Waga ruszyła wczoraj rano, oszałamiające 76,9 Dzisiaj 76,8, także znowu miazga. Niemniej, żyłek coraz więcej.
No to na nogach ewidentnie skończyła się sielanka i regeneracja. Szedłem na trening z lekko zakwaszonymi prostownikami i brzuchem; skończyło się tak, jak się skończyło Pierwszy ss niszczy, za to wykroki luźniej, niż tydzień temu. To samo mc rwaniowy z podstawek.
A może to po prostu kiepska noc, strasznie wieje i pada ;(
Kot się wyraźnie zmniejszył.
SS A: Fronty // B: 2 x Hp // RDL // Szrugsy powtórzeń (obciąłem 1 serię)
95 kg // 115 kg = +5 kg, + 5 kg (od ostatniego treningu)
10 powtórzeń// 8?
6//8
6//8
3 (zapas) // 6
Pierwsza seria przygniotła jakbym dołożył 20 kg, a nie 5. Nie widziałem sensu ciągnięcia tego na 10 powtórzeń, bo już na bank bym nie wyrobił z regeneracją do czwartku- dlatego też ostatnia seria tylko na 3 ruchy, ale z przytrzymaniem.
Nie wiem czemu na każdej serii drugi hp był dużo wyżej i dużo lepiej zrobiony, niż pierwszy.
Mc rwaniowy z podstawek
3 x 3, 115 kg (ciężar sztangi, bez zmienia)
Technika dopiero ogarnięta na 3 serii, tam już bawiłem się w odsuwanie i przysuwanie sztangi. Na pierwszej- tej, którą nagrałem- niestety miałem problem z przysiądnięciem tego i nawet zawiązaniem pasków czy przypomnieniem sobie szerokości chwytu. Mimo wszystko, koci grzbiet wygląda lepiej niż ostatnio bez chwytu rwaniowego.
Wykroki 3 serie 12 powtórzeń na nogę +2,5 kg
17,5 kg
SS przywodziciele z odwodzicielami 3 serie po 20 powtórzeń, + 5 kg
36 kg.
Unoszenie nóg (nie kolan) w zwisie na drążku- przód + Prostowanie tułowia ciężar ciała
20 // 20
20 // 20
12 // 20
W czwartek dołożę 10 albo 20 kg.