wczorajszy trening sie byl odwlekl w czasie :)
dlatego, ze poniewaz :d
no pogoda byla taka, ze sie z pracy urwalam czego wcale nie zaluje, wzielam psa od rodzicow i poszlam na 3h do lasu, a potem 3h wyrywalam chwasty na maminej dzialce :)
za to dzis trening B i 20 aero :) na kacu do czego sie nie przyznaje :/ ciezary zanizone ciut bo inaczej nie dalo rady, jedynie siady zrobilam z 45kg :)
do military wzielam sobie sama sztange na sprobowanie czyli 10kg a nie 13 no i lepiej bylo, bez oszukiwania i wypychania z nog, 3kg jednak to spora roznica, sprobuje nastepnym razem jednak spowrotem z 13tka i obaczymy jak pojdzie :)
of kurz nie mialam ze soba kartki z rozpiska i mi sie porabaly bicepsy, zamiast mlotkow zrobilam uginanie ze sztanga, a jako ze pan akurat naprawial siedzisko do unoszenia na prostowniki - zrobilam martwy ciag :)
genralnie nie jestem zadowolona :/ zdecydowanie picie wieczorem wina nie sluzy treningowi o poranku :/
w dodatku w piatek wyjezdzam na tydzien na rowery w gory i kompletnie nie wiem jak w to wplesc silowke, watpie zeby gdzies tam byla silownia, jak znajde to luz, a jak nie to poradzcie jak te moje treningi przerobic na domatora ? :/
Trafiłam obok? Tam był mój cel.