guatanJesli chodzi o istnienie elfow,goblinow i duchow,to paradoksalnie nie da sie udowodnic,ze nie istnieja
Maly krok dalej pojde i powiem, ze w takim razie nic poza mna nie istnieje. Jesli definiujemy pojecie istnienia w 'normalny' sposob, to nikt nie musi dowodzic, ze elfy nie istnieja. Masz zyciowy przyklad: byl sobie pewien pan nazwiskiem Higgs. Wysunal on pewna hipoteze, ktorej konsekwencja bylo istnienie nowej czastki elementarnej, ktorej nikt nigdy nie widzial, o ktorej nikt nigdy nie slyszal. Od tego momentu wszyscy zaczeli tej czasteczki szukac, kazdy szukal dowodu na to, ze ona istnieje, a nie ze ona nie istnieje. Ta czastka do momentu odkrycia w tym sensie nie istniala. Nie ma w naszej cywilizacji odwrotnego procesu. Autor hipotezy ma obowiazek ja udowodnic, a nie adwersarz (caly swiat na przyklad) ja obalic. Nawet w sadownictwie jest cos takiego jak domnienie niewinnosci. Jesli ja twierdze, ze jestes zlodziejem, to ja to musze udowodnic, a nie ty obalic. W mysl tego ogolnie przyjetego paradygmatu, magia NIE ISTNIEJE dopoki nie przyjdzie Janusz i nie udowodni, ze jest inaczej.
Dla rozluznienia proponuje prostrza rozkmine. Wszyscy mi mowili, ze jak
chce przybrac na masie, to mam jesc twarozek, bo ma duzo bialka. No to jem, krzywie morde, bo to suche i mi nie smakuje (chociaz jeszcze nie skombilem tego z jogurtem). Pewnego dnia ide do supermarketu patrze, a tu mozarella ma 17 g bialka na 100, podczas gdy twarozek ma z 15 g. I teraz pytanie: skoro mozarella jest 100 razy smaczniejsza od twarozka i da sie ja zjesc jak jablko w 20 sekund, dla kontrastu sam twarozek trzeba mulic przez 10 minut i potem ma sie brzuch wywalony na kilka godzin, to czemu ludzie nie mowia 'jedz mozarelle' tylko 'jedz twarozek'?