Piątek. Kiepsko, oj kiepsko. Poszedłem pobiegać.
Tego feralnego dnia zapomniałem o nawadnianiu (szklanka na cały dzień to trochę mało), nie zapomniałem o jedzeniu (w końcu u teściowej byłem) i wyszło jak wyszło. Odwodniony z kolką żywieniową, z biegania do domu wróciłem szybkim marszem
Sobota.
Już w domu, wieczorem, na rozgrzanie, odpaliłem Zwifta wlazłem na rower i z braku pomysłu zrobiłem sobie drabinkę mocy. Zacząłem od największej koronki i co pięć minut zrzucałem o jedno oczko. Plan taki miałem. W rzeczywistości tu coś poszło mocniej, tam coś słabiej. Pobawiłem się
Zmieniony przez - _Szajba_ w dniu 2019-11-03 18:11:59
When you have to shoot...Shoot! Don't talk
Strava - https://www.strava.com/athletes/11696370