RELACJA 36 PZU MARATON WARSZAWSKI
Sobota 27.09.14 - EXPO
Organizatorzy maratonu nie działali po myśli biegaczy. Na każdym kroku utrudniali Nam sobotnią regenerację. Odbiór pakietów był na expo, gdy się weszło odebrać pakiet, nie można było wyjść bezpośrednio przed stadion tylko po odbiorze pakietów jedyna droga wyjścia prowadziła przez całe Expo. Tego dnia odbywał się także wyścig hand-bike.
Siedząc sobie przed stadionem z plecakiem OWM podszedł do mnie jakiś kolega, trochę pogadaliśmy. On też debiutował na orlenie, teraz szykował się na 3:30. Wierzę, że się Mu to udało.
Co do pakietów też szału nie było, w sportowym worku znajdowało się m.in. żel energetyczny, bawełniana koszulka, pełno makulatury, jakieś bony i inne gadżety. Jeśli orlen utrzyma poziom pakietów przy obecnych opłatach startowych to będzie faworyt jeśli chodzi o warszawskie biegi.
Sobota była dniem lenia, dobrze jadłem, sen też był w porządku.
Niedziela 28.09.14
Otworzyłem oczy i wiedziałem, że to będzie dobry dzień. Śniadanie zjadłem dosyć późno bo o godzinie 7(start o 9). Wszystko logistycznie opracowane, nie musiałem się tłuc miejską komunikacją. Most Poniatowskiego był zamknięty od północy. Dojeżdżając w okolice stadionu widziało się pełno biegaczy zmierzających na start. Atmosfera na starcie bardzo luźna.
15min przed startem zacząłem lekko się już rozgrzewać. Temperatura rano nie była zbyt wysoka. Modliłem się, aby nie padało. Trasa MW i jego meta w mojej opini wygrywa z orlenem. 9:00 Start elity mężczyzn, kobiety z elity zaczęły 19min wcześniej. Różnica najlepszych czasów kobiet i meżczyzn wynosiła 19min i dlatego kobiety wystartowały wcześniej, aby mieć szanse na przybiegnięcie jako pierwsze na mete- nagrodą było nowe volvo.
Bieg zacząłem bardzo zachowawczo, główna zasada tego maratonu- jak najmniej tracić(czasu, ale też energii). Powoli, a konsekwentnie robiłem swoje. Siły rozłożone idealnie, na 35km przyśpieszenie, wyższe tętno i focus na osobistym celu- w planie było 4h 40min.
Na końcówce nie myślałem już o zmęczeniu i bólu- Ból stał się moim przyjacielem. Szkoda mi ludzi którzy przeżywają ostrą ścianę na końcu biegu( sam taką przeżyłem), jednak gdy czujesz jak wyprzedzasz w końcówce inne osoby to daje Ci jeszcze większą siłę, ostry doping zaczął się już jakieś 3km od mety. Niesamowite uczucie- przez około kwadrans jesteś niesiony przez krzyki publiczności. Jeśli jakiś kibic lub wolontariusz to czyta to Wielkie Dzięki za wszystko, bez Was nie było by to wszystko tak przyjemne.
Końcówka przyciśnięta ostrzej i udało się wykręcić 4h 36min, duży sukces dla mnie. Osobiście lepiej przygotowany byłem do kwietniowego maratonu, jednak na tym dystansie wyszkolenie to nie wszystko, liczy się także duże serducho do tego oraz trzeźwy umysł.
Dzięki wszystkim co mnie dopingowali, wierzyli we mnie. Dzięki też tym osobą co mówiły, że nie warto itp. Nie wiecie o tym, ale dajecie Nam- osobą aktywnym podwójnego kopa swoim biadoleniem.
W kwietniu myślę, że będę mógł wszystkim się pochwalić kolejną poprawą życiówki i czerpaniem radości ze sportu. Peace
Wszystkie zdjęcia i filmy znajdziecie na stronie fotomaraton.pl ; Mój numer startowy to 6961
http://www.fotomaraton.pl/eventvideo.php?Lang=PL&Event=MWA14&ToFind=&PartNumb=6961&CompType=42&Spot=2
![](https://bundles.sfd.pl/ObrazkiSFD/ZdjeciaSFD3_large/d5a0c079a7d2474da7c9de0c492cd8c3.jpg)