Szajba - In Comfort Zone

W poniedziałek był rower w leśnych ostępach, wtorkowy trening przespałem, dziś bez większego zaangażowania odbębniłem swoje 4x8' na 280W a wyciąwszy z treningu dwie przerwy skróciłem trening o osiem minut, które to minuty skrzętnie wykorzystałem na kanapie.
Grunt to się nie przemęczać, forma sama przyjdzie

Jak już tak leżysz na tej kanapie to może byś jakaś książkę napisał? Masz bardzo fajny styl pisania i dobrze się to czyta

I to jest dobra koncepcja

Rano z silnym postanowieniem napisania jakiejś książki, wziąłem się za siekierę i młot, młot w zestawie z klinem. I tak po całym dniu z siekierą i młotem skutecznie wybiłem sobie z głowy i literackie zapędy, i trening sobie wybiłem i ... została tylko kanapa
Na jutro w planie rower. Bite półtorej godziny. Nie wiem jak to zniosę.



Zmieniony przez - _Szajba_ w dniu 2021-04-08 23:05:18

Półtorej godziny na trenażerze. Matkobosko. Po trzydziestu ośmiu minutach dałem sobie spokój.
Dnia następnego trening na MTB w lesie. Półtorej godziny a w tym trzy lapy ok 28minut z międzypompowaniem kół w pitstopie. Zacząłem od 1 bara, ostatnie okrążenie na 3 barach, każde kolejne okrążenie szybciej. Świetny trening serducha i refleksu

Wyszykowałem się jak do kościoła i ledwo przekroczywszy granicę posesji zaliczyłem pierwszą w tym roku glebę Jednak 23mm opony to nie to samo co dwa cale w MTB. Z qrwami na ustach pozbierałem się w sobie i z mieszanymi uczuciami, jechać nie jechać po takim wstępie, w pamięci wciąż mając ubiegłoroczną kraksę, dowlokłem się do czarnej nawierzchni. Plan był na godzinę z avg min 30km/h żeby siary samemu sobie nie narobić, ale jakoś tak lekko poszło i zmagając się z silnym bocznym wiatrem, w tę i nazad wykręciłem ponad 50 minut z avg 35km/h by ostatnie kilometry na luzie dociągnąć do domu. Trening mocno interwałowy no ale jakie ukształtowanie terenu taki trening
Pozostało zrobić parę korekt, ustawienia przerzutek (ni cholery nie mogłem zrzucić łańcucha na sam dół kasety), trochę siodło do przodu, łapy trochę do góry.

Niezbędne minimum, niezbędne by nie zdziadzieć do końca
Poruszałem się to tu, to tam wypalając przy okazji ponad 1600kcal, teraz odpocznę bo jutro też jest dzień

Koniec wakacji
Cztery miesiące jak z bata strzelił, czas trochę za pieniążki popracować. W związku z powyższym od poniedziałku, po uprzedniej aklimatyzacji, rozpoczynam półroczny obóz treningowy w Skandynawii.

Tradycyjnie, fotka z podróży. Jeszcze siedem godzin za kółkiem.


Zmieniony przez - _Szajba_ w dniu 2021-04-15 19:09:56

Ja pier^%$&^%dolę. Co za zainteresowanie moimi wypocinami. Przez ponad dobę nikt nie raczył zauważyć że fota miała być a foty nie było.
Dzisiejszej foty pełnej szumu morza wałęsającego się wśród szkierów, lepkiej od zapachu wiosennych kwiatów też nie będzie.

Polatałem sobie godzinkę rowerem po górkach, lekko ponad trzydzieści kilometrów i prawie czterysta przewyższenia. Pogoda dopisuje, sonko świeci, wiater wieje, chmurki ... chmurki bywają