WING TSUN/WING CHUN

Aaa, no tak, jakoś nie wychwyciłem, że okupacja, czyli konspiracja. To faktycznie pasuje. Czyli nie armia, tylko grupy oporu, pojedyncze jednostki, kurierzy mający nie rzucać się w oczy itp.

Lee73, nie przesadzaj. Widzę taką ciekawą skłonność u ludzi zaciekawionych starymi SW ze wschodu. Otóż rozpatrują oni SW niejako w oderwaniu od rzeczywistości danego okresu. A to tak przecież nie jest, i tu mamy tego przykład. Dużo mówią stosunki społeczne, moda wówczas panująca tak estetyczna i jak i związana z trendami w filozofii, idei, religii, sposób prowadzenia wojen, kształt policji i aparatu administracyjnego, stosunki państwo - struktury przestępcze i inne. Przecież nie jest tak, że nie wiemy absolutnie nic o Chinach z przed XIX wieku.
RWT
Piszesz o Newtonie i instruktorach bacznych, wychwytujących błędy. Ale jakie ma to przełożenie na naukę Wing Chun w tamtym czasie w Chinach? Zupełnie inna kultura, w dupie mieli i zasady termodynamiki, i to, czy ktoś rozumie w naszym pojęciu nauki, czy nie. Mnie jest trudno zrozumieć podstawowe zależności chociażby handlowe w starych Chinach, a co dopiero jakieś konspiracyjne relacje między nauczającymi a szkolonymi....
Jasne, że dziś mamy XXI wiek, i jak ktoś proponuje system, w którym biegłość zdobędziesz po 20 latach, to dziękujemy. Ale być może wówczas było nieco inaczej. :)

@RWT

Dając każdemu podstawy nie dajesz gwarancji na bycie mistrzem. Yong Chun można nauczać dość szybko 3 lata nie są niczym niezwykłym o ile spełnione są podstawowe warunki:
1 trening odbywa się 5-6 razy w tygodniu po min 4-5 godzin lub częściej
2 trening nie ogranicza się tylko to ćwiczeń w Kwoon - to też studia i powiedzmy swego rodzaju "rozmyślanie" analizowanie i wyobrażanie sobie penych ruchów, zachowań etc
Do tych powyższych warto mieć już jakiś staż w SW, koordynację ruchową by łatwo odtwarzać pokazywane elementy a potem je sobie przyswajać i czynić z nich odruchy. Naturalnie przyda się jakiś talent ale najważniejsza jest ciężka,systematyczna (patrz pkt1) praca najlepiej w grupie (gdzie po pewnym czasie można ćwiczyć z kimś większym/zwinniejszym, szybszym/silniejszym itp) pod okiem dobrego nauczyciela

Instruktor to nie ten co małpuje czyjeś ruchy, ale taki który po 5 sek, sparigu widzi jakie błędy roby uczęń, i jak poprowadzić bi stał sie lepszym.

Ty wiesz ile kosztuje pracy wykorzenienie np złych nawyków nauczenie w to miejsce właściwych zachowań, a potem takie tego wyćwiczenie, aby to zachowanie w sytuacji zagrożenia stało się odruchem ??? Trzeba to robić umiejętnie stopniowo podnosić poprzeczkę, w przeciwnym wypadku znów dogłosu dojdą instynkty, a adept stwierdzi, że nic z tego co go uczyłeś nie działa ehhhh Teraz powiedz ile macie zajęć w tygodniu po ile godzin i nie zapomnij policzyć ilu ludzi ćwiczy na zajęciach z "sercem" oraz nie ogranicza się z treningiem tylko do kwoon.

Uważałbym z gloryfikowaniem metody jak najszybszego nauczania - szybko nie zawsze znaczy dobrze. Dobre chęci to nie wszytko - ważne jest jeszcze jakie możliwości, samodyscyplinę mają adepci których się uczy. Macie złe doświadczenia z LTWT i sposobem w jaki on/oni wyciągają kasę - wydawać by się mogło, że popadacie w drugą skrajność

@Urke

To przytocz fakty z historii yong chun sprzed XIX wieku za które sobie dasz rękę uciąć, albo na ich poparcie daj niepodważalne dowody.
Człowieku nawet do Yip Man'a żyjącego na przełomie XIX i XX w jest wiele niewiadomych (włącznie z tym czy LT był jego uczniem bezpośrednim czy nie, dlaczego styl WSL odbiega od tego który uczy WCh - pomimo że obaj byli jego uczniami - a działo się to raptemw połowie XX wieku ) A Ty chcesz tu mówić że wiemy coś na pewno przed XIX wiekiem. To że jakieś wnioski można sobie wysnuć nie jest niczym dziwnym - ale że życie potrafi być zarówno nieprzewidywalne jak i nielogiczne niczego bez dowodów przyjąć za pewnik nie można

Zmieniony przez - Lee73 w dniu 2010-11-24 12:53:12

Nic nie trzeba przytaczać, jest Yip Man 1,2,3, i już wszystko wiesz.
:)
Już masz sporo wytłumaczone, że styl powstał w ramach zamierzeń jakiś konspiracyjnych, bo tak wyglądała historia tego okresu. To mało? No chyba, że konieczne jest zaznajomienie się z gatunkiem opium, którym Yip Man się wykończył, ale to też jest do sprawdzenia w sumie :). Że życie i ludzie są nieprzywidywalni - tego właśnie uczy nauka. Żadne cudo, po prostu historia ludzkości. Cóż to niby za novum.
Popatrz, w sumie to sporo wiemy. Ze była konspiracja. Że była okupacja. Że były jakieś centra organizacji oporu. Wiemy coś o stosunkach społecznych. Jak się ludzie ubierali, jak poruszali, jak należało się zachowywać ceremonialnie - to dużo już mówi np o możliwościach używania i noszenia broni. Jaka była wiedza w zakresie medycyny i filozofii w tamtych kręgach, co było popularne, jakie najbardziej komentowane były trendy w ichniej sztuce czy myśli. Stary, tylko wyciągać wnioski.

Swoją drogą, to naprawdę zastanawia mnie, jak ówcześni ludzie dawali radę takim treningom. I starsi również, elitarne wojska khmerskie, spartiaci, itp. Day by day, po 8 a nawet więcej godzin dziennie, z nieraz daleko niepokrywającą zapotrzebowania organizmu dietą, a wszystko to bez odżywek i wspomagaczy, antybiotyków i krioterapii. Jakieś takie myśli mi przychodzą do głowy, że twierdzenia, jakoby dzisiejsi MMAowcy pozamiatali tych dawnych wojowników, z którymi to tezami spotykałem się niegdyś bardzo często na tym forum, są fałszywe.
Cieniasy jesteśmy, i tyle. :)

@ Urke

Nic nie trzeba przytaczać, jest Yip Man 1,2,3, i już wszystko wiesz.
:)
Już masz sporo wytłumaczone, że styl powstał w ramach zamierzeń jakiś konspiracyjnych, bo tak wyglądała historia tego okresu. To mało? No chyba, że konieczne jest zaznajomienie się z gatunkiem opium, którym Yip Man się wykończył, ale to też jest do sprawdzenia w sumie :). Że życie i ludzie są nieprzywidywalni - tego właśnie uczy nauka. Żadne cudo, po prostu historia ludzkości. Cóż to niby za novum.

Wybacz Waść ale pierniczysz farmazony - jest sporo ciekawych spraw zwłaszcza, że bogactwo szkół yong chun jest przeogromne a każda chce być tą jedyną, tą ... tradycyjną. Niestety nawet w życiu Yip Mana są białe plamy wiec skończ mi tu o opium gadać albo nie zaciągaj się tak głęboko
Wiem że Ciebie raczej praktyka niż drzewo genealogiczne yong chun interesuje ale proszę waż słowa bo poznać rozmówcę po słowach jego. No chyba że w końcu dotrzesz na jakiś zlot
pozdrawiam

To je groźba? :)

Genealogia jest tez niezwykle ciekawa.

A gdzie Ty groźbę widzisz ??? Na razie mogę jedynie oceniać Cię po Twych wypowiedziach, a na zlocie po tym co i jak robisz ;) Jeśli oczywiście się spotkamy

Co do genealogii to ciężko potwierdzić fakty z życia Yip Mana, a co dopiero cofać się jeszcze bardziej w przeszłość. Jeśli dodatkowo zestawić to z bogactwem odłamów yong chun to robi się z tego węzeł gordyjski, którego z założenia nie da się rozsupłać .... innymi słowy trzeba robić swoje a genealogię traktować jako ciekawostkę lub element folkloru :)

Co do genealogii to ciężko potwierdzić fakty z życia Yip Mana, a co dopiero cofać się jeszcze bardziej w przeszłość. Jeśli dodatkowo zestawić to z bogactwem odłamów yong chun to robi się z tego węzeł gordyjski, którego z założenia nie da się rozsupłać .... innymi słowy trzeba robić swoje a genealogię traktować jako ciekawostkę lub element folkloru :)


Przepraszam, ale wtrącę swoje czy grosze
Lee masz dużo racji w tym co piszesz....ale musisz pamiętać, że istnieją ludzie, którzy pielęgnują oryginalne przekazy i przekazują wiedzę z pokolenia na pokolenie. Takich ludzi ja nazywam bezimiennymi ( bo o nich nigdzie nie przeczytasz...ich musisz sam odnaleźć albo oni odnajdują Ciebie )
tacy ludzie nie robią tego dla kasy czy rozgłosu....
I jeszcze jedno...rewolucja nie wszystkich wytępiła i przetrwały oryginalne pu- czyli zapiski danego stylu chronione przez ludzi, którzy narażali życie aby wiedza nie zaginęła .....a tam jest wszystko napisane, co, kto i dlaczego od początku stworzenia danego stylu.....więc głowa do góry i na bank w young chunie ktoś to ma i przechowuje
Sorki już się więcej nie wtrącam

No jak nie. Wtrącaj. Dajesz. Żadnych nimbów tajemniczych, pisz więcej, panie kolego.

Wuxia - jak zwykle pełen optymizmu. Jak dowiem się jak - dam soga (cokolwiek to znaczy) Dzięki za słowa otuchy. Wiem, że rewolucja jednak strasznie trudno odnaleźć kogoś takiego w stylu yong chun. Mam dzikie wrażenie, iż "niedźwiedzią przysługę" oddała mu jego popularność.
Jednak tak jak gdzieś już napisałem i zdaje się również Ty temu hołdujesz - ćwiczyć ćwiczyć a reszta ... jakoś to będzie. Dobrze jest mieć otwarty umysł i rozglądać się, nasłuchiwać ....