Kobiety na treningach

No a faceci po 2 miesiacach lubia sobie leszcza wyrwac i obic mu morde.A pozniej siedza na forum i placza jaki ten swiat niedobry bo ktos mi w zeby dal(bo leszcz tylko wygladal na leszcza)i co zrobic zeby nie dac sie na ulicy.Wytrenowana kobieta z SILNA PSYCHIKA moze pobic mezczyzne co nigdy sportu nie uprawial i nie zostal przez nature obdarzony duza sila czy masa.Rozejrzyjcie sie wokolo "Eksperci" na 35-45 letnich mezczyzn jaka maja sprawnosc ruchowa,jaka "sile" maja ci uliczni twardziele.
Zwrocie uwage na "sile" uderzenia 20 latkow co pierwszy raz przyszli na trening.A wiekszosc DEGENERATOW co gwalci i napada kobiety to zakompleksione C>I>O>T>Y ktore nic nie trenuje i nie bedzie trenowac.Sa wyjatki,wysportowani,sprawni,silni ale ci ludzie stanowia margines zboczencow.Dlatego kobiety powinny trenowac bo szansa spotkania dobrego zawodnika na swojej drodze jest znikoma,wiekszosc napastnikow to cieniasy.
Wielu mezczyzn nie chce kobiet na treningu bo ma kompleksy,nielubia oni kobiet lepiej wyksztalconych,lepiej zarabiajacych,bogatszych i silniejszych bo nie moga ich kontrolowac.

Prrzepraszam, przedmówca jest feministką?

Dlatego kobiety powinny trenowac bo szansa spotkania dobrego zawodnika na swojej drodze jest znikoma,wiekszosc napastnikow to cieniasy

Nie potrzebny jest dobry zawodnik. Atak nastąpi Z ZASKOCZENIA -a już samo to wystarczy, by wyszkolony, wysoki i silny facet przegrał starcie-wszystko się rozstrzygnie w pierwszych sekundach. Jeśli kobieta nie wyląduje na ziemi-zacznie się przepychanka-a kto ma większe szanse-mistrzyni Karate, wzrost 160, waga 60, czy niewyszkolony w sztukach walki-ale chociażby odrobinę wysportowany(w znaczeniu-nie otyły) facet, wzrost 180 i waga 80? Kogo łatwiej przewrócić? Ci, którzy napadają na ulicach to niekoniecznie cieniasy-a już na pewno nie ludzie o posturze anemika-tylko często obici, doświadczeni w mordobiciu bandyci. Pomijając już kwestię, że zwykle są w kilku-i często mają jakiś sprzęt-co daje ofierze(niezależnie od płci) minimalne szanse na zwycięstwo w konfrontacji.

Przedmowca jest ulicznym zabijaka co z niejednego pieca chleb jadl.Masz jakies znajome dziewczyny co zarabiaja 5-7 razy wiecej niz Ty lub twoi koledzy?Jak masz to spytaj sie jak reaguja faceci gdy dowiedza sie o jej statusie materialnym.I co Ty tak wyskakujesz z tym 180cm?zboczeniec nie moze miec 165?a dziewczyna 172cm?Sa sytuacje gdzie jest 5 mlodych mezczyzn,ale najczesciej gwalciciele to ludzie o kondycji fizycznej ponizej normy,sytuacje jeden zboczeniec na kobiete sa duzo czestsze niz gwalty zbiorowe.Pozatym przecietny 40 letni polak jest nieruchawym misiem wolnym jak zolw.Jesli dziewczyna zatakuje ostro gosc wymieknie ,poniewasz zboczek(z nielicznymi wyjatkami)to czlowiek strachliwy,bojazliwy i tchorzliwy i dlatego gwalci bo boi sie normalnych kontaktow z kobieta.Dlatego gdy kobieta stawi opor NAJCZESCIEJ on rezygnuje.najczesciej nie znaczy zawsze.....Zgadzam sie tylko z tym ze po odparciu ataku powina kobieta zwiewac z miejsca zdarzenia wrzeszczac ostro,a nawet powiedzial bym ze w czasie obrony przed napastnikiem powinna wrzeszczec jak na filmach kung-fu.

Wrócę do pierwotnego pytania.

Czy naprawde uwazacie ze sztuki walki sa typowo meskie?

Nie uważam, że tak jest. Kobiety są słabsze fizycznie od facetów dlatego często nadrabiają ten brak techniką.
Trenowałem kiedyś judo. Często walczyłem w stójce z koleżanką (Magda). Perfekcyjnie rzucała przez biodro – była zawodniczka Jordana w Krakowie. Od niej nauczyłem się dopiero tego rzutu.
Jakiś czas temu trenowałem bjj w Grappling Kraków. Jest tam dziewczyna o imieniu Lucyna. Dwie klasy lepsza ode mnie. Znowu, od dziewczyny uczyłem się techniki.

Gdy będę miał kiedyś własną sekcję lub przynajmniej grupę, jesteście dziewczyny bardzo mile widziane.

Tak jak już pisałem jest tylu "mizernych" facetów na świecie, że na pewno wiele wysportowanych kobiet by sobie poradziło z nimi w walce.
Hm ale w zasadzie to co pisze mirdseaw to w 95% brednie.
Wielu wysportowanych kolesi nie poradziłoby sobie z tym brzuchatym 40-letnim Polakiem ze zrytą psychą.

Jakis czas temu byla taka sytuacja.Ze jakichs 2 typow wciagnelo dziewczyne do autobusu.Pozniej z nia wysiedli i chcieli ja zgwalcic.Chodzila na boks lub na kick boxing.Ale niedala rady 2 typom.Zgwalcili ja i zabili.niepamietam w jakim to miescie bylo.Z tego wynika ze sztuki walki nie daja gwarancji wyjscia z opresji.Ale zawsze sa jakies wieksze szanse.I niewazne czy sie jest facetem czy kobieta.Nawet facet 70 kilowy trafi na jakiegos koksa 110 kilowe i moze dostac w******l.Mimo tego ze trenowla sw pare lat.

95% uzytkownikow tego forum to cieniasy ,z waszych wypowiedzi wynika ze dobrym na ulicy jestes jak nic nie cwiczysz i jestes menelem .A jak cos trenujesz to powinienes spier.... przed kazdym dupkiem co wejdzie ci w droge.A wracajac do kobiet to czytajcie jeszcze raz W WIELU PRZYPADKACH ale NIE ZAWSZE wysportowana kobieta poradzi sobie z przecietnym nie wysportowanym dupkiem.KOBIETA KTORA JEST DOBRA a nie 2 miesiace chodzila na treningi.I mowimy o 1 na 1 a nie 2,4,czy pieciu mezczyzn na jedna kobiete bo i herkules dupa kiedy ludzi kupa.

Ty chyba mirdseaw masz jakieś kompleksy

Zmieniony przez - sonic81 w dniu 2006-06-13 08:30:46

Nie szarżuj. Na ulicy jesteś "dobry" jak przeżyjesz. Jeśli jakiś dresik szuka guza-mam go od razu za to zabić? Mam zbyt dobrą opinię o sobie, by zaczepki jakiegoś przegranego życiowo, młodego frustrata robiły na mnie większe wrażenie. Na forum wypowiadają się przeróżni ludzi-z instruktorami sztuk walki włącznie-a Ty nie jesteś pierwszym bohaterem, "który z niejednego pieca chleb jadł", jaki do nas zawitał. Zamiast się popisywać-może napisz co trenujesz i jaki masz staż?
Wszyscy (rozsądni) są zgodni-sztuki walki nie służą ulicznym popisom-mają uratować Ci tyłek w niemiłej sytuacji. Jednak-gdy jest możliwość uniknięcia walki-należy jej unikać. Tak, owszem-zlekceważyć zaczepki, wejść do jakiegoś ludnego miejsca by zgubić śledzacych żuli, wezwać policję czy wiać-a walczyć tylko w ostateczności.

Co do wyniku starcia na ulicy. Nie ma co teoretyzować-bo za dużo czynników wchodzi w grę. Pora, miejsce, stan ofiary(np zamyślona i nieuważna), ubiór(źle się walczy w płaszczu), cel napadu(gwałt, napad, próba zabójstwa), broń u napastnika, broń u ofiary, możliwość wezwania pomocy-można długo wymieniać. Jednak-kobieta, jeśli nie posiada MISTRZOWSKICH umiejętności, może mieć problem. Tak, owszem, są takie, którym się udało-ale są też ludzie, którzy przeżyli upadek z 10 piętra-i co, to od razu reguła? Gdyby kobiety były tak trudnym celem-policyjne statystyki wyglądałyby inaczej.

Widujesz czasem w TV wiadomości o procesach groźnych gwałcicieli-czasem przez moment kamera ich pokazuje(oczywiście-bez twarzy) i nie widziałem tam brzuchatych misiów-tylko normalnej postury ludzi. Odstawmy jednak na chwilę gwałty-choć tu też nie można uznać za regułę, że napastnik jest sfrustrowanym seksualnie i niespełnionym życiowo ofermą, który z racji kompleksów musi rozładowywać żądze gwałcąc.

Poza gwałtami istnieje wiele innych sytuacji, w których kobieta musiałaby umieć się bronić. Pamiętasz Anię Dybowską? Wyrzucona z pociągu przez dwóch s...synów, dla zabawy. Napady rabunkowe, ataki pod wpływem narkotyków lub zwykła chęć wyładowania się na kimś-tutaj nie mamy do czynienia z 40letnim rodakiem, który wygląda jak (przykład przaśny, ale niezły) Ferdek Kiepski. Powiedziałbym, że dużo częściej będzie to nastoletni lub dwudziestoparoletni dres, niejednokrotnie podpakowany(kondycje ma pewnie marną-ale z siłą może być nieźle). Czemu zaznaczam, że statystyczny facet jest wyższy od kobiety? Z kilku przyczyn. Po pierwsze-większy wzrost=większa waga=większa siła, nawet przy braku treningów. O wyniku walki decyduje w sporej mierze psychika-ale psychiki nie widać-za to gabaryty(i zwykle związaną z nimi siłę) jak najbardziej. Nie każdy facet jest silny-ale jeśli wziąć gościa 80kg i dziewczynę 60kg(co zwykle jest bliskie prawdy)-to facet w 90% przypadków będzie dużo silniejszy. Po drugie-chuderlawe, niskie dziewczę wygląda na łatwiejszy cel(nawet, jeśli nim nie jest). Faceta może nikt nie zaczepić, nawet jeśli nie byłby trudny do pokonania.

Żenua