemek, ja zawsze marzyłem o domu w Los Angeles - wspomina Saleta.
http://www.bokser.org/content/2011/09/07/110711/index.jsp
Od 300 dol. za zwycięstwo w ligowym meczu Gwardii Warszawa, porażki w Łodzi i lania w sparingach od Przemysława Salety zaczęła się wielka kariera braci Kliczków.
- Tak, tak, Władimir Kliczko walczył dla Gwardii, ale jestem pewien, że i Witalij walczył. Kto ich by tam wtedy rozpoznał, chłopaków za 200 dol.! - wspomina Zbigniew Raubo, ówczesny asystent trenera Gwardii Huberta Okroja.
Malownicze to, pociągające, ale chyba nieprawdopodobne.
Było tak, że Okrój i drugi trener Gwardii Paweł Skrzecz dzwonili do znajomych z wyjazdów na turnieje bokserskie i załatwiali pięściarzy do coraz bardziej podupadającej ligi. Zgodnie z przepisami w każdej drużynie mogło być dwóch obcokrajowców. Najtrudniej było w wagach ciężkich.
Młodszy brat Witalija, z którym w sobotę o mistrzostwo świata będzie walczyć Tomasz Adamek, przyjeżdżał na mecze warszawskiej Gwardii w 1995 roku, ale równocześnie walczył w Bundeslidze. Prawdopodobnie czasem terminy rozgrywania kolejek krzyżowały się, więc pokusa, aby jeden z braci zastąpił drugiego, faktycznie mogła się pojawić.
Ówczesna cena za usługi Władimira wynosiła 250 dol. za walkę, 300 za zwycięską, a ze zwycięstwami nigdy nie było problemu. Kliczko zmiatał z ringu wszystkich, wygrał pięć walk, zarobił 1500 dol. Jedynym, który ustał w lidze trzy rundy był Mirosław Czerniak. Padali reprezentanci Polski Krzysztof Rojek i Tomasz Zeprzałka.
- Oni uczciwie przyjeżdżali po pieniądze. Wtedy każdy dolar był dla nich ważny. I trenowali ciężko - mówi drugi trener Gwardii Paweł Skrzecz. - W sobotę "nasi królowie" nie chcieli palcem ruszyć, a Władimir robił pompki. Robiłem z nim tarczę [trening w ringu], bo Okrój był zbyt niski. Jak potem szedłem do kantorka z Okrojem i Raubo, mówiłem: "Dla mnie herbaty nie róbcie, bo sobie łapy poparzę. Tak mi się trzęsą, że wyleję". Miał ten Władimir niezwykle precyzyjny i silny cios.
Skrzecz nie wierzy, aby Witalij kiedykolwiek zastąpił brata w lidze. - Przyjechał do brata w odwiedziny, ale nigdy z nami nawet nie trenował. Wiem, bo raz czy dwa przywoziłem ich z Hotelu Saskiego - wspomina Skrzecz.
Właśnie w tym roku Witalij został w Berlinie wicemistrzem świata amatorów w kategorii superciężkiej, a jego 19-letni wówczas brat odpadł w ćwierćfinale wagi ciężkiej. Stawali się znani w światku pięściarskim. Ich style były nieporównywalne i nie do podrobienia, wówczas i dziś.
Jednak kontakty Witalija z Polską też były bogate - jako kick bokser przyjeżdżał do Warszawy na wymianę (polscy kick bokserzy jeździli na walki pokazowe do Kijowa), wreszcie polski związek zaczął zatrudniać Ukraińców jako sparingpartnerów.
W Łodzi Witalij stoczył walkę z ówczesnym mistrzem Europy Przemysławem Saletą i przegrał na punkty w siedmiu rundach. Potem został sparingpartnerem Polaka przed jego pojedynkiem z Tomem Hallem w 1990 r.
- Już wcześniej widziałem Witalija na deskach. Jako początkujący przyjechał bowiem na mistrzostwa Europy w Warnie i został kopnięty w głowę. To była odmiana kick boxingu, w której normalne nokauty się nie zdarzają, ale on padł jak ścięte drzewo.Wyróżniał się w zasadzie tylko wzrostem. Technicznie był słaby, co zostało mu do dziś. Dziwnie się poruszał, ale wielu zawodników nie lubiło jego stylu - mówi ówczesny trener kick-bokserów Andrzej Palacz. - Ukraińcy przyjeżdżali do nas na dwa - trzy tygodnie, mieszkali w siedmiu w Hotelu Przygotowań Olimpijskich przy AWF albo w akademikach.
- Kiedy pierwszy raz przyjechał do Warszawy, miał oczy jak talerze, a głowa mu się kręciła dookoła szyi - wspomina Saleta, który spotkał się z Witalijem u niemieckiego promotora Universum Box Promotion - w Hamburgu w 1997 r.
Młodszy Kliczko był już wtedy mistrzem olimpijskim, Witalij odpuścił sobie amatorstwo po wpadce dopingowej przed igrzyskami w Atlancie, za co wyrzucono go z kadry. Tłumaczył w autobiografii, która przed kilkoma laty wyszła w Niemczech, że leczył kontuzjowaną nogę, a lekarstwo z niedozwolonym środkiem przepisał mu lekarz, który nie miał doświadczenia ze sportowcami i nie sprawdził składu medykamentu.
Dzięki dyskwalifikacji brata Władimir nie musiał męczyć się ze zbijaniem wagi w Atlancie, przeskoczył do superciężkiej i rozbił wszystkich. Kliczkowie podpisali zawodowe kontrakty za milion dolarów każdy.
Zagustowali w samochodach, nie byle jakich.
- Mieli różne fazy fascynacji. Mercedes 500s, Volvo 850 r5, jeep wrangler, zawsze z najwyższą mocą. Witalij psioczył wtedy bardzo na polską policję, która podejrzewała go o szmugiel, gdy jechał dżipem do siebie na Ukrainę - wspomina Saleta.
Wszyscy trzej lubią chodzić w skórzanych kurtkach. - Na St. Pauli, rozrywkowej dzielnicy Hamburga, gdy wyszliśmy razem na miasto, ludzie myśleli, że nowa "ekipa" objęła rządy - śmieje się Saleta. - Byłem najmniejszy.
W późniejszym wywiadzie Kliczko opowiadał, że w sparingach rewanżował się Salecie za warszawsko-łódzkie lanie. - Po jednej rundzie Przemek podchodzi i mówi: "Witalij, to mnie boli, to też, i tu [Kliczko pokazuje żebra i brzuch]. Czy mógłbyś bić trochę delikatniej?". A ja na to: "Pamiętasz naszą walkę? Mnie też wtedy bolało" - mówił Kliczko.
Dziś trudno sobie wyobrazić młokosa z AWF, który obrywa kopniakiem w twarz. Albo sparuje za kilkaset dolarów za miesiąc. Za walkę z Adamkiem zarobi kilka milionów euro.
- Kiedyś mi powiedział: Przemek, ja zawsze marzyłem o domu w Los Angeles - wspomina Saleta.
http://www.bokser.org/content/2011/09/07/110711/index.jsp
Poprzedni temat
SEMINARIUM Z RAFAŁEM SIMONIDESEM W KRAKOWIE!!!
- 1
- 2
- ...
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- 8
- 9
- 10
- 11
- 12
- 13
- 14
- 15
- 16
- 17
- 18
- 19
- 20
- 21
- 22
- 23
- 24
- 25
- 26
- 27
- 28
- 29
- 30
- 31
- 32
- 33
- 34
- 35
- 36
- 37
- 38
- 39
- 40
- 41
- 42
- 43
- 44
- 45
- 46
- 47
- 48
- 49
- 50
- 51
- 52
- 53
- 54
- 55
- 56
- 57
- 58
- 59
- 60
- 61
- 62
- 63
- 64
- 65
- 66
- 67
- 68
- 69
- 70
- 71
- 72
- 73
- 74
- 75
- 76
- 77
- 78
- 79
- 80
- 81
- 82
- 83
- 84
- 85
- 86
- 87
- 88
- 89
- 90
- 91
- 92
- 93
- 94
- 95
- 96
- 97
- 98
- 99
- 100
- 101
- 102
- 103
- 104
- 105
- 106
- 107
- 108
- 109
- 110
- 111
- 112
- 113
- 114
- 115
- 116
- 117
- 118
- 119
- 120
- 121
- 122
- 123
- 124
- 125
- 126
- 127
- 128
- 129
- 130
- 131
- 132
- 133
- 134
- 135
- 136
- 137
- 138
- 139
- 140
- 141
- 142
- 143
- 144
- 145
- 146
- 147
- 148
- 149
- 150
- 151
- 152
- 153
- 154
- 155
- 156
- 157
- 158
- 159
- 160
- 161
- 162
- 163
- 164
- 165
- 166
- 167
- 168
- 169
- 170
- 171
- 172
- 173
- 174
- ...
- 175
Następny temat
Bjj-Filmy.
Polecane artykuły