Pewnie, że się tłumaczę. Naturalna reakcja obronna. Właśnie skoro traktuje dietę jako o trwałą zmianie nawyków dlatego nie rozpaczam że zjadłam raz tą czekoladę skoro jej nie jadam normalnie (ostatnio czekoladę jadłam kilka miesięcy temu). Tak jak piszesz to są małe kroki. W porównaniu do mojego folgowania sobie wcześniej robię naprawdę duże postępy.
Śmietana jest przez trzy dni z rzędu bo zrobiłam obiad na trzy dni a nie było w sklepie jogurtów bez mleka w proszku więc stwierdziłam że śmietana lepsza.
Z tym nabiałem to wiem, że do poprawy - ciągle się głowie nad różnymi opcjami jak sobie podbić białko tak żeby coś na szybko zrobić. (Strączki są niestety czasochłonne w przygotowaniach). Stąd jak przychodzę po pracy to się pojawiają te kefiry ostatnio. Jakoś tak mi się idealnie wpisuje w bilans a nie mam sensacji po nich.
I nie rozumiem zarzutu dt. ilości węgli z rana? (niedzielne śniadanie to była taka zdrowa rozpusta). Mieszczę się w dziennym bilansie. Jak spojrzysz na poprzednie rozpiski to zazwyczaj jest ok 50-60 gram na śniadanie, a dobijam jak układam rozpiskę na następny dzień- jak widzę że brakuje mi węgli w ciągu dnia to dorzucam po trochu.
Ps. Jako dowód że z panowaniem nad tymi słabościami nie jest tak źle- dzisiaj w pracy częstowali czekoladą z oreo i nie ruszyłam ani kawałka :)
16.03 Trening
Zorientowałam się że ostatni trening powinien już być 3x8, ale w sumie biorąc pod uwagę przerwę dobrze się złożyło że robiłam jeszcze 3x10.
Rozgrzewka 5 minut bieżnia
1. Tym razem suwnica- wypychanie do góry. Tą wersję lubię dużo bardziej. Czuję w pośladkach.
2. Nie jestem pewna ile ważyła sztanga… Przyjęłam że 10 kg.
3. Na tej siłowni były większe przeskoki między ciężarami i dobrze, bo dołożyłam więcej
4. Robiłam tym razem w miejscu i ostatnie powtórzenia ledwo, ledwo.
5. W końcu byłam na siłowni gdzie jest maszyna do uginania leżąc. To ćwiczenie jest ciężkie wbrew pozorom ale fajnie czuję.
Udało mi się wszystkie ćwiczenia zrobić w końcu w systemie łączonym czy jak to się nazywa :P Nie zawsze jest taka możliwość na siłowni. Dużo bardziej się zmęczyłam. Co widać w pompkach….
Na koniec 20 minut bieżnia. 3 min bieg, 2 min marsz + Streching.
17.03
Wklejam miskę na dzisiaj.
Bałam się że jaglanka będzie mi mało słodka z samym jabłkiem, ale przyprawiłam cynamonem i było mniam.
Rozgotowałam ciecierzycę.... Ale zrobiłam z niej puree więc wyszło całkiem nieźle.
A na wieczór mam galaretkę z kurczakiem. Już nie mogę się doczekać. Takiego miałam smaka :)
Dzisiaj w planach bieganie ale zobaczę jak sie będę czuła bo głowa boli. Najwyżej jakieś hopsasanki sobie zrobię w domu :)
Edit: I było bieganie. 5 km, 34 minuty. W końcu znalazłam na dzielnicy fajną trasę więc będę mogła wplatać biegi między
treningi bo mam wrażenie że były w moim przypadku dość skuteczne.
18.03 DT
Rozgrzewka 5 minut bieżnia
1. Schodzę najniżej jak można. Ostatnie dwa powtórzenia z 50 kg już mi nogi latały więc zdjęłam.
2. Bardzo ciężko mi tu o progres
3. Porównuję do przedostatniego treningu bo był na tych samych maszynach. Tutaj te 36 kg muszę się mocno zaprzeć żeby w ogóle przyciągnąć tą linkę bliżej
4. Dzisiaj było mi bardzo niewygodnie, nie mogłam się ustawić i strasznie mi rolka latała po kolanie.
5. Zaciskałam mocniej poślady (dopiero niedawno o tym przeczytałam) i dużo lepiej czuć to ćwiczenie i nic a nic mnie plecy nie bolę. Wcześniej pomimo pilnowania żeby nie prostować za bardzo, ostatnie powtórzenia czułam w lędźwiach.
6. Mam problem ze ściąganiem łopatek ale i tak jak jest nieźle. Dzisiaj miałam porównanie do dwóch panów ćwiczących cross fit i aż mi było żal jak kaleczyli a głupio zwrócić uwagę
Po treningu 15 minut orbi plus rollowanie.
Wklejam dzisiejszą miskę i dumam nad jutrem :)
Zmieniony przez - paula.cw w dniu 2015-03-18 16:34:41
Zmieniony przez - paula.cw w dniu 2015-03-18 16:35:12