Sędzia Michael Riley zagapił się, gdy pozwolił bramkarzowi Panathinaikosu Mario Galinoviciowi na wyprowadzenie kontry wyrzutem piłki, podczas gdy po rzucie wolnym miał ją wybić nogą z ziemi - pisze "Gazeta Wyborcza".
Wisła nie będzie protestować, bo wspomnianej sytuacji nie widać dokładnie w żadnej z powtórek.
To był przełomowy moment meczu decydującego o awansie do Ligi Mistrzów. Wiślak Marek Penksa wstrzeliwał już piłkę do bramki (byłby gol na 2:2, Grecy musieliby wtedy strzelić aż trzy bramki w trzy minuty), gdy Anglik gwizdkiem przerwał akcję i podyktował rzut wolny po rzekomym faulu wiślaka. Galinović, zamiast wybić piłkę nogą z ziemi, wyrzucił ją i tak uruchomił najważniejszą kontrę meczu. Gdyby sędzia przypilnował wybicia piłki nogą, kontra nie musiałaby być tak udana. Widocznie uznał jednak, że Galinović rzucił piłkę do Morrisa na dziewiąty metr i dopiero ten wprowadził ją do gry.
"Wyrzucenie piłki ręką po rzucie wolnym to poważne naruszenie przepisów. Gdyby Wisła miała na to dowód, mogłaby się odwoływać - uważa Wit Żelazko, były sędzia międzynarodowy, członek zarządu PZPN. - Wyrzut ręką przez bramkarza to zupełnie inna para kaloszy, on nie oznacza przerwania gry, jakim jest faul".
"Sędzia niby angielski, ale nie podobał mi się od początku meczu - nie kryje Żelazko. - Wykazał się nadgorliwością, gdy wyrzucił z boiska Sobolewskiego, w którego faulu nie było ani rozmyślności,ani brutalności. Za zdecydowanie ostrzejsze wejścia w dogrywce nie pokazał drugiej kartki Conceicao. Nie podobało mi się, jak się spoufala z Grekami, gada z nimi, klepią się po plecach".
Qrw* przez nie uwage tego lolka marzenia o LM trzeba przesunąć na nastepny rok, ale jakby na to nie patrzeć to w tym roku wygrywamy Puchar UEFA więc nie ma co narzekać