BEZ BÓLU NIE MA EFEKTÓW !!!
...
Napisał(a)
Nie we wszystkich seriach musi być taka sama liczba powtórzeń - to będzie bardzo ciężkie do wykonania. Raczej bym w takim układzie jak prezentujesz postawił na jedną taką serię gdzie dasz z siebie wszystko a pozostałe to najpierw taka wprowadzenie i dobicie się na koniec.
...
Napisał(a)
OK, to se popróbuję!
12.12.2016, poniedziałek
DNT
Picie: woda, herbata, kawa
Warzywa: mix chiński, papryka, szczypior, kapusta biała, marchew
Suple: brak
Aktywność: brak
Mobilizacje: piłkowanie pośladów, rolowanie czwórek, piłkowanie barków, rozciąganie kanapowe (fuj!)
Miska: jaja sadzone na słoninie + chleb żytni razowy, pieczeń jagnięca + ziemniaki + surówka z białej kapusty z oliwą, nie pamiętam co, chyba kanapki
Samopoczucie: ok, trochę dokuczają plecy, naramiennik coraz lepiej po rolowaniach
Grzeszki: brak
13.12.2016, wtorek
DNT
Picie: woda, herbata, kawa
Warzywa: mix chiński, papryka, szczypior, kapusta biała, marchew
Suple: brak
Aktywność: brak
Mobilizacje: piłkowanie pośladów i lędźwi
Miska: jaja sadzone na słoninie + chleb żytni razowy, pieczeń jagnięca + ziemniaki + surówka z białej kapusty z oliwą, stir fry z indykiem
Samopoczucie: plecy nieco gorzej, głód!
Grzeszki: brak
Lajfhak na dziś: Szybkie pogrubienie w edytorze odpowiedzi: zaznacz tekst, który chcesz pogrubić i wciśnij Ctrl+B. Działa również w MS Wordzie!
MIał być trening, ale nei zdążyłam, miało być gotowanie, ale nie zdążyłam. Więc dziś szybko nie pójdę spać.
W ogóle naczytałam się Gotowy do biegu i podjęłam decyzję, że wracam do biegania na wiosnę. Po takiej przerwie będę zaczynać od początku, więc rozważam bieganie w butach naturalnych. Chyba, że fizjo w styczniu zgłosi veto.
12.12.2016, poniedziałek
DNT
Picie: woda, herbata, kawa
Warzywa: mix chiński, papryka, szczypior, kapusta biała, marchew
Suple: brak
Aktywność: brak
Mobilizacje: piłkowanie pośladów, rolowanie czwórek, piłkowanie barków, rozciąganie kanapowe (fuj!)
Miska: jaja sadzone na słoninie + chleb żytni razowy, pieczeń jagnięca + ziemniaki + surówka z białej kapusty z oliwą, nie pamiętam co, chyba kanapki
Samopoczucie: ok, trochę dokuczają plecy, naramiennik coraz lepiej po rolowaniach
Grzeszki: brak
13.12.2016, wtorek
DNT
Picie: woda, herbata, kawa
Warzywa: mix chiński, papryka, szczypior, kapusta biała, marchew
Suple: brak
Aktywność: brak
Mobilizacje: piłkowanie pośladów i lędźwi
Miska: jaja sadzone na słoninie + chleb żytni razowy, pieczeń jagnięca + ziemniaki + surówka z białej kapusty z oliwą, stir fry z indykiem
Samopoczucie: plecy nieco gorzej, głód!
Grzeszki: brak
Lajfhak na dziś: Szybkie pogrubienie w edytorze odpowiedzi: zaznacz tekst, który chcesz pogrubić i wciśnij Ctrl+B. Działa również w MS Wordzie!
MIał być trening, ale nei zdążyłam, miało być gotowanie, ale nie zdążyłam. Więc dziś szybko nie pójdę spać.
W ogóle naczytałam się Gotowy do biegu i podjęłam decyzję, że wracam do biegania na wiosnę. Po takiej przerwie będę zaczynać od początku, więc rozważam bieganie w butach naturalnych. Chyba, że fizjo w styczniu zgłosi veto.
Mój dziennik: http://www.sfd.pl/Raimunda_poszukuje_Zen-t1058968.html
...
Napisał(a)
14.12.2016, środa
DNT
Picie: woda, herbata, kawa
Warzywa: mix chiński, papryka, szczypior, kapusta kiszona, marchew
Suple: brak
Aktywność: brak
Mobilizacje: brak
Miska: jaja sadzone na słoninie + chleb żytni razowy, pieczona kaczka+ ziemniaki + surówka z kiszonej kapusty z oliwą, stir fry z indykiem
Samopoczucie: nie pamiętam
Grzeszki: brak
15.12.2016, czwartek
DNT
Picie: woda, herbata, kawa
Warzywa: mix chiński, papryka, szczypior, kapusta biała, marchew
Suple: brak
Aktywność: brak
Mobilizacje: brak
Miska: jaja sadzone na słoninie + chleb żytni razowy, roladka z kurczaka + ziemniaki + kapusta kiszona (kantyna), kanapki z hummusem i warzywami, drożdżówka
Samopoczucie: @ mogło by przyjść
Grzeszki: drożdżówka
Lajfhak na dziś: kapary. Cudowne kuleczki smaku. Wystarczy łyżeczka na wielki gar potrawki z warzyw aby wydobyć z nich głębię smaku pasty do butów.
Zmieniony przez - Raimunda w dniu 2016-12-16 15:47:39
DNT
Picie: woda, herbata, kawa
Warzywa: mix chiński, papryka, szczypior, kapusta kiszona, marchew
Suple: brak
Aktywność: brak
Mobilizacje: brak
Miska: jaja sadzone na słoninie + chleb żytni razowy, pieczona kaczka+ ziemniaki + surówka z kiszonej kapusty z oliwą, stir fry z indykiem
Samopoczucie: nie pamiętam
Grzeszki: brak
15.12.2016, czwartek
DNT
Picie: woda, herbata, kawa
Warzywa: mix chiński, papryka, szczypior, kapusta biała, marchew
Suple: brak
Aktywność: brak
Mobilizacje: brak
Miska: jaja sadzone na słoninie + chleb żytni razowy, roladka z kurczaka + ziemniaki + kapusta kiszona (kantyna), kanapki z hummusem i warzywami, drożdżówka
Samopoczucie: @ mogło by przyjść
Grzeszki: drożdżówka
Lajfhak na dziś: kapary. Cudowne kuleczki smaku. Wystarczy łyżeczka na wielki gar potrawki z warzyw aby wydobyć z nich głębię smaku pasty do butów.
Zmieniony przez - Raimunda w dniu 2016-12-16 15:47:39
2
Mój dziennik: http://www.sfd.pl/Raimunda_poszukuje_Zen-t1058968.html
...
Napisał(a)
co ja się nei znam, musiałam sprawdzić co to stir fry :P
...
Napisał(a)
Stirfry to w zasadzie danie z woka, ale ja nie mam woka, więc nie mogę tak napisać . Skład stir fraja to: szybko smażące się mięso + chrupkie warzywa + ryż lub makaron ryżowy + przyprawy.
16.12.2016, piątek
DNT
Picie: woda, herbata, kawa, wino różowe
Warzywa: kapusta, marchewka, papryka, pieczarki
Suple: brak
Aktywność: brak
Mobilizacje: brak
Miska: jaja sadzone na słoninie + chleb żytni razowy, stri fry z indykiem, kanapka z serem pleśniowym, popcorn domowy i krakersy
Samopoczucie: @
Grzeszki: popcorn i krakersy, za dużo wina
17.12.2016, sobota
DT
Picie: woda, herbata, kawa
Warzywa: szczypior, kapusta kiszona, cebula
Suple: brak
Aktywność: siłka
Mobilizacje: tylny pas
Miska: patrz zrzut
Samopoczucie: @ jest mało upierdliwa w tym miesiącu
Grzeszki: brak
FBW B:
Suwnica nogi wyżej 12/10/8/6/15
15x40kg(R) 50kg/60kg/70kg/80kg/60kg
40kg/50kg/60kg/70kgx4/40kg
40kg/50kg/60kg/70kg/40kg
ładnie poszło
Wyciskanie hantli siedząc 3x12-15
15x6kg/15x7kg/7+3x7,5kg
6kg/7kg/7kgx11,5
12x6kg/12x7kg/15x7,5kg
ok
Wznosy bioder leżąc 4x12
40kg+gryf/40kg+gryf/10+2x40kg+gryf/7+4x40kg+gryf
40kg+gryf/40kg+gryf/40kg+gryf/-
40kg+gryf/40kg+gryf/40kg+gryf/-
ku mojej wielkiej radości kolano mi nie dokuczało, tylko to dziwne przeskakiwanie od czasu do czsu, ale udało mi się aktywować brzuch i poszło ładnie z pośladka i dwójek!
Ściąganie drążka wyciągu górnego szeroko 3x10
52,5kg/60kg/62,5kg
30kg/40kg/50kg/60kg
40kg/50kkg/60kg/62,5kgx6
ładnie poszło z porządnym czuciem w plecach, a nie w bicku
Rozpiętki na płaskiej 3x15
5kg/6kg/7kg
4kg/5kg/6kg
5kg/6kg/7kg
ciężko, ale poszło
allachy 3x20
60kg/65kg/70kg
2szt/3szt/4szt
4szt/5szt/6szt/7szt
ok
Poniżej wymiary.
Jak widać, projekt "Styl życia" poniósł klęskę. Usunęłam wagę z tabelki jakiś czas temu, ale jest ok +3kg i nie, to nie jest woda przed okresem, nie mam wzdęcia, w ciąży też nie jestem. Bądźmy realistami - spasłam się. Jestem zła że nie robiłam pomiarów regularnie w tym czasie, bo może byłabym mniej w plecy.
Jak się okazało luz też mi nie służy. Bo problem nie polega na spinaniu się, ale na odstępstwach, bo to jest jedyna regularność i pewniak. Ewidentnie na moje zen jeszcze nie czas. Mój nawykowy styl życia jest wciąż taki, jaki był, czyli żarcie na mieście i brak ruchu.
Od dłuższego czasu wiem, że mam problem ze stosunkiem do jedzenia, ale dopiero od niedawna zaczyna do mnie docierać, na czym dokładnie polega ten problem. Niestety za świadomością nie idzie rozwiązanie, więc na razie tu nie robię sobie nadziei.
I szczerze powiedziawszy w ogóle nie mam wiary w to, że potrafię schudnąć i nie mówię tu o ciele, ale o psychice. O tym, że po dwóch latach na forum, gdzie mam wszystko na talerzu - przepisy, treningi, wsparcie, konsultacje - jestem dwa kroki w tyle jeżeli chodzi o sylwetkę. O tym, że po dwóch latach na forum wciąż popełniam podstawowe błędy i mimo świadomości, że pewne zachowania oddalają mnie od celu, wciąż je powielam z uporem maniaka. WTF Raimunda?
Może czas udać się do specjalisty?
Pomimo, że nie mam wiary ani nadziei podjęłam (jeszcze przed pomiarami) decyzję o powrocie do liczenia i do redu. Jak będzie tak będzie, nic nikomu nie obiecuję, a najmniej sobie.
Po drodze święta i sylwester, ale zaczynam już dziś.
16.12.2016, piątek
DNT
Picie: woda, herbata, kawa, wino różowe
Warzywa: kapusta, marchewka, papryka, pieczarki
Suple: brak
Aktywność: brak
Mobilizacje: brak
Miska: jaja sadzone na słoninie + chleb żytni razowy, stri fry z indykiem, kanapka z serem pleśniowym, popcorn domowy i krakersy
Samopoczucie: @
Grzeszki: popcorn i krakersy, za dużo wina
17.12.2016, sobota
DT
Picie: woda, herbata, kawa
Warzywa: szczypior, kapusta kiszona, cebula
Suple: brak
Aktywność: siłka
Mobilizacje: tylny pas
Miska: patrz zrzut
Samopoczucie: @ jest mało upierdliwa w tym miesiącu
Grzeszki: brak
FBW B:
Suwnica nogi wyżej 12/10/8/6/15
15x40kg(R) 50kg/60kg/70kg/80kg/60kg
40kg/50kg/60kg/70kgx4/40kg
40kg/50kg/60kg/70kg/40kg
ładnie poszło
Wyciskanie hantli siedząc 3x12-15
15x6kg/15x7kg/7+3x7,5kg
6kg/7kg/7kgx11,5
12x6kg/12x7kg/15x7,5kg
ok
Wznosy bioder leżąc 4x12
40kg+gryf/40kg+gryf/10+2x40kg+gryf/7+4x40kg+gryf
40kg+gryf/40kg+gryf/40kg+gryf/-
40kg+gryf/40kg+gryf/40kg+gryf/-
ku mojej wielkiej radości kolano mi nie dokuczało, tylko to dziwne przeskakiwanie od czasu do czsu, ale udało mi się aktywować brzuch i poszło ładnie z pośladka i dwójek!
Ściąganie drążka wyciągu górnego szeroko 3x10
52,5kg/60kg/62,5kg
30kg/40kg/50kg/60kg
40kg/50kkg/60kg/62,5kgx6
ładnie poszło z porządnym czuciem w plecach, a nie w bicku
Rozpiętki na płaskiej 3x15
5kg/6kg/7kg
4kg/5kg/6kg
5kg/6kg/7kg
ciężko, ale poszło
allachy 3x20
60kg/65kg/70kg
2szt/3szt/4szt
4szt/5szt/6szt/7szt
ok
Poniżej wymiary.
Jak widać, projekt "Styl życia" poniósł klęskę. Usunęłam wagę z tabelki jakiś czas temu, ale jest ok +3kg i nie, to nie jest woda przed okresem, nie mam wzdęcia, w ciąży też nie jestem. Bądźmy realistami - spasłam się. Jestem zła że nie robiłam pomiarów regularnie w tym czasie, bo może byłabym mniej w plecy.
Jak się okazało luz też mi nie służy. Bo problem nie polega na spinaniu się, ale na odstępstwach, bo to jest jedyna regularność i pewniak. Ewidentnie na moje zen jeszcze nie czas. Mój nawykowy styl życia jest wciąż taki, jaki był, czyli żarcie na mieście i brak ruchu.
Od dłuższego czasu wiem, że mam problem ze stosunkiem do jedzenia, ale dopiero od niedawna zaczyna do mnie docierać, na czym dokładnie polega ten problem. Niestety za świadomością nie idzie rozwiązanie, więc na razie tu nie robię sobie nadziei.
I szczerze powiedziawszy w ogóle nie mam wiary w to, że potrafię schudnąć i nie mówię tu o ciele, ale o psychice. O tym, że po dwóch latach na forum, gdzie mam wszystko na talerzu - przepisy, treningi, wsparcie, konsultacje - jestem dwa kroki w tyle jeżeli chodzi o sylwetkę. O tym, że po dwóch latach na forum wciąż popełniam podstawowe błędy i mimo świadomości, że pewne zachowania oddalają mnie od celu, wciąż je powielam z uporem maniaka. WTF Raimunda?
Może czas udać się do specjalisty?
Pomimo, że nie mam wiary ani nadziei podjęłam (jeszcze przed pomiarami) decyzję o powrocie do liczenia i do redu. Jak będzie tak będzie, nic nikomu nie obiecuję, a najmniej sobie.
Po drodze święta i sylwester, ale zaczynam już dziś.
Mój dziennik: http://www.sfd.pl/Raimunda_poszukuje_Zen-t1058968.html
...
Napisał(a)
hej Raj ,no na forum jesteśmy tle samo albo jestem i dłużej .Podczytuje i muszę Ci napisac żebyś trzymała sie ,nie poddawała.Próbowała walczyć .
...
Napisał(a)
a ja spojrze z innej strony - przez ten rok tylko 2 cm w talii - byc moze gdyby nie forum i swiadomosc, to byloby 10 cm....
raz lepiej raz gorzej, ale wypadkowa mimo wszystko ta sama
lepiej/latwiej zaczynac od 0 niz od +10
raz lepiej raz gorzej, ale wypadkowa mimo wszystko ta sama
lepiej/latwiej zaczynac od 0 niz od +10
...
Napisał(a)
Rai, ale wiesz na czym polega problem?
luz nie ma polegać na jedzeniu nieustannie na mieście, na zajadaniu drożdżówki,czy ciastka przy każdej okazji.
Gdybym tak jadła to byłabym upasiona na maska. Taka jest brutalna prawda.
Luz ma polegać na nie spinaniu się z dokładnym wyliczaniem makr i ziarenek ryżu, ale na wyborach rozsądnych.
A dopóki celem jest redukcja, która raczej nie bardzo wychodzi, to nie ma miejsca na zajadanie się ciastem i drożdżówką, bo to nie sa w tym momencie wybory rozsądne. (nie mówię tu o jednym razie na miesiąc, czy dwa miesiące)
rozsądnie jest wybrać kanapkę z pełnowartościowego pieczywa z szynką/serem/jajkiem/wędzonym łososiem i warzywami
rozsądnie jest zjeść zupę czy mięso/rybę z warzywami i ryżem/ziemniakami
nawet jesli nie jest to danie zrobione przez nas, jeśli nie znamy 100% jego składu i ilości
luz nie ma polegać na jedzeniu nieustannie na mieście, na zajadaniu drożdżówki,czy ciastka przy każdej okazji.
Gdybym tak jadła to byłabym upasiona na maska. Taka jest brutalna prawda.
Luz ma polegać na nie spinaniu się z dokładnym wyliczaniem makr i ziarenek ryżu, ale na wyborach rozsądnych.
A dopóki celem jest redukcja, która raczej nie bardzo wychodzi, to nie ma miejsca na zajadanie się ciastem i drożdżówką, bo to nie sa w tym momencie wybory rozsądne. (nie mówię tu o jednym razie na miesiąc, czy dwa miesiące)
rozsądnie jest wybrać kanapkę z pełnowartościowego pieczywa z szynką/serem/jajkiem/wędzonym łososiem i warzywami
rozsądnie jest zjeść zupę czy mięso/rybę z warzywami i ryżem/ziemniakami
nawet jesli nie jest to danie zrobione przez nas, jeśli nie znamy 100% jego składu i ilości
...
Napisał(a)
Julinka, dzięki! Nie mam zamiaru się poddawać
Strumyk, tego się nigdy nie dowiemy, co by było gdyby Jest jak jest.
Bziu, oczywiście że wiem o co chodzi, i masz rację we wszystkim, co piszesz. Zmierzam do tego, że mimo że wiem, to robię inaczej. Stoi przede mną ciastko i już gdzieś, z tyłu głowy czuję, że decyzja została podjęta, niejako bez mojego udziału. Tak jakby była we mnie druga osoba, która ma w głębokim poważaniu, co ja chcę i co sobie planuję. I ta druga zazwyczaj wygrywa.
I nie rozumiem dlaczego, ale wciąż popełniam te same błędy:np nie zabieram prowiantu na podróż/do stajni, co się kończy żarciem na mieście (bo blisko i szybko) albo ciastkiem na stajni. 2 p*&&^% lata tego samego. Albo gotowanie, zdążę albo nie. No czasem faktycznie nie ma jak, ale na to nie jestem też przygotowana - no przez 2 lata można by zaopatrzyć zamrażarkę w cokolwiek. Że nie wspomnę "w gościach nie wypada odmawiać" (pie@##$*e), "raz nie zaszkodzi" (4 razy tygodniu), jakie tam jeszcze wymówki...
I nie mogę przecież powiedzieć, że jakaś niewyedukowana jestem w kwestii, bo wiem co i jak, z resztą zasady Ladies są proste jak budowa cepa... Wszak nie docinam się z 12% na 11%, ale z trzydziestu paru na obojętnie-ile-mniej.
A mi wciąż wszystko się rozjeżdża jak młodej żyrafie nogi. I mam wrażenie walenia głową w szklaną ścianę. Widzę dokąd chcę iść i jest to w zasięgu ręki, ale ciągle coś...
No i coby nie być gołosłownym, dziś miska niedojedzona, bo NIE WZIĘŁAM PROWIANTU NA STAJNIĘ. Dobrze, że niczym nie częstowali, bo bym razem z ręką zjadła.
Te same błędy. Wciąż. Z uporem maniaka. Ręce opadają.
Strumyk, tego się nigdy nie dowiemy, co by było gdyby Jest jak jest.
Bziu, oczywiście że wiem o co chodzi, i masz rację we wszystkim, co piszesz. Zmierzam do tego, że mimo że wiem, to robię inaczej. Stoi przede mną ciastko i już gdzieś, z tyłu głowy czuję, że decyzja została podjęta, niejako bez mojego udziału. Tak jakby była we mnie druga osoba, która ma w głębokim poważaniu, co ja chcę i co sobie planuję. I ta druga zazwyczaj wygrywa.
I nie rozumiem dlaczego, ale wciąż popełniam te same błędy:np nie zabieram prowiantu na podróż/do stajni, co się kończy żarciem na mieście (bo blisko i szybko) albo ciastkiem na stajni. 2 p*&&^% lata tego samego. Albo gotowanie, zdążę albo nie. No czasem faktycznie nie ma jak, ale na to nie jestem też przygotowana - no przez 2 lata można by zaopatrzyć zamrażarkę w cokolwiek. Że nie wspomnę "w gościach nie wypada odmawiać" (pie@##$*e), "raz nie zaszkodzi" (4 razy tygodniu), jakie tam jeszcze wymówki...
I nie mogę przecież powiedzieć, że jakaś niewyedukowana jestem w kwestii, bo wiem co i jak, z resztą zasady Ladies są proste jak budowa cepa... Wszak nie docinam się z 12% na 11%, ale z trzydziestu paru na obojętnie-ile-mniej.
A mi wciąż wszystko się rozjeżdża jak młodej żyrafie nogi. I mam wrażenie walenia głową w szklaną ścianę. Widzę dokąd chcę iść i jest to w zasięgu ręki, ale ciągle coś...
No i coby nie być gołosłownym, dziś miska niedojedzona, bo NIE WZIĘŁAM PROWIANTU NA STAJNIĘ. Dobrze, że niczym nie częstowali, bo bym razem z ręką zjadła.
Te same błędy. Wciąż. Z uporem maniaka. Ręce opadają.
1
Mój dziennik: http://www.sfd.pl/Raimunda_poszukuje_Zen-t1058968.html
...
Napisał(a)
A może poszukaj co najbardziej Cię zniechęca do tego przygotowania posiłków? Czas na to poświęcony, targanie ze sobą czy coś innego? Czasami drobna zmiana może zmienić nasze nastawienie. Sama wiedza, że coś jest nie tak czasami nie wystarcza
Poprzedni temat
Zerwane więzadła kolanowe a FBW
- 1
- 2
- ...
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- 8
- 9
- 10
- 11
- 12
- 13
- 14
- 15
- 16
- 17
- 18
- 19
- 20
- 21
- 22
- 23
- 24
- 25
- 26
- 27
- 28
- 29
- 30
- 31
- 32
- 33
- 34
- 35
- 36
- 37
- 38
- 39
- 40
- 41
- 42
- 43
- 44
- 45
- 46
- 47
- 48
- 49
- 50
- 51
- 52
- 53
- 54
- 55
- 56
- 57
- 58
- 59
- 60
- 61
- 62
- 63
- 64
- 65
- 66
- 67
- 68
- 69
- 70
- 71
- 72
- 73
- 74
- 75
- 76
- 77
- 78
- 79
- 80
- 81
- 82
- 83
- 84
- 85
- 86
- 87
- 88
- 89
- 90
- 91
- 92
- 93
- 94
- 95
- 96
- 97
- 98
- 99
- 100
- 101
- 102
- 103
- 104
- 105
- 106
- 107
- 108
- 109
- 110
- 111
- 112
- 113
- 114
- 115
- 116
- 117
- 118
- 119
- 120
- 121
- 122
- 123
- 124
- 125
- 126
- 127
- 128
- 129
- 130
- 131
- 132
- 133
- 134
- 135
- 136
- 137
- 138
- 139
- ...
- 140
Polecane artykuły