Szajba - In Comfort Zone

Niedziela
W południe pochodziłem po lesie żwawym krokiem, półtorej godziny i dziewięć i pół kilometra w nogach.
Wieczorkiem pobiegane, celem było przebiec każdy kilometr w 6 minut.

Poniedziałek
Poniedziałek dniem wolnym.
Waga, stabilne >83kg. Do VLCD dorzucam VLFODMAP. Cebula wyraźnie mi szkodzi pod jakąkolwiek postacią z kolei szczypior nie. A że dziko porasta okoliczne wzgórza, nie będę sobie żałował.

Mam to samo....
co do cebulki i szczypiorku, nie co do wagi:)

Paatik

Mam to samo....
co do cebulki i szczypiorku, nie co do wagi:)

Niestety, mówię tu o sobie, starem nawet zdrowe żarcie szkodzi

Pojeździłem dziś przez prawie godzinkę. Przysłowiową bombę zaliczyłem już na starcie i pozostało się jakoś dowlec do końca treningu. Właściwie jestem w formie sprzed kilku lat, to samo tętno, podobna średnia prędkość, różnica taka że wtedy jeździłem wielkim i ciężkim trekingiem a teraz karbonową ultralekką szosówką

Małe zmiany w misce nastąpiły ale raczej na lepsze niż gorsze
Klarują się plany startowe na ten rok i o ile gdzieś wystartuję to raczej będę w mniejszym lub większym stopniu przygotowany.
Pod koniec dzisiejszego treningu udało mi się użyć tej części płuc, która zwykle była zarezerwowana jako rezerwa, znaczy się nie używałem jej podczas niegodnej sportowca degustacji nikotyny.

Trening
Wpadła piątka, połowa w terenie, połowa asfaltem. Pod górki, częściowo posuwałem się marszem a ambicja skwapliwie na to przystała.

Czyli sprawnie przeszedłeś od je@ać sport do plany startowe...

Pochwalam!

Jak na górki i marsz to bardzo dobry czas tej piątki

Dampaz

Czyli sprawnie przeszedłeś od je@ać sport do plany startowe...

Pochwalam!

Może "plany startowe" to za dużo powiedziane. Słowo "cel" byłoby odpowiedniejsze.

Viki

Jak na górki i marsz to bardzo dobry czas tej piątki

Mało pocieszające. W ubiegłbym roku robiłem na tej pętli półmaraton (x4 z hakiem) w czasie 1:51'30"
Niemniej, dzięki

--EDIT--
Waga > 82.5kg.
W tym tempie pod koniec czerwca będę mógł zakończyć redukcję


Zmieniony przez - _Szajba_ w dniu 2021-05-20 09:59:49

Pobiegane i pochodzone. Ta sama piątka co wczoraj z tą różnicą że wolniej. W końcu nigdzie mi się nie spieszy
Kilka błędów dietetycznych w ciągu dnia zemściło się wieczorem ... i mści się nadal. Muszę sobie jak Dekalog wbić do głowy co mi wolno a czego nie.
Pozostało zrobić codzienną, od przedwczoraj, gimnastykę pośladkowych, pasma i zginaczy, wciąć szałer z Fuji, obejrzeć Zaginionego w akcji i lulu.

Pojeżdżone i pobiegane.
Weszła godzina na rowerku, zmiana butów i piątka w biegu.
Wziąwszy pod uwagę że jako przedtreningówkę wciągnąłem 50g oleju ze szklanki to chyba całkiem dobrze się sprawiłem.
Rower dwie pętle pod górkę i z górki, na drugiej pętli dwa razy (raz za razem) spadł mi łańcuch, bieg - ta sama pętla co wczoraj i przedwczoraj i jutro.