Ano, ano. Trochę mnie wcięło. Nie miałem chwili, by usiąść przy kompie i się pochwalić, bo dziś jest czym, hrhr. No dobra, trochę przesadzam, ale pozaliczałem wszystko. Dzisiejsze osiągnięcia:
Wypis z treningu - 15A:
1. Wyciskanie połówkowe na płaskiej: 15x
50kg, 15x
66kg, 15x
82kg - pierwsza seria pełny ruch, dwie następne tylko górna połowa
2.
Przysiady ze sztangą: 15x
54kg, 15x
72kg, 15x
90kg
3. Wspięcia na palce: 70x
100kg - maksymalna ilość powtórzeń
4. Seria składana: unoszenie bokiem + wycisk tych samych hantli: 15x
8kg, 15x
11kg, 15x
14kg
5. Superseria: młotki 15x
12kg, 15x
14kg, 15x
18kg + francuz leżąc 15x
20kg, 15x
28kg, 15x
36kg
6. Wiosłowanie półsztangą jednorącz: 15x
24kg, 15x
33kg, 15x
42kg
7. Dzień dobry: 15x
39kg, 15x
52kg, 15x
65kg
Komentarz:
Dziś pozwoliłem sobie na małą samowolkę ciężarową. Ostatnio robiłem jeszcze trening na zaniżonych obciążeniach, ale ostatni właściwy trening 15A zakończyłem na 77kg w wyciskaniu, także dziś poszło o 5kg więcej - bardzo lajtowo.
Pamiętam, że z 77-ma kg męczyłem się dosyć mocno. Przysiadu wówczas nie zaliczyłem - zrobiłem 13 powt. z 87kg. Dziś odważnie 3kg więcej i zaliczenie 90kg.
Przysiad idzie bardzo dobrze, nareszcie. Im większe sztangi pokonuję, tym bardziej mi się to podoba...
Łydki spokojnie na 100kg i 70 powt. wystarczyło, by prawie zwalić mnie z nóg. Ostatnia seria składana z unoszeń i wyciskania dała naprawdę nieźle popalić, ale zaliczyłem bez problemu. Młotki i francuz w ostatniej serii za to zaliczyłem z łatwością. Bardziej męczyłem się podczas dwóch serii rozgrzewkowych. Dziwne. Wiosło na pełnej ****ie - ciężar chyba za mały. Chętnie wrzuciłbym 50kg na następnym treningu, bo idzie naprawdę bez najmniejszego problemu i nie udało mi się dziś zmęczyć.
WODYN? W dzień dobry starałem się schodzić jak najniżej i dawało do efekty - prostowniki czułem wręcz znakomicie.
Dziś jechałem na 2 miarkach XP, bo chciałem zobaczyć, jak sprawi się na 15-tkach, kiedy to mięśnie zdecydowanie najlepiej się pompują. Powiem krótko: pompa przeszła moje oczekiwania! Pompa klatki była widoczna już po pierwszej serii, łapy - masakra!, plecy - masakra nr2, zapomniałbym o nogach - pierwszy raz czułem, że są napompowane grubo ponad normę.
Energia na treningu za to taka sobie... miejscami nawet ziewałem, ale nie było źle. Wydolność w sumie normalna.
Trening trwał jakieś 90 min.
***
Dieta dziś trzymana jak trzeba. Zjadłem jedynie dwa kawałki ciasta u dziewczyny, bo jej siostra nie wybaczyłaby mi, gdybym nie zjadł.
Za godzinkę strzelę porcję protein z fatem, ZMA i idę w kimono.
Jutro ostatni dzień wolnego...
Pozdr.
Zmieniony przez - saib__ w dniu 2007-04-10 00:11:22