Ciąg dalszy opowieści straszliwej treści o rozciąganiu.
Dziś o maszynach do rozciągania – czym są, jakie są, czy potrzebne, komu potrzebne, czy bezpieczne etc.
Oczywiście kolejny temat – morze i aby nie zanudzać teorią i technikaliami zbędnymi do ogarnięcia i zrozumienia tematu ograniczę się do niezbędnych informacji.
Jak to jest?
Stoi przed nami w sklepie dziwne urządzenie – ma siedzisko (coś w rodzaju krzesełka), dwie platformy – po środku korbka bądź wajcha...
Taki jest najczęstszy opis maszyny do rozciągania przywodzicieli nóg, dla wielu osób narzędzie tortur dla innych sposób na sznurek – dla jeszcze innych sposób na wyciągnięcie od ludzi ostatnich złotówek z portfela.
W Polsce takie maszyny nie cieszą się popularnością – nie są znane w wielu ośrodkach sportowych. W kraju do roku 2001 było trzech producentów maszyn z rodzaju przedstawionego na fotografii pierwszej. Dwóch z nich było producentami jednostkowymi – z nich został tylko jeden – drugi zrezygnował z uwagi na brak części – przekładnia zębata. Trzeci producent to zakłady mechaniczne – produkuje do dzisiaj.
Dla odmiany w Stanach Zjednoczonych jest zatrzęsienie ofert produkcji i sprzedaży takich konstrukcji – nie sposób wyliczyć i przedstawić ogólnego raportu z ich działalności.
Czym są maszyny do rozciągania?
Są to konstrukcje stalowe bądź z tworzywa sztucznego a także zbudowane z liny i bloczka. Mają one za zadanie umożliwić wykonanie szeregu powtarzalnych ruchów powodujących przemianę wewnętrznych tkanek – mięśni celem ich rozciągnięcia oraz utrwalenia tegoż.
Najczęściej celem są mięśnie przywodziciele nóg oraz mięśnie zginacze nóg.
Jakie są modele dotychczas wymyślone przez konstruktorów poddane procesowi opatentowania/zastrzeżenia wzoru?
Jak dotąd udało mi się zgromadzić co następuje : 1)maszyny naziemne z siedziskiem – po środku z korbą, która w wyniku przenoszenia siły rozchyla dwie platformy z umieszczonymi nań nogami na boki; 2)maszyny nie mechaniczne (nie posiadające siedziska tylko pałąk rozchylający nogi na boki); 3)maszyny pochodzenia prostego czyli lina z bloczkiem umieszczonym ponad głową ćwiczącego (przyczepionym do sufitu) – ćwiczący w pozycji stojącej. W tej kolejności umieszczono fotografie poniżej.
Zasady działania, przydatność, bezpieczeństwo dla maszyn rodzaju pierwszego.
Budowa maszyny jest już znana.
Jest to maszyna ciesząca się ogólnym uznaniem, ponieważ prowadzi do osiągnięcia jednego z trudniejszych szpagatów – sznurka. Działa na zasadzie przenoszenia siły przez korbę na platformy – za pomocą albo przekładni zębatej bądź systemu hydraulicznego, znane są także przypadki obsługi elektrycznej.
Ważną informacją jest pozycja ćwiczącego podczas ćwiczenia.
Otóż siedząc na siedzisku przyjmuje się kąt 90° między tułowiem a nogami (w stawie biodrowym). Automatycznie uniemożliwia to osiągnięcie wyminięcia się elementów kostnych stawu (czytaj wcześniejsze posty) a to z kolei spowoduje ból przy poszerzaniu kąta rozwarcia nóg. Zmiana pozycji w czasie ćwiczenia jest utrudniona jeśli nie niemożliwa – gdy osiąga się próg bólu – ćwiczący maksymalnie opiera się o oparcie siedziska – trudnością jest wykonywanie ruchów np. pochylanie się na boki nie mówiąc oczywiście o uwolnieniu się w przypadku alarmowych sytuacji. Taką sytuację może wywołać uczucie zrywania mięśnia, nagły ból itp. (no i pożar). Wtedy jedynym możliwym sposobem na uwolnienie się z kleszczy potwora jest odkręcenie korbką do pozycji wyjściowej.
Jakie są zalety takich maszyn?
Otóż ogromnym plusem jest ich absolutna izolacja od obciążenia stawu kolanowego. Nacisk podczas ćwiczenia skoncentrowany jest z boku tego stawu w miejscu gdzie nie wywołuje żadnych kontuzji. Dlatego jest to ważne w takich przypadkach kiedy ćwiczący ma poważne problemy ze stawami kolanowymi.
Dalej – jeśli ćwiczący jest w starszym wieku – pozycje graniczne (czytaj poprzednie posty) mogą go bardzo wyczerpywać – może dojść do omdleń, innych stanów patologicznych prowadzących do utraty równowagi etc. Maszyna zwalnia ćwiczącego od pozycji pionowej i umożliwia powolne poszerzanie kąta między nogami.
Dalej – szybkość rozstawu nóg. Podczas normalnych ćwiczeń statycznego rozciągania często zapomina się o powolnym wychodzeniu z pozycji granicznej – jeśli jest zbyt szybkie – wtedy mięśnie za bardzo się kurczą i może to spowodować mniejszy efekt rozciągnięcia. Maszyna uniemożliwia taki ruch – chyba, że ktoś szybko kręci korbą, ale z reguły wychodzenie do pozycji wyjściowej jest wolne.
Wady...
Powyżej opisana niemożność ruszania się – uwięzienie ćwiczącego – niebezpieczne.
Pozycja podczas ćwiczenia 90° w stawie biodrowym.
Jednakowy ruch ćwiczenia – rozwarcie i powrót – zniechęcenie ćwiczącego.
Utrudnienia podczas ćwiczenia tak jak to powinno wyglądać – rozwarcie – spięcie – rozluźnienie – poszerzenie.
Ciężar, cena, brak wymiernych korzyści przeważających nad typowymi ćwiczeniami w pionie (jak Pan Bóg przykazał) no oprócz tych kolan, ale to można rozwiązać w sposób podany we wcześniejszych postach.
To tyle o tejże.
Zasady działania, przydatność, bezpieczeństwo dla maszyn rodzaju drugiego.
Pałąk – często z plastiku, ale także z metalu. Dziwaczne ustrojstwo przypominające..................*
*(po obejrzeniu obrazka proszę wpisać)
Jest to także rodzaj maszyny naziemnej. Ćwiczenie polega na siadzie na podłodze - kąt w stawie biodrowym od 160° do 90° więc trochę lepiej – dlaczego od 160? Ponieważ nie ma oparcia siedziska, więc teoretycznie ćwiczący może się odchylić do tyłu, ale to teoria.
Dalej – zakładamy czy raczej opieramy nogi o końcówki i przyciągamy część środkową.
Jak widać ćwiczenie nieco naciągane i nieskuteczne. Co prawda jest to forma rozciągnięcia, ale żeby utrzymać równowagę trzeba użyć szeregu innych mięśni a przez to staje się to ćwiczenie mało przyjemne, mało wygodne i traci swą skuteczność sprowadzając ćwiczącego do walki o zachowanie równowagi nóg i tułowia.
Uwaga!!! Nacisk na kostki powoduje, że kolana nie są izolowane w ogóle i są angażowane bardzo intensywnie, co może spowodować ich kontuzję, ponieważ w siadzie mogą nie zadziałać naturalnie mięśnie stabilizujące kolana – mięśnie ud. Z tego powodu jest to maszyna NIEBEZPIECZNA!!! I jest to jej wadą absolutnie dyskwalifikującą.
Zalety ...
Żadnych
Wady ... patrz wyżej
Zasady działania, przydatność, bezpieczeństwo dla maszyn rodzaju trzeciego... czyli
poczciwy bloczek a’ la Archimedes.
Linka z bloczkiem na suficie. Do linki przymocowany na końcu pas bądź dwa pasy – w nie zakłada się nogę. Teraz przyjmujemy pozycję dla nas wygodą i ciągniemy za sznureczek.
Noga jedzie do góry...
Bardzo prosty mechanizm. I teraz tak: o ile dwa wcześniejsze typy maszyn ćwiczyły tylko sznurek – ten typ ćwiczy mięśnie zginacze nóg, czyli dążenie do szpagatu (damskiego – w przód). Trzeba jedynie odpowiednio zakładać nogę.
Oczywiście ćwiczenie sznurka tą maszyną jest możliwe jeśli się ktoś uprze – ale to jest ten sam zły mechanizm związany z maszyną typu drugiego – nacisk na kolana – dlatego odradza się ćwiczenie sznurka tą maszyną.
Rozciąganie mięśni zginaczy w ten sposób nie jest do końca pozbawione wad. Jakkolwiek by na to nie patrząc – uwiązanie nogi na sznurku nie jest do końca bezpieczne i nie daje takich możliwości jak normalne rozciąganie. Owszem – jej zaletą jest to, że głowa nie jest w dole – co też nie jest przyjemne, lecz istnieje większe prawdopodobieństwo utraty równowagi.
Wykonywanie ruchów rozciągani statycznego (spinanie - rozluźnianie – poszerzanie) także nie jest wygodne w wykonaniu operując taką maszyną.
Tak więc można, ale po co jeśli można prościej i lepiej bez sznurka...
(zdjęcia nie umieściłem, bo nie mogłem znaleźć, ale liczę na wyobraźnię drogich Czytelników)
Zalety...
Głowa w górze.
Cena.
Prostota
Wady...
Operowanie sznurkiem.
Równowaga zagrożona.
Ubogie możliwości prawidłowego ćwiczenia statycznego...
Maszyny maszyny maszyny...
W nasze życie wkradły się wraz z człowieczą inteligencją, chęcią udoskonalenia życia codziennego – zastanówmy się – na ile możemy udoskonalić niektóre czynności aby nie przerodziły się one w nowy problem – jak je uprościć – oddoskonalić...
Maszyny są do wszystkiego – do ubijania piany z białek, do mieszania cieczy reagujących ze sobą aby chemik nie popadł w myśli samobójcze, do dializy krwi ludzi cierpiących na uszkodzenia nerek – do ratowania życia – niedługo do operacji.
Ale daleko i długo będziemy musieli sięgnąć myślą żeby zbudować maszynę grającą z fortepianie jak Chopin czy potrafiącą przemienić marmur w posąg jak starożytni rzeźbiarze.
To są czynności nie tylko wielce precyzyjne, ale też wymagające czynnego i indywidualnego myślenia. Czy czasem nie odnajdziemy podobieństwa przy ćwiczeniu gibkości? Wykonujemy precyzyjne ruchy – sami dawkujemy poziom, do którego czujemy, że możemy dojść – sami regulujemy trening dobieramy ćwiczenia i porę ich wykonywania. Wiemy i sami decydujemy kiedy zaprzestać schodzenia niżej...
My nie jesteśmy maszynami – jesteśmy ludźmi.
Tą refleksją chciałbym zakończyć następny wywód – nieco męczący i nudny, ale ktoś chyba chciał usłyszeć coś o tym...
W każdym razie maszyny – jeśli ktoś ma pieniądze – może kupić – niech tylko przemyśli ich skuteczność rozważy niebezpieczeństwa, które starałem się w skrócie umieścić w tym poście.
pzdr
LN
Przytoczone tu fotografie nie mają na celu służyć jako reklama – zostały wybrane przypadkowo i służą jedynie prezentacji poglądowej na temat treści powyższej.
Tułam się tu i tam... najczęściej w jamce tradycyjnych
Dlaczego widząc słowa "gramatyka, ortografia, fleksja, składnia" myślisz sobie takie straszne i obraźliwe rzeczy pod moim adresem ?
https://www.sfd.pl/topic.asp?topic_id=64429 <-- wejdź...