Nie szarżuj. Na ulicy jesteś "dobry" jak przeżyjesz. Jeśli jakiś dresik szuka guza-mam go od razu za to zabić? Mam zbyt dobrą opinię o sobie, by zaczepki jakiegoś przegranego życiowo, młodego frustrata robiły na mnie większe wrażenie. Na forum wypowiadają się przeróżni ludzi-z instruktorami sztuk walki włącznie-a Ty nie jesteś pierwszym bohaterem, "który z niejednego pieca chleb jadł", jaki do nas zawitał. Zamiast się popisywać-może napisz co trenujesz i jaki masz staż?
Wszyscy (rozsądni) są zgodni-sztuki walki nie służą ulicznym popisom-mają uratować Ci tyłek w niemiłej sytuacji. Jednak-gdy jest możliwość uniknięcia walki-należy jej unikać. Tak, owszem-zlekceważyć zaczepki, wejść do jakiegoś ludnego miejsca by zgubić śledzacych żuli, wezwać policję czy wiać-a walczyć tylko w ostateczności.
Co do wyniku starcia na ulicy. Nie ma co teoretyzować-bo za dużo czynników wchodzi w grę. Pora, miejsce, stan ofiary(np zamyślona i nieuważna), ubiór(źle się walczy w płaszczu), cel napadu(gwałt, napad, próba zabójstwa), broń u napastnika, broń u ofiary, możliwość wezwania pomocy-można długo wymieniać. Jednak-kobieta, jeśli nie posiada MISTRZOWSKICH umiejętności, może mieć problem. Tak, owszem, są takie, którym się udało-ale są też ludzie, którzy przeżyli upadek z 10 piętra-i co, to od razu reguła? Gdyby kobiety były tak trudnym celem-policyjne statystyki wyglądałyby inaczej.
Widujesz czasem w TV wiadomości o procesach groźnych gwałcicieli-czasem przez moment kamera ich pokazuje(oczywiście-bez twarzy) i nie widziałem tam brzuchatych misiów-tylko normalnej postury ludzi. Odstawmy jednak na chwilę gwałty-choć tu też
nie można uznać za regułę, że napastnik jest sfrustrowanym seksualnie i niespełnionym życiowo ofermą, który z racji kompleksów musi rozładowywać żądze gwałcąc.
Poza gwałtami istnieje wiele innych sytuacji, w których kobieta musiałaby umieć się bronić. Pamiętasz Anię Dybowską? Wyrzucona z pociągu przez dwóch s...synów, dla zabawy. Napady rabunkowe, ataki pod wpływem narkotyków lub zwykła chęć wyładowania się na kimś-tutaj nie mamy do czynienia z 40letnim rodakiem, który wygląda jak (przykład przaśny, ale niezły) Ferdek Kiepski. Powiedziałbym, że dużo częściej będzie to nastoletni lub dwudziestoparoletni dres, niejednokrotnie podpakowany(kondycje ma pewnie marną-ale z siłą może być nieźle). Czemu zaznaczam, że statystyczny facet jest wyższy od kobiety? Z kilku przyczyn. Po pierwsze-większy wzrost=większa waga=większa siła, nawet przy braku
treningów. O wyniku walki decyduje w sporej mierze psychika-ale psychiki nie widać-za to gabaryty(i zwykle związaną z nimi siłę) jak najbardziej. Nie każdy facet jest silny-ale jeśli wziąć gościa 80kg i dziewczynę 60kg(co zwykle jest bliskie prawdy)-to facet w 90% przypadków będzie dużo silniejszy. Po drugie-chuderlawe, niskie dziewczę wygląda na łatwiejszy cel(nawet, jeśli nim nie jest). Faceta może nikt nie zaczepić, nawet jeśli nie byłby trudny do pokonania.