Kapitan Wodka - Pol-czlowiek, pol-litra

nie przeskakuje przy większym obciążeniu? bo jak stestowałem taki z 7kg kołem to lipa była, niepłynna akcja itd

Nie, wszystko gra. Tzn. poki co, zobaczymy na dluzsza mete

halo - jest tu ktoś?

Jest jest No co moze byc... cwicze, smigam na wariacie w domu, jem dobrze... Zachwytu nie ma, ale nie siedze bezczynnie na dupie.

Silowo ciut lepiej: WL 140; MC 180 z duzym zapasem, ale boje sie ciagac wicej; siady 150 pojdzie.

Waga 85 kg, +/- 2 kg. Obwodow nie mierze, krata ledwo widoczna.

I tyle, dziennika mnie sie nie chce, ale na forum zgladam. Pzdr.

Miło słyszeć, że Kapitan się nie patyczkuje. Trzymam kciuki za dalszy progres.

widzę że moc jest, trzymaj formę bo krata v2 powoli się zbliża

Tak w ramach kontuzji przyszła mi na myśl pewna myśl. Skoro klatka idzie mi na samym butterflyu (nic innego nie mogę robić) i przenoszeniu na wyciągu z rzepą, to czy jest sens w pościgu za ciężarem. Moim zdaniem warto progressować w najcięższych seriach, ale robienie serii zasadniczych po 3-5 ruchów, czy walka o każdy kilogram i powtórzenie mija się chyba w kulturystyce z celem. Ważne, żeby ciężar był ciężki, ale jeżeli staje się on celem samym w sobie, to już bardziej trójbojowe podejście. Czytałem o Arnoldzie, targał w WL maxy ponad 200 kg, na co dzień kończył serie 100-120 kg. Przypadek ?

Co sądzicie, oczywiście no offence, takie o przemyślenia gdy popatrzyłem na wyniki siłowe Wódeczki, inna sprawa to zdrowie układu nerwowego , stawów itp.

Dzieki Panowie!

To co podalem to oczywiscie na jeden rep, bez specjalnych zabiegow. Nie robilem treningu silowego, ot zaczalem wiecej jesc, zero cardio i tak skoczylo samo. Nie robie serii na wiecej jak 80% maxa. Z tym, ze u mnie np. w WL te 140 wydusze, ale juz 120 max z 6 razy zrobie; kumpel 130 max, a 120 x 8 Taka sytuacja. Zgadzam sie z Toba Misiek, stad nie robie MC silowo. W ogole nie cwicze silowo.

No i co by nie bylo nadal jest chuyowo Od dawna jednak u mnie cwiczenie jest po to, aby moc zjesc paczka, pizze, napic sie browca i zeby nie byc Cartmanem. Zero dalszych ambicji, yebie mnie scena, ci.pki na plazy itd. Ma byc, tak jak ja chce, o!

EDIT To nie znaczy, ze jem smieci codziennie! Nie nie, ale jak jest impreza albo mnie sie zachce to yebac system, jem i nie patrze

Zmieniony przez - Kapitan Wodka w dniu 2014-01-25 17:22:51

Kapitan- mam podobne podejście. Chcę wyglądać lepiej niż ogół społeczeństwa, ale też lepiej od tych którzy ćwiczą na siłowni od X-lat i nic

W miarę duży i w miarę pocięty- o , ale to jeszcze sporo roboty. Nie mniej jednak od kiedy ćwiczę bardziej dokładnie technicznie, co nie oznacza że się opyerdalam , no i na wiecej repów- klatka poszła. Wszystko jednak kręci się wokół diety, ona jest najważniejsza. Tu podobnie jak Ty - jest meeting ze znajomymi, obiad rodzinny czy randka- jem, piję , żyję Wracaj do dziennika, zawsze fajnie się czytało.

Dobra, wracam. Powaznie

Leci tak:

push 1, pull, push2, parzydelka; ciezary baaardzo kosmetyczne z racji na skrzypienie w gnatach, nie chce mi sie zalic

2-3 razy w tyg. cardio na wariacie w domu; 20 - 30 min

Szama:

ser zolty/wedzony 150 g lub twarog 250-300 g, zalezy jaki kupie
100 g ryzu, 200 g kury z warzywami
jajowka z 5 jaj
100 g ryzu, 200 g kury z warzywami

do tego jakies owoce, przewaznie jablka; malo kcal ale mi pasuje narazie, mysle, ze bede dokladal i to niemalo

3 kawy dziennie

Dzisiaj:

dipsy 6x5 CC
sztanga skos 5x10
maszyna siedzac z koncowa faza zlaczana 5x8
butterfly 5x12

wyciskanie sztangielek siedzac 5x8
wymachy na boki 6x12

francuz lezac lamany 3x8 - przerwalem, bol lokcia
prostowanie wyciagu 4x10

unoszenie nog, podparte lokcie 4x10

Pozdrawiam