To nie wina owoców, fatu nie nałapałem, bo
redukcja była skończona chyba na 15,7% bf, a teraz jest niewiele więcej, po prostu woda woda i jeszcze raz woda. Mam problemy z retencją po prostu, mono też to potęguje, ale działa na mnie, bo waga z tygodnia na tydzień rośnie. Jabłczany, czy inne formy, to dla mnie strata pieniędzy, woda z mono w końcu zejdzie po cyklu i zostanie mięcho. Mono mam jeszcze sporo, więc powinno starczyć jeszcze gdzieś na 2 miesiące.
Ja mam po prostu taki problem, że mam tendencje do łapania wody i wtedy u mnie wszystko wygląda na zalane, na redukcji kable na łapach, barkach, łydkach, zarys kraty przy większym bf, a na masie ledwo co, to mnie właśnie w****ia, że nie ma tego pocięcia i waskularyzacji jaka jest na redukcji. Do tego się czuję jak klocek, morda się robi czerwona przy większych temperaturach, to jest właśnie w****iające, bo ogólnie jeszcze w lustrze to jakoś wygląda w pozach, ale na luzie dla mnie tragedia, ale chciałbym dobić jeszcze do 85kg i wtedy delikatnie wchodzić na redukcje, już żadnego *****nego ścinania węgli i kalorii, bo to działało kiedyś, teraz się skończyło tylko płaskim mięsem.
Do piersi z ryżem nie wrócę. Ostatnio na obiad się zdecydowałem zjeść, bo akurat były piersi i po prostu mnie odrzucało, a byłem po poście 16h, ryż to już jak w worku widzę, to mnie odpycha. Teraz jeszcze lato, to już w ogóle ciężko z żarciem i poza jednym ciepłym posiłkiem, to walę shejki same.
Wolałbym być ekto z problemami z nabieraniem mięcha i kratą przez cały rok, niż wyglądać jakoś normalnie tylko na redukcji.
Tragedii nie ma, bo kg wpadają, mono działa, ale wizja jeszcze masowania mnie zraża
Zobaczymy co się będzie działo za jakiś czas.
Zmieniony przez - Ludi_ w dniu 2011-07-04 22:00:51