29.08
warzywa: kalafior, zielenina=zupa szczawiowa, mała marchewka
picie: woda, kawa, pokrzywa
suple: wiesioła zapomniałam
+1 jedna śliwka węgierka
Trening z dziś:
1. przysiad ze sztangą na plecach 4x8-10 - 10x20kg/10x30kg/10x35kg/9x40kg
2. RDL 4x8-10 - 10x25kg/10x35kg/10x45kg/8x50kg
3. wyciskanie sztangi skos góra 4x8-10 - 10x20kg/10x25kg/8x30kg/8x35kg
4. wiosłowanie sztangielką w pochyleniu tułowia 4x8-10 - 10x9kg/10x12kg/10x15kg/8x15kg
5. wznosy z opadu 4x8-10 - ccx10/ccx10/ccx10/ccx9
6. plank - 21s
przysiad- Jak już wspominałam, odzwyczaiłam się od takich zakresów powtórzeń ale w końcu się rozbujam , poszło nawet ok, trochę słabo mi było pod koniec
RDL - tu ok, bez szaleństw --> trzeba docisnąć
wyciskanie sztangi skos- to mnie najbardziej zniszczyło, ostatnie dwie serie z asekuracją, sapałam jak parowóz, nogi się trzęsły - TAK nogi. No masakra, ale zrobiłam co było zadane
wiosłowanie sztangielką - tu w nieskończonej swojej mądrości nie zauważyłam, że wiosło zrobiłam przedwczoraj , tak więc dziś było ćwiczenie zastępcze i trochę podobne, poszło nawet ok, ostatnie powtórzenia już wymęczone bardzo
wznosy z opadu- na początku ładnie pięknie, a potem FIRE IN THE ASS i w ogóle dwójki piekuy. Muszę obadać takie drugie ustrojstwo na którym to można robić, tam się raczej leży niż pochyla i chyba o to też Obli chodziło - że to lepsze jest.
plank- fajne to ćwiczenie jest tak się spina człowiek i spina i nagle GLEBA
BTW, nie odczuwam jeszcze aby mnie zalewała woda, aczkolwiek to się okaże jutro rano jak sie pomierzę czy mam rację, po ciuchach w każdym razie tego jeszcze nie czuję, w ogóle jestem z zdziwiona że mam jakis taki brzuch płaściejszy niż zwykle hmmm. Z drugiej strony z niesmakiem skonstatowałam, że mam sporą fałdę którą mogę bez wielkiego wysiłku złapać obok pępka wrr jakoś wczesniej nie było tak łatwo chwycić.
Aha i po tabletkach nie mam mdłości, w pon trening mnie tak zemdlił widocznie }-P
Winners train, losers complain.