Jest wskazany i trochę źle robię, że w tym tygodniu rozpoczynam treningi.
Planowałem dociągnąć trening do świąt i zafundować sobie 2 tygodnie aktywnego wypoczynku- popływać, przebiec się, może jakiś crossfit zrobić (zdaje się, że w moim zasięgu zmienili jedną siłownię na crossfitową- codziennie nie dałoby rady dojechać, ale od święta tak).
Niestety rozłożyłem się trochę i pokrzyżowało mi to plany. Mógłbym wystartować po nowym roku, ale mam 4 tygodnie roztrenowania (za długo) + środek i koniec planu wypadłby w złym momencie.
Miałem 2 tygodnie odpoczynku od treningów, także układ nerwowy odpoczął; mięśniowy i oddechowo-krwionośny nie miały takiego odpoczynku jak trzeba, ale też jest git. Cieszę się, że mogłem przez kilka dni nadrobić zaległości w papierach, także było to bardzo po mojej myśli, ale niestety 4 dni pracy przed komputerem i czuję, że zamieniam się w kobietę; trzeba podbić teścia.
Innymi słowy- nie uważam, żeby to było optymalne, tak samo jak mój trening (w tygodniu mam limit 30 minut) czy brak aerobów. Dla mnie sytuacja wygląda tak: albo spiąć dupę i progresować chociaż minimalnie, albo nie spinać dupy i szukać wymówek (nie mam czasu, jestem zajęty, mam inne priorytet) że przez cały czas wygląda się tak samo albo zalicza się regres.
Trening - tak jak mówiłem, początek planu
(te same dni, z tych samych przyczyn- źle jest, że są 2 dni pod rząd ciężkie i lekkie, ale w tygodniu
7:30 muszę
wyjść z siłowni)
Weekend- ćwiczę ciężko i jem dużo bo mam czas
tydzień- mniejsza objętość i jem mniej bo nie ma czasu (4 treningi zawsze będą lepsze od 2)
Trening dzielę na trzon (programowe minimum) i uzupełniające, które mogą się zmieniać albo wylatywać jak nie ma czasu
Sobota- góra ciężko
Niedziela- dół ciężko
Środa- góra lekko
czwartek- dół lekko
Przez 1-2 tygodnie będą testy, więc jak zawsze plan na wejściu może być totalnie różny od planu na wyjściu.
Sobota:
Trzon:
SS Dipsy klatka + podciąganie podchwytem 7/8 serii 10 powtórzeń
Uzupełniające:
SS Hammer + wyciąg dolny młotkiem (małpi nachwyt) - 60 powtórzeń, 3 x 20, potem 4 x 15 itd
SS Barki: unoszenie przodem i bokiem, 15 powtórzeń, 3/4 serie
SS Ramiona: uginanie sztangi i francuz sztangą stojąc, 15 powtórzeń, 3/4 serie
Niedziela:
Trzon:
SS Fronty + RDL - 7/8 serii 10 powtórzeń
Uzupełniające
Wykroki 4/5 serii 12 powtórzeń na nogę (taki mam akurat dystans do przejścia)
SS przywodziciele z odwodzicielami 3/4 serie
Łydki, coś na brzuch, może prostowniki,
Środa:
Trzon:
SS: Wyciskanie na skosie + wyciąg górny szeroki małpi nachwyt 5 serii
SS: Wyciskanie żołnierskie 4/5 serii
Uzupełniające:
SS: Narciarz + rozpiętki na maszynie 3/4 serie
SS:
biceps chwyt młotkowy 3/4 serie
Czwartek:
Trzon:
SS Fronty + RDL - 5 serii 10 powtórzeń
Uzupełniające:
SS: Prostowanie ud i uginanie podudzi 3/4 serie
brzuch/łydki
Dzisiaj sobota, a więc:
Trening koło 30-35 minut
SS Dipsy klatka + podciąganie podchwytem 7 serii 10 powtórzeń
15 kg w dipsach, podciąganie cc
6 serii po 10 powtórzeń, ostatnia po 8.
Zapomniałem jak bardzo klatka pracuje przy podciąganiu podchwytem, także mogą być niezłe zakwasy jutro czy pojutrze
SS Hammer + wyciąg dolny młotkiem (małpi nachwyt) -
3 serie:
hammer- szeroko i to bardzo, 40 kg x 20
wyciąg - 40 kg x 20
SS Barki: unoszenie przodem i bokiem, 15 powtórzeń,
3 serie
10 kg x 15 powtórzeń
SS Ramiona: uginanie sztangi i francuz sztangą stojąc,
tu już była taka pompa, że miałem problem żeby ręce- bez sztangi- podnieść do góry
3 serie
20 kg x 15 powtórzeń
Pompa przeokrutna- serio, jak się ćwiczy ciężko i umie ćwiczyć nie trzeba supli.
Trening dość lekki patrząc na tempo dochodzenia do siebie w szatni; mimo to, czuję, że zmiana ćwiczeń (nawet przy tak małej objętości) ładnie mi przeorała górę.
Co do jedzenia:
dzisiaj 4000 kcal - i od takiej ilości wychodzę na rekompie. Spodnie już w tym tygodniu zrobiły się luźniejsze, wody z brzucha też zleciała; wyglądam lepiej, a waga nadal 78- być może organizm skompensował sobie przetrenowanie.
Zaczynam rekomp od 4000 kcal, czyli ucinam 20 % (1000 kcal). Nadal to jest b. dużo kcal na moją wagę, także to nie będzie chamska redukcja- jakbym uciął do 2000 kcal do bym do nowego roku z tak rozkręconym metabolizmem zrzucił kilka kg, ale nie zależy mi na tym.
Ucinam węgle z szejka potreningoweo, być może nawet całkowicie je wywalę i zastąpię 40 gramami mct.
Co do diety: kapusta jest spoko, ale niestety ciężko jest mi dostać kiszoną, za to kwaszona jest wszędzie. Na razie spróbuję się rzucić na buraki i robić z nich barszcz, który jest tani jak... barszcz. (bez urazy barszczu)
Jakby ktoś chciał coś dorzucić o treningu, to śmiało- to nie jest spam.
Zmieniony przez - Pandarek w dniu 2013-12-14 12:42:53