Me, właśnie najgorzej jak w coś zainwestuje się więcej kasy, a potem okazuje się, że rewelacji nie ma

Tyle, że zawsze jest strach i w drugą stronę- bez sensu kupić tanio, ale kicz, żeby zaraz kupować nowe. W końcu tego typu wydatki fajnie jakby starczały na lata

niestety skompletowanie wszystkiego trochę kosztuje, ale
karnet na siłownie też by kosztował, a tu będzie na zawsze, własne, no i komfort ćwiczenia kiedy chcesz, w nocy, w święta, w zamieć śnieżną, bez dojazdu. Także nawet przez moment nie żałowałam żadnej wrzuconej w żelastwo złotówki
Ławeczki faktycznie nie kupiłam.

Jak trzeba to służy mi prowizorka ławeczki

, no, ale nie czuję się pewnie i tam gdzie mogę to najczęściej po prostu kosztem ciężaru robię coś przy użyciu piłki (wyciskanie itp.) Akurat tu znajduję jeszcze jakieś wyjście, którego nie było np. w przypadku stojaków, stąd odłożyłam zakup ławeczki. Pewnie kiedyś zakupię, ale jeszcze nie teraz. I tu nie chodzi nawet o radzenie sobie bez niej czy koszt, a właśnie o kolejne zawalenie miejsca.
Haha, a co do chowania. Stojaków nie chowam, gdzieś tylko odsuwam w kąt. Nie wiem czy ludzie w ogóle wiedzą do czego to, nikt nigdy nie pytał.

Za to zawsze upychałam obciążenia, sztangę i oczywiście nie raz ktoś na to natrafiał i zawsze było lekkie zdziwienie, po czym chwila namysłu (i pewnie z ulgą i satysfakcją, że rozwikłali zagadkę) i ZAWSZE to samo pytanie: „to jeszcze Twojego brata?” (który już z nami nie mieszka)
A ogólnie to marzy mi się taka domowa siłownia z prawdziwego zdarzenia, ale to daleka przyszłość, więc na razie wykorzystuję co mam i czasami kombinuję
Mi_piacce, 
uważaj

bo pewnie jutro po dziennikach będzie krążyć Marta i rozdawać karne burpees za pączki
