W "Więcej niż BB" 1 i 2 Paweł podaje przykłady programów "sylwetkowych". Zauważcie, że mówimy o kwestii przepracowania mięśnia ciężarem i pracą. Czy na odważnik działa inna siła grawitacji niż na sztangę, hantle, kłodę drewna? Ta sama. Jednak na każdy z tych przedmiotów działa inaczej. Istnieją takie subtelne pojęcia jak punkt podparcia, środek ciężkości, balistyka.
Istnieje grupa ćwiczeń np. z hantlami/sztangą, które można wykonać z odważnikami np. wiosłowania, uginanie nadgarstków, wyciskanie stojąc, przenoszenia i pewnie kilka innych. A jak dołączymy zarzut i rwanie, to robi się sympatyczny zestaw.
Dużą większą grupę stanowią ćwiczenia, których nie da się poprawnie wykonać z odważnikiem. Uginanie przedramienia - dobry przykład.
Wyciskanie z podłogi lepiej nie mówić (ale już bent press i arm bar???)
I są ćwiczenia z odważnikami, których nie da się zastąpić niczym. Głównie chodzi mi o ojca wszystkich ćwiczeń, czyli swing. Użytkownicy sztang i hantli nie mają dostępu do tortu z napisem "Balistyka".
Panteonie - nie jestem apostołem
Byłem. Jak każdy neofita. Gdzieś na początku, gdy myślałem, że kettle to takie fikuśne hantle. Potem jeszcze bardziej, bo wydawało mi się, że odkryłem jakąś wielką tajemnicę i obcuję z potęgą, która da mi moc. No a teraz po prostu chyba je zrozumiałem. I zrozumiałem, że trening z odważnikami niekoniecznie wpisuje się w oczekiwania 99% ćwiczących. A po co narzucać komuś coś czego on nie lubi, nie potrzebuje, nie zrozumie? Potem tylko pojawia się frustracja i rozgoryczenie. Istnieje jeszcze ewentualność, że to ja się mylę i tkwię w środku wielkiej czarnej dupy, w którą wpuścił mnie pewien Rusek. Tylko w takim razie jak wytłumaczyć to co potrafią goście od kul? Mniejsza o to. Najważniejsza jest moja satysfakcja i poczucie spełnienia. Nawet nie jest mi żal, gdy ktoś odcina się od takiego treningu lub nawet go kwestionuje. Zresztą dla mnie to co napisał Orzegów w podsumowaniu to wyliczenie zalet odważników
Nie wyczytałem innych zarzutów niż spadek siły w przysiadach i na ławce oraz mizerny przyrost mięsa
Dla niektórych to dno największego dna - dla mnie cena, którą zapłacę bez mrugnięcia powieką.
Ale ja jestem trochę zboczony
i mieszkam 60 km od granicy z Białorusią i tyle samo od granicy z Ukrainą, a po okolicznych wsiach stoją cerkwie
Zmieniony przez - MaGor w dniu 2015-01-30 06:47:03