Kapitan WodkaEjdemI jak tam idzie Kapitanie?
Jest chuyowo. I nie bardzo wiem gdzie lezy przyczyna. Wczoraj (sroda) robilem trening i bylo ok, zero problemow. Wieczorem jednak zaczalem czuc bol w dolnej czesci plecow, lewa strona. Myslalem, ze to moze nerka, bo sie opilem coli zero. Jednak bol nie mijal, ale nie byl tez najgorszy. Dzis rano wstalem, cos tam czulem, lecz bylo ok.
Wlasnie teraz wrocilem z treningu, przerwalem go po 2 cwiczeniach bo plecy bola jak sam svrwysyn, nie bardzo moge sie wyprostowac. Lekka zalamka; szczegolnie, ze nie robilem nic ciezkiego (ostatnio martwy ciag w poniedzialek). I nie wiem co do chuya sie dzieje, i nie wiem dlaczego. Boli poki co. Zobacze jutro, jesli jednak trzeba to bedzie jakas przerwa od cwiczen.
Miska raczej ok, troche za malo pewnie, ale jak sie wkvrwie to bede pollitra. Chuy by to...
EDIT stawiam na zle robione zakroki - bardziej czulem, ze obciazam lewa strone wlasnie
Zmieniony przez - Kapitan Wodka w dniu 2013-01-31 14:55:37
Martwy ciąg lub wyprosty na ławie rzymskiej Cię wyleczy.
Kiedyś na podnoszeniu ciężarów jak wstawałem w przysiadzie rekord to czułem, że nie wstanę ale była presja trenera - załamałem kręgosłup na wszystkich odcinkach: szyjny,piersiowy,lędźwiowy podczas wstawania i kontuzja dolnego odcinka kręgosłupa. Wyleczyłem się wyprostami na ławie rzymskiej. Do lekarza się nie wybrałem bo i po co. A ból był nie do wytrzymania, co parę kroków na siłownię musiałem na czymś usiąść bo czułem się jakbym miał połamany kręgosłup.