No i wykrakałem - nie zsiadła się ;) Chyba za krótko gotowałem tą galaretę. Nic to, jak Mały rycerz powiedział, wrzuciłem jeszcze raz do gara i pogotuję następny dzień - niech się te wiązania kolagenowe porządnie rozlecą ;) Chodzi mi po głowie szybkowar - w niem pewnie było by dużo szybciej.
Liczby za wczoraj: 87/191/70.
Dzisiejsze S&S, jako że przed bieganiem było lżejsze:
Rozgrzewka: 3x5 hip bridge, goblet squat, halo
5x5, 16 kg,
swing jednorącz 10x10 24 kg
TGU 5 x 24 kg
rozciąganie
I dobrze, bo czułem potem ciężkie w nogi w biegu. W przyszłą niedzielę trzeba będzie to inaczej rozplanować. Łącznie wyszło 11,5 km w 7:19. W nowym, 3 wydaniu Danielsa to jest moja prędkość biegu długiego, dzisiaj w sumie powinno być 6:36, ale koleś mój nie dałby rady. W sumie miły początek dnia, a ja i tak luzuję przed gliwicką połówką.
Morsują już :) Dzisiaj nie mam jak się wyrwać, ale za tydzień już na 100% Ach, żeby był już lód na jeziorze :)