Nareszcie weekend
Wstałam sobie o 10.00, wyspana i zadowolona po całym tygodniu wstawania "w nocy" o 5.45
Wypiłam kawkę z mlekiem i o 10.30 zjadłam omleta takiego jak zawsze. Dodałam tylko 10 g otrąb pszennych
tak dla zdrowotności.
Na 12.00 pojechałam na spinning na moją siłkę. Trening trwał 1 h. To był naprawdę masakra. Były dzisiaj 3 "podjazdy pod górkę" a na sam koniec 2 sprinty.
Spociły mi się nawet łydki
W pewnym momencie miałam naprawdę dosyć z tego zmęczenia.
Ale jak już się skończyło to byłam bardzo zadowolona
Mam nadzieję podkręcić kondycję i wytrzymałość, bo w lecie może bym się na jakiś maraton MTB wybrała.
Po treningu wypiłam 20 g
BCAA Xtra, a po powrocie do domy 20 g izolatu.
O 13.40 zjadłam 50 g ryżu, 100 g dorsza i resztę szpinaku, a po kilkunastu minutach padłam i musiałam się zdrzemnąć
Reszta dnia spędzona została pod znakiem porządków i sprzątania.
O 16.30 wypiłam trochę wheya sezamowo-czekoladowego i 20 g orzechów.
18.00 - 120 kurczaka + marchewka
21.00 - 130 g tuńczyka z cebulką i pomidor
Czeka mnie jeszcze porcja wheya z oliwą - dzisiaj dam 15 g, bo za mało tłuszczu w ciągu dnia zjadłam
Ten tuńczyk był wyjątkowo niedobry - nie smakował mi...
Miało być dzisiaj sporo zdjęć, niestety dopiero wieczorem dorwałam się do aparatu. Jutro z pewnością będzie więcej fotek.
W niedziele wybieram się do Decathlonu żeby kopić nowe spodnie dresowe i teraz będę się naokoło siebie rozglądać. Jak tak można. Kleptomanię można leczyć