Jeśli jesteś stosunkowo świeży w świecie podnoszenia ciężarów (być może masz około dwudziestu lat), to pewnie nie słyszałeś o takim człowieku jak Paul Anderson. Urodził się w 1933 roku w stanie Georgia, w Stanach Zjednoczonych. Podnoszenia ciężarów uczył się sam, a szczyt jego kariery przypadł na lata pięćdziesiąte, kiedy to nie miał sobie równych, ani nie było silniejszego od niego. W wieku 20 lat wygrał w USA Krajowe Mistrzostwa Podnoszenia Ciężarów Amatorów, a następnie w 1955 roku spektakularnie wygrał Mistrzostwa Świata w Podnoszeniu Ciężarów w Związku Radzieckim podnosząc 182 kg, tym samym bijąc rekord świata. W następnym roku Anderson ustanowił kolejne dwa rekordy: wyciskanie 184 kg i w końcowej klasyfikacji łącznej zbierając ponad 511 kg, stając się jednocześnie mistrzem świata w swojej kategorii wagowej. Na Olimpiadzie w Melbourne w 1956 roku zdobył złoty medal w wadze superciężkiej. Poza tym wpisał się do Księgi Rekordów Guinnessa z największym podniesionym ciężarem na plecach 2840 kg, który to wynik nadal nie został pobity.
W szczytowym momencie swojej kariery Anderson miał 63 cm w bicepsie oraz 91 cm w udzie. Jego rekordy pochodzące z oficjalnych zawodów to: wyciskanie na ławce: 285 kg, przysiad: 540 kg, martwy ciąg: 370 kg, clean and press: 185.5 kg, snatch: 150.25 kg, clean and jerk: 190.95 kg. Należy pamiętać, że w tamtych czasach nie było jeszcze sterydów, ani specjalnych kostiumów wzmacniających. Anderson był nie tylko najsilniejszy w swoich czasach, ale miał również swoje własne pomysły na treningi. Uważał na przykład, że najważniejsze dla podnoszenia ciężarów są przysiady, a ten sposób rzadko był stosowany przez sztangistów. Poza tym stawiał na rozwój nóg i pleców jako klucza do budowania siły. Stosował zatem kilka krótkich, ale bardzo intensywnych ćwiczeń w ciągu dnia, które za każdym razem podnosiły jego możliwości siłowe.
Trenował nietypowo dla swoich czasów, jego metody zostały wykorzystane dopiero wiele lat później. Do tej pory jego niewiarygodna siła oraz charyzma sprawia ogromne wrażenie na obywatelach Stanów Zjednoczonych, gdzie nadal jest uważany za gwiazdę. Paul Anderson zmarł w 1994 roku w wieku 61 lat z powodu przewlekłej choroby nerek.
https://youtu.be/b2evep5EvnE
Dobry gen miał, jakby dodać pasy, kostiumy to pewnie wyniki by były lepsze