Krata na lato wedlug Kapitana Wodki

Zaczne od tego, ze dzis wszystko bylo przeciw mnie. Zerwalem sie rano do roboty bo wyszlo spotkanie nieplanowane. Jak wspomnialem, plecy to tragedia dzis!Spotkanie mialo byc o 10, wyszlo o 13:30... Zrobil sie w miedzyczasie tajfun maly (nic wielkiego, troche deszczu i wiatr; nieprzyjemne bo deszcz "zacinal"). Wrocilem na 15 do domu - zmokniety, zly, zmarzniety i glodny (bo zjadlem tylko pol ptasiego mleczka). Nie poddalem sie - przebralem sie, polecialem na silke, a co tam to opisze ponizej. W drodze powrotnej tajfun juz nabral na sile i po raz kolejny mokry wrocilem do domu... Tym razem jednak zadowolony

unoszenie ze zwisu
allahy

chest dipsy + 10 kg w plecaku
WL
wyciska hantli skos
sciagnie linek jednoracz (rozpietki znaczy sie)

uginanie ze sztanga prosta
uginanie z supinacja jednoracz
uginanie na wyciagu dolnym

bieznia 30 min

Trening zayebisty, ale ciezko... Przez plecy Dipsy dobrze, WL rowniez ale ciezary juz malutkie bo klatka juz dobrze porobiona. No i lezec sie nie dalo Hantle skos rowniez ciezko, mimo zmniejszenia ciezaru. Biceps dobrze, poprawnie, ale bez rewelacji.

Cos bialko lekko malo dzis, trudno.





Zmieniony przez - Kapitan Wodka w dniu 2013-04-06 13:26:38

przysiady ze sztanga z tylu
wykroki chodzone ze sztangielkami
prostowanie siedzac
zuraw
uginanie lezac
wspiecia siedzac
wspiecia stojac jednonoz

Juz troche lepiej, w ostatniej serii siadow wzialem pas i pomoglo. Wykroki to masakrator niezly. Zuraw spoko, dobitka uginaniem. Wspiecia siedzac ok, jednonoz w miare.

Wczoraj cos mi sie poyebalo przy liczeniu michy i wyszlo jakies 150 kcal wiecej. Dodatkowo dzis zjadlem kotleta z piersi z serem, majonezem, jajkiem i ni wiem jak to liczyc. Stad dla pewnosci obcinam kcal jak ponizej.

Plecy puszczaja powoli, za to klatka sie rozkreca. Brzuch tez pobolewa, to chyba dobrze

nie przejmuj się majonezem czy serem ja wczoraj wciągnąłem pizze własnej roboty + browar, a w lodówce czeka druga pizza

ale od jutra dieta na 100%

Nie przejmuje sie, ale bilans to swietosc Stad ucinam, bo spac nie bede mogl.

Wczoraj jeszcze wlecial wieczorem browar, 633 ml, w ramach uzupelniania mineralow. Tak liczylem i liczylem, i wyszlo, ze jeszcze akurat piwo moge. Wniosek: na piwo zawsze jest miejsce Oczywiscie po wypiciu jednego wziela mnie szatanska ochota na jeszcze ze 3 browce, ale jakos sie powstrzymalem. Piwo to yebane zlo...

Dzis DNT, nogi juz bola, klata nadal cierpi. Jestem zadowolony z ostatnich treningow, nie odpuszczam i daje z siebie wszystko. Jeszcze tylko ta miske dopiac bardziej...

DNT

Bieznia 40 min

DOMSy na nogach i nadal na klatce, brzuch i plecy puscily.

Kapitan Wodka

Wysłano 29 marca 2013 09:13
Jutro wroce do siebie na wies, zgram zdjecia i wrzuce, slowo. Dodam tez jakies ciekawsze z 2011, kiedy to bylem tu typowo turystycznie, bo teraz tylko albo siedze w hotelu albo w pociagu.

Gdzie są zdjęcia? Spamujesz Rafałowi w dzienniku zamiast zająć się robotą

no właśnie ja też czekam na te foty