DT ajronmen - cel: Bieg Ultra Granią Tatr 2017

shadow78

Pytanie: biegnąc ultramaraton - ile faktycznie się biegnie? Cały? Wiem, głupie pytanie, ale wiesz: jak biegnę dyszkę, to nie staję w ogóle. Jak biegnę 15 km, też nie. Ale już półmaraton - kilkanaście sekund na żel i kubek z wodą - to jest jakaś przerwa, w której można złapać oddech.

Ha, dotknąłeś ciekawego tematu ;) bo wszyscy "typowi" biegacze mówią: co to za bieg, co się w połowie nie biegnie? ;) Jakże to tak, jak śmiesz to biegiem nazywać ;) Bo w przypadku większości truchtaczy będzie moim zdaniem pól na pół. No może 60 / 40, w zależności od profilu trasy - bo nie zawsze jest tyle samo w górę, ile w dół. Zasada jest prosta: podejścia podchodzisz, po płaskim truchtasz, zbiegi jak najszybciej (z tym mam problem, brak mi jeszcze przełamania, żeby zap...lać w dół, ile fabryka dała). Chodzi o to, żeby jak najmniejszym wysiłkiem przeć naprzód. Czołówka w większości pobiegnie - ale myślę, że to tak z 5% wszystkich uczestników.

Tak więc wydaje mi się, że w endomondo powinna powstać nowa kategoria: biegi ultra / górskie. I byłoby jaśniej ;)

Chyba też dlatego fajne jest w ultra, że na podejściu, na bufecie itd masz więcej czasu, żeby z kimś pogadać ;) bo tam tempo 5:00/km bywa tylko czasami ;)

fajna relacja, polecam przeczytać trzy części: http://runtheworld.pl/strach-przed-nieznanym-i-szok-czyli-relacji-z-lemkowyny-czesc-pierwsza/ 

MaGor

Twój przykład jest zaraźliwy.

Oby :) Nie mówię tu o tym, że każdy ma biegać ultra ;) Tylko o ty, żeby ruszyć tyłek z kanapy i znaleźć jakąś pasję związaną z ruchem, aktywnością fizyczną. I śmieję się, bo część ludzi widząc mnie zaczyna się od razu tłumaczyć, że oni by chętnie coś, ale nie ma czasu, leń itd ;) Ale jest też parę osób, łącznie z moją Teściową i własną siostrą, które nieskromnie powiem dzięki mnie zmieniają swoje życie - i to mnie cieszy :)

A najbardziej śmieszy mnie to, że ludzie myślą, że ja to robię na siłę, z niechęcią - a ja tym od dłuższego czasu żyję ;) Ostatnio koleżanka z pracy powiedziała mi: to dziwne, ale widać , że po tym biegu odżyłeś, promieniejesz. A to przecież taka masakra fizyczna, męka wręcz ;)

Podsumowałem plany na przyszłość

Założenia na najbliższy okres treningowy:

“Ukryta przewaga”: dwa treningi dziennie, łącznie max 45 minut, średnio 30 minut
Trening biegowy / crossfit: 45 minut. Wszystko według “Biegacza niezłomnego” W przypadku dwóch treningów dziennie około godziny. To w tygodniu, na weekend coś dłuższego plus jakieś lekkie rozbieganie
Raz w tygodniu sala.
Raz w tygodniu sauna

Minimum między poniedziałkiem a piątkiem wychodzi 1,5 godziny dziennie, maks okolice 2 godzin, podzielonych pomiędzy poranek i popołudnie. Do zrobienia

Trening biegowy: zrobiłem rozpiskę w celu określenia kilometrażu. Wychodzi na 12 tygodni ponad 500 km plus tydzień taperingu. Dużo, niedużo? Dojdzie sporo crossfitu, wbrew pozorom tygodnie będę miał wypełnione od rana do wieczora i kluczowe znaczenie będzie miała regeneracja i sen. Max w tygodniu pod 70 km.

Trening siłowy: odpada całkowicie oprócz tego z “ukrytej przewagi” (a wbrew pozorom to całkiem konkretna kalistenika) i smarowania gwintów (pompki). Jeśli pomimo wszystko skusi mnie żelazo, to TGU.

Dieta: zdaję się całkowicie na instynkt. Z jednym zastrzeżeniem: węgle testowo ograniczę do 50 - 70 gram dziennie. Zawsze chciałem to długofalowo wypróbować, ale konsekwencji nie wystarczyło. Teraz wystarczy

Starty:

Z pewnych:
Ultramaraton “ Nowe Granice” 103 km - luty
Sudecka Setka 100 km - czerwiec
Coś dłuższego na jesień: kusi ŁUT 150, ale ze względów logistycznych i finansowych pewnie bieg dookoła Kotliny Jeleniogórskiej - 135 km.
Zimowy Półmaraton Gór Stołowych
Półmaraton Przytok, Jaworski i Zielonogórska Połówka
Bieg Bachusa - dycha

Z niepewnych:
Rzeźnik
parę dyszek i połówek, z jedno ultra pod 50 km

Kolega na treningu po Łemkowynie:
1. Czas 7h z hakiem na ŁUT70.
2. Organizacyjnie narzekał. Twierdzi, że dramat.
Podzielasz pkt 2?

MaGor

Kolega na treningu po Łemkowynie:
1. Czas 7h z hakiem na ŁUT70.
2. Organizacyjnie narzekał. Twierdzi, że dramat.
Podzielasz pkt 2?

Nie. Musiałby konkretnie powiedzieć, co nie tak - bo ile ludzi, tyle opinii razem ze mną biegła czwórka moich znajomych: 1 x 150, 1 x 70 i 2 x 48. Opinie zdecydowanie pozytywne. Czytają relacje też nie doczytałem negatywnych. Co dla mnie nie tak pisałem: asfalt po drodze. No i raz się zgubiłem prawie, ale to bardziej przez moje własne zamyślenie

Może jak się ma czas w okolicach 7h to się oczekuje na mecie tajskiego masażu i klimatyzowanej garderoby?

MaGor

Może jak się ma czas w okolicach 7h to się oczekuje na mecie tajskiego masażu i klimatyzowanej garderoby?

Hehe, to sobie pomyślałem ;) Ja tam prosty Jedi jestem, cudów mi nie trzeba - cieszę się, jak czuję MOC, jak zdobywam kolejne szczyty, nawet w okolicach limitu ;) I mam nadzieję, że nie osiągnę takiego poziomu znudzenia. Z kolegą rozmawiałem wracając z Beskidu, że fajnie, że ta druga edycja nie była jeszcze taka oblegana, komercyjna, bo bieg zaczyna zdobywać dobrą markę i przyszła edycja może już być przełądowana - co przyznam niestety przytrafiło się organizatorom Rzeźnika - poczuli kasę, i teraz robiliby ją na wszelkie możliwe sposoby.

Swoją drogą rozmawiałem wczoraj z Żoną. Ja jestem początkującym ultrasem, a Ona żoną ultrasa ;) Jedziemy na mecz koszykówki, Ona opowiada mi, jak koledzy i koleżanki z pracy podziwiają moje skromne wyczyny, i mówię: za rok będzie 135 na Kotlinie albo 150 na ŁUT. 2 lata temu byłaby przestraszona i ogólnie mówiąc odradzałaby mi start;) wczoraj powiedziała tylko spokojnie: ok. Bo jest to dla mnie realne do osiągnięcia. Daleko mi do 7 godzin ne mecie ŁUT 70, i pewnie nigdy tego nie osiągnę - ale co mam frajdy, z tego co robię, to moje. A przeciętnego kanapowca zjem na śniadanie ;) :D

ajronmen

Daleko mi do 7 godzin ne mecie ŁUT 70, i pewnie nigdy tego nie osiągnę - ale co mam frajdy, z tego co robię, to moje. A przeciętnego kanapowca zjem na śniadanie ;) :D

Powiem Ci, że wczoraj gadaliśmy w szatni z Piotrkiem (5 miejsce na ŁUT70) i powiedział, że bez dobrego planu i opieki dobrego fachowca docierasz do bariery, której nie pokonasz ani uporem, ani systematycznością, a już na pewno nie ambicjami.
Piotrek ma ambicje, cele, siły i trenera. Obecnie biega maraton w 3h10' - a chce zejść poniżej 3h. Okazało się, że mamy w Lublinie gościa z ligi światowej, który potrafi przez takie cele poprowadzić.
http://kwlublin.pl/ultramaraton-gorski-wokol-mount-blanc/
Kamil jest również fizjoterapeutą, który pomaga ludziom wrócić do sportu. Reperuje kolana, biodra, kręgosłupy. No i biega. Po górach, po płaskim, wszędzie. Czytaj i chłoń Jak pozbyć się 30 kg nadbagażu i zacząć biegać kawałki po 300 km w górach
http://kamilbiegiem.blogspot.com/
Znowu inspiracja.
Oczywiście te zakazane gwiazdki to b-l-o-g-s-p-o-t






Zmieniony przez - MaGor w dniu 2015-10-31 09:40:44

MaGor

ajronmen

Daleko mi do 7 godzin ne mecie ŁUT 70, i pewnie nigdy tego nie osiągnę - ale co mam frajdy, z tego co robię, to moje. A przeciętnego kanapowca zjem na śniadanie ;) :D

Powiem Ci, że wczoraj gadaliśmy w szatni z Piotrkiem (5 miejsce na ŁUT70) i powiedział, że bez dobrego planu i opieki dobrego fachowca docierasz do bariery, której nie pokonasz ani uporem, ani systematycznością, a już na pewno nie ambicjami.
Piotrek ma ambicje, cele, siły i trenera.


Zmieniony przez - MaGor w dniu 2015-10-31 09:40:44

No właśnie trenera mi brakuje. Ambicji, celów i siły nie ;) Ale też zadając sobie pytanie o cele, to moim celem nie jest robienie maratonu w 3:10 ani ŁUT 70 w 7 godzin. Na to już jest po prostu za późno, za stary jestem. Nie mam też powiedzmy sobie szczerze tyle czasu na treningi, odnowę biologiczną itd. Ale na względnie komfortowe bieganie ultra jeszcze nie jestem za stary ;) Chcę po prostu czuć frajdę, poznawać kraj i czuć progres.

Z trenerem jest problem, bo ten, którego miałem, ma analizując temat tendencję do zabiegiwania zawodników. Mam wrażenie, że trochę przesadza z kilometrażem, bo dwójka innych biegaczy korzystających z jego pomocy skończyła w okolicach sierpnie / września z kontuzjami. Na innego mnie nie stać - taka polska rzeczywistość. Więc recepta jest prosta - jadę McKenzim, zrzucam 10 kg i liczę na progres, a jak dojdę do ściany, to może mnie już będzie stać na trenera - a może będę po prostu zadowolony z formy.

Dowiedz się może u Kamila czegoś. Może prowadzi zdalnie? Popytam Piotrka jak to z nimi jest. Sam szykuję się na trening z Pawłem Wysockim (lubelskibiegacz.pl) - jak już zacznę (po nowym roku) biegać. Ale to będzie inny świat