Co do Bawarii to też muszę potwierdzić. I to piwko... Weissbier... <mniam>
A jak podali obiad, to na 12 ryjów (znaczy się nas
) tylko jeden dał rdę zeżreć wszystko...
Bardzo podobało mi się w Englisher Garten (chyba dobrze napisałem) - olbrzymi ogródek piwny w lasku w środku miasta. Kultura, własna straż porządkowa, żadnej trzody, chamstwa. O 22 był koniec sprzedaży piwa, a o 23 straż zaczynała powoli, z kulturą, aczkolwiek stanowczo wypraszać ludzi z terenu.
Oczywiście był jeden przypadek chamstwa i buractwa. Jechaliśmy metrem, było nas dwanaścioro Polaków (jedna dziewczyna) i dwóch Niemców, staliśmy sobie spokojnie, normalnie rozmawialiśmy. Na ławkach siedziało kilku tyów (już nie pamiętam dokładnie ilu - czterech czy pięciu). Pokazywali nas palcami i głośno się śmiali. My nie chcieliśmy wsczynać żadnych burd, bo i po co - na gościnnych występach. Oni wysiedli przystanek przed nami. Gdy tylko zamknęły się za nimi drzwi metra, odwrócili się do nas i zaczęli skandować: "Legia Warszawa!"
Kurva, było mi wstyd jak cholera przed tymi Niemcami, z którymi jechaliśmy. Tym bardziej, że byliśmy tam trochę na ich zaproszenie. Jeden z nich to Flo - ówczesny (nie wiem czy obecny) przedstawiciel Yanilova na Niemcy. A cała sytuacja miała miejsce w lipcu 2001, na stażu z Yanilovem właśnie...