Szczerze mówiąc długo się zbierałem z napisaniem tego posta, bo nie wiem czy jest sens kontynuować moją przygodę z odchudzaniem, ale może zacznę od początku. Kiedy zaczynałem myślałem, że, kiedy większość tłuszczu ze mnie zejdzie kobieca figura także zejdzie i na początku tak było cieszyłem się z traconych kg i cm, ale nie miałem lustra, w którym widział bym siebie od stóp do głowy, a takie w końcu się pojawiło i co? I po mimo prawie 16kg, które zrzuciłem dalej mam dysproporcje. Pewnie dużo z tego siedzi mi w głowię, ale ciężko aby tak nie było, skoro wszędzie, czy to w szkole, na ulicy czy w internecie widzę mężczyzn z normalną budową ciała...
Tak, więc wracając do sedna nie wiem czy jest w tym jeszcze sens... Tak na prawdę to nie jest niczyja wina, że tak wyglądam i to mnie boli... Łatwo jest napisać rozbuduj
plecy, barki i klatę to nie będzie aż tak widać, ale to złe uczucie wewnątrz, że muszę pracować parę lat na to , żeby wyglądać "normalnie", gdzie inni się z tym rodzą.
Dobra skończyłem płakać, ale muszę jeszcze nad tym pomyśleć.