to ze na uczelni ciężko mi zjeść porządny posiłek.
Trenuje wieczorem, a wrzucenie dużej ilości jedzenia polepszy wg mnie regeneracje- to taka moja indywidualna kmina

Po tej redukcji kiedy już będę ważył poniżej tych 100/95 czy - ale to juz bardziej takie marzenia ściętej głowy


Narazie to staram się wczuć we własny organizm, nie jest problemem juz wstawanie rano żeby zrobić aero czy trening w terenie, sprawia mi to przyjemność. Jestem bardziej wrażliwy na słodycze z czego się ciesze bo jeszcze w grudniu zeszłego roku potrafiłem zjesć 2,3 tabliczki czekolady, zagryźć to paczką chipsów paprykowych, popić zieloną herbatą, i poprawić paczką krakersów

Cieszy mnie też fakt ze od stycznia poprawiła się moja samoocena, uwierzyłem w siebie. Jestem bardziej optymistycznie nastawiony do ludzi i do życia.

To takie tam moje małe odczucia po prawie 5 miesiącach doprowadzania sie do stanu użyteczności

"W człowieku toczy się walka tego, co godne pochwały, z tym, co zasługuje na naganę..."
Dziennik:
http://www.sfd.pl/temat681966/