cos mi sie widzi ze lekko to jest przesadzone.
Jak zwykle z bohaterow szczegolnie Olimpiad robi sie nadludzi.Zawsze tak bylo.
niekoniecznie przesadzone.
Ten pływak ma 6 godzin treningu dziennie. Ile energii potrzeba aby tak funkcjonować ?? Dieta zawierająca 12 tys kalorii może szokować ale przy takim zapotrzebowaniu energetycznym...
wyczynowy, profesjonalny sport bardzo się różni od sportu rekreacyjnego. Nie wiem jak jest obecnie ale kiedyś sportowcy bardzo szybko się starzeli będąc wyniszczonymi przez tak intensywny tryb życia.
Niekiedy słyszy się o współczesnym tempie życia, o stresie itd. Jednakże nie wiem na ile życie jakiegokolwiek "pracoholika" chociażby zbliża się intensywnością do trybu życia profesjonalnych sportowców.
A dieta tego pływaka...
Pamiętam jak na ostatnim roku studiów ćwiczyłem karatę. Zajęć na uczelni już miałem mało więc niemalże całkowicie skupiłem się na treningach. Niekiedy po
dwa treningi dziennie. Jak widzę te posiłki zawierające 0,5 kilograma makaronu to jakoś mi sie to kojarzy z tym jak wtedy sie odżywiałem. Pochłaniałem ogromne ilości jedzenia i nie tyłem. Chyba na szczęście w pewnym momencie miałem kontuzję stawu skokowego. Wtedy usiadłem i napisałem pracę magisterską. Wcześniej żyłem niemalże tylko treningami i pamiętam z jakim zapotrzebowaniem energetycznym się to wiązało.
A obóz sportowy i ilości piwa pochłaniane każdego dnia po treningach... Kiedyś podczas ostatniego treningu (które przeważnie były najcięższe) jak wykonywaliśmy proste ćwiczenie polegające na wykonywaniu uderzenia w powietrzu, z tym, że robiliśmy chyba z kilkaset powtórzeń. Po jakimś czasie to już za bardzo nie było siły aby rękami ruszać, pot sie lał z czół. Wywaliłem tekst "ale będzie chlanie" w odpowiedzi w sali rozległ się gromki śmiech. Chyba wiele osób o tym samym myślało. Ostatnio jak wspominałem tamte treningi i to picie to rozpatrywałem to w kategoriach zapotrzebowania energetycznego.
Nie było to profesjonalne podeście do sportu, z precyzyjna dietą, liczeniem kalorii, suplementacją ale intensywnością to chyba zbliżało się już do sportu uprawianego wyczynowo. Dodam, że długo nie ćwiczyłem z taka intensywnością. Po obozie sportowym chyba czułem się przemęczony (tak, że nawet lekkie uderzenia odbierałem jako bolesne), a podczas 5 roku studiów kontuzja zakończyła ten szaleńczy okres tak intensywnych i częstych treningów. Potem jak już ćwiczyłem to raczej standardowo. 3 razy w tygodniu, a i tak było to w miarę intensywne. No i jeszcze kwestia, żeby tak ćwiczyć to niemalże całkowicie trzeba byłoby się poświęcić temu.
Nawiązując jeszcze do kwestii podejścia i zaangażowania. Pomimo, że sam podchodzę dość rekreacyjnie do treningów i diety to jakoś imponują mi osoby, które na tyle orientują się w tym co robią, że wiedzą ile czego jedzą, jak reagują na określone poziomy węglowodanów, tłuszczy, białek.
Pozdrawiam