
Zeszły tydzień to była katastrofa. Do soboty włącznie od wtorku umierałam. Jak nie górą na początku, to później dołem... W sobotę cudowne ozdrowienie mnie naszło (a może to była cała paczka stoperanu zjedzona przeze mnie). Także wyszłam do ludzi w końcu. Słaba jak cholera. Wcześniej leciałam na samych waflach ryżowych - przez 4 dni zjadłam jedno opakowanie wafli i jedną tytkę ryżu z marchewką... sobota trochę mięsa, niedziela odżyłam i przyznam się - zjadłam pierogi, naleśnika z pieczarkami i było pyszne

Od poniedziałku dieta, najpierw na odżycie 60B/70T/120WW - wow, a od dzisiaj jadę z 100B/40T/40WW.
Pracuję dziś i jutro, w związku z czym trening zrobię w czwartek, pierwszy od prawie dwóch tygodni i będą to nogi. Może być wow.
Trochę mnie nie było, więc na dzień dobry kilka zdjęć Wam dołączam

Zapraszam do mojego DT
http://www.sfd.pl/Debiuty_bikini_fitness_2015__przygotowania_do_startu-t1063352.html#post6