WING TSUN/WING CHUN

Hmm, jeśli jest się bokserem, to trzeba uczyć się kopnięć. Ale jeśli umie się kopać (i to w miejsce nie tak dalekie od jaj) to będzie można z powodzeniem tak zrobić. A przygotowani nie byli, bo na tej gali było to zabronione i po prostu nie musieli na nie uważać. Zresztą, kopanie w jaja można trenować w ochroniaczach.

A przygotowani nie byli...
Tam żądzą odruchy,automatyczne,nieświadome zachowania wyrobione w ciągu lat ćwiczeń.To nie kwestia oceny typu:to jest dzisiaj zabronione więc się przed tym nie będę bronił.Nie ośmieszaj się.


Zmieniony przez - kojanis w dniu 2010-05-08 21:53:11

Dobrze Mistrzu. Za pewne Ty masz za sobą wielką praktykę w praniu jajec

Eeee zdarza mi się w jednej sekcji sparować na zasadach, że bijemy się po kroczu (lekko zaznaczamy w ochraniaczach) w innej chodzę oddzielnie na boks i kickboxing, kiedyś na zapasy i mma...

Gdybym na zapasach po sprowadzeniu zaczął lutować przeciwnika to myślę, że uzasadnione było powiedzieć, że nie był na to przygotowany.
Na sparingach bokserskich uzasadnione jest powiedzieć, że nie jestem przygotowany do lowkicka i ten wejdzie czysto i prawdopodobnie łatwo mnie złoży.
Podobnie w kicku w ogóle nie muszę zwracać uwagę na to czy dostanę w jaja...
walcząc w knockdown w szoku jestem jak dostanę sierpowy w twarz (bo proste się zdarzają )

Dacie mi jakieś linki, gdzie ktoś znający się na rzeczy, trenujący Wing Tsun/Wing Chun pokonał kogokolwiek, najlepiej kogoś coś trenującego? Chodzi o realną konfrontację, bo jak rozumiem, sport nie przejdzie dla WT/WG.

Nie ma. Ani sportowych ani niesportowych.

Dobrze Mistrzu. Za pewne Ty masz za sobą wielką praktykę w praniu jajec

Puar plizz. Nie rób takich tanich wjazdów osobistych. Bo to niepotrzebnie obniża loty dyskusji.

Ollok - nie kamn Ciebie. Wiesz, o Gołocie też mówi się, że za***isty bokser. A po przegranej się go zwykło tłumaczyć, że jeszcze był spięty. Że się nie zdołał rozluźnić.

I wychodziłoby na to, że należałoby kontraktować walki, tak, że "bijemy się od 2 rundy". Bo w pierwszej Andrzej jest jeszcze zbyt spięty.

KSW nie widziałem niestety. Więc się nie odniosę.

Natomiast Kojanis - na ostatnim sparingu miałem taką sytuację. Weszliśmy w klincz i trener krzyczy "kolana, kolana". I nie krzyczał do mnie, tylko do kolegi.
Ja - nie ukrywajmy - jestem zielony i o walce w klinczu nie mam za dużo pojęcia. Więc się uwiesiłem kolesiowi u szyji, i jakimś koślawym rzutem sprowadziłem do parteru.

Kolega się zerwał i obrażony zaczął wykrzykiwać "czy to jest dozwolone?"

I się okazało, że nie. A ja nie mam zamiaru dać się obijać kolanami. I to walę na ryj.

I wniosek - jak poprzednio. Nie ma co się zastanawiać i licytować walkami obejrzanymi w tv. Tylko sprawdzać się konkretniej na sparingach.

Nie wiem o co Ci chodzi Kuro z tym akapitem do mnie

Bo ja tam wolę pogadać w 4 oczy. Pisząc - używam takich skrótów myślowych, że czasem sam się dziwię, że ludzie mnie rozumieją.



Nie byli przygotowani na to, więc szok po oberwaniu był tym większy.

O to mi chodziło.

Z tym, że jak doczytałem teraz, chodziło kop w jaja.

Więc mój akapit do Ciebie - wycofuję.

Kuro, trochę z dupy Twój wywód Trener pewnie chciał, żebyś popracował nad tym elementem walki - klinczem, bo w pełnowymiarowej walce może się też przydać, podobnie jak zejście do parteru. To tak jakbyś podczas nauki ciosu prostego starał się kopnąć kogoś okrężnym na głowę Na pełną walkę na zasadzie rób co chcesz na pewno przyszedłby czas. Jeśli chodzi o tekst o Gołocie - gdyby taki Tyson w szczycie formy (czyli potęga) walczył na zasadach bokserskich, czyli jak zwykle, a tu nagle ktoś zasadził mu podjajowego, to znaczyłoby, że jest słabym bokserem? Nie byłby po prostu na to przygotowany - kłaniają się reguły.