Dzień 99
Micha :
Trening
Klata
Pompki na poręczach, 10 serii po 10powt, tempo 40X0, odpoczynek 90 sekund
Wycisk młotkowy , 3 serie 12 powtórzeń, tempo 3020 , odpoczynek 60 sekund
+ 45 min biegu stałe tępo.
Suple :
Już tylko omega 3 i 2 caps hyperdrine.
Refleksje:
Zaczynam Oxy za parę dni, a razem z nim stałą ketozę miesiąc, ~4g białka i tłuszcz z jajek wyłącznie. Zobaczymy, czy wytrzymam. Teraz ćwiczę, bo ćwiczę, 25 stopni na siłowni wszystko paruje. Plany u mnie jak zawsze ambitne, ale gorzej z wykonaniem. Nie chce mi się ani już robić ładowań, bo po nich gorzej się czuję, wygląd mi się nie podoba. Mam już po prostu dość redukcji i życia tymi ładowaniami, chociaż przez najbliższy miesiąc się postaram raz w życiu uczciwie trzymać michę, trzepać cardio i hiit i bez żadnego podjadania, czy innego gówna. Teraz 6h siedzę na kuchni + barze i patrzę jak inni w******lają ciasto i inne słodkie i zapijają to colą, już mi psycha siada, do tego ciągle pytania "może jednak chcesz ciasta, może coli?". Od czerwca zacznie się znowu szkoła, a w niej jedzące klasycznie kanapeczki dzieciaki. Jakoś nigdy nie przepadałem za nimi. Gdybym nie miał styczności ciągle ze słodkim jak jest w szkole i domu, to mógłbym i rok trzymać ketozę, ale psychika się wręcz domaga cukru jak widzę słodkie, do tego mam pełną lodówkę najróżniejszych rodzajów ww, musiałbym mieć swoją lodówkę na piersi i jaja
. Nie jestem stworzony do redukcji, mam za słabą psychikę na to. Następna redukcja na high carb, żadnego ścinania węglowodanów. 5-6g węgli i ogień
Wolę powoli z ww niż bez nich i ze zrytą psychiką.
Shitman
Taka prawda, do tego od dziecka przyzwyczajony do dobrego żarcia w domu i pełnej lodówki, co zrobić