kris4realDAwno nie pisalem, bo nie bylo o czym, lekarza zmeinilem, nawet zdecydowalem sie na lek, ktory znowu nie pomaga.
Przeanalizowalem swoje zycie i wiem ze w problemy wpedzila mnie redukcja i zbyt ciezkie treningi. Była zbyt dluga, niby juz ja zakonczylem ale waga spadała w sumie 9 miesiecy! i na ostatnich zdjeciach wygladam juz na twarzy strasznie niezdrowo. A ja cale zycie lubilem byc najedzony, robilem cos niezgodnego ze zwoja genetyka. Do tego nie zaplanowałęm przerw w treningach, lzejszych okresów i za pozno zaprzestalem dodawac kalorie i organizm w koncu padł. W redukcji czulem sie dobrze, ale to tez nie dobrze bo oznaczalo to ze zylem na wiekszym kortyzolu i noradrenalinie i czulem sie pobudzony i gotowy do działania, po treningu moglem robic nastepny trening!, ale jak sie w pore nie wyciszy ukladu nerwowego to u osob podatnych moze dojsc do tego co zaszlo u mnie. Jedni dostaja zawału, inni jakiejs innej choroby, u mnie neistety padłuklad nerwowy.
Zabrakło rownowagi miedzy ukladem wspolczulnym i przywspolczulnym jak to sugerowal kolega wyzej. Troche to przykre bo stresu w domu i pracy nie mialem,a jak mialem to sobie dobrze z nim radzilem, ja stres zapodałem sobie sam i to mnie najbardziej boli. Jak powiedział Golob w wywiadzie " o jeden most za daleko" u mnie o jeden 2 miesiace za długo
W połowie reducji bylem okazem zdrowia pod kazdym wzgledem, jakbym przestał to bym nim byl pewno nadal, puls w nocy 30, libido wysokie, serotoniny duzo, a dzis wszystko na odwrót
Lekcja dla kazdego ze nie warto pędzic w zyciu, zawsze warto sie zatrzymac i zastanowic czy to jak zyje jest zgodne z tym co moze mój organizm. Niektoryz zajezdzaja sie w pracy, niektorzy nieudanym zwiazkiem. Ja zajechalem sie odchudzaniem. kropka. Szkoda tylko, ze wyjscie z tego jest tak okropnie ciezkie, ale nadal wierze ze mozliwe
Zmieniony przez - kris4real w dniu 12/19/2018 12:29:37 PM
Cześć Kris! Czytam Twój wątek, dziś przeczytałam post... I cholera, ja jestem już jedną nogą na tym moście :( To samo: długa redukcja, bardzo intensywne treningi. Od lutego 2017 roku schudłam... prawie 20kg (nie miałam wtedy nawet nadwagi!) . Dziś ważę 43kg i nie mam miesiączki, TSH w normie, ale FT3 i FT4 bardzo nisko. Libido zero, seks może nie istnieć (co jest potwornie trudne, bo jestem mężatką), włosy lecą. W maju miałam ogromne problemy, zaczął się brain fog, często nie pamiętałam drogi z autobusu do domu, chodziłam jak na haju. Zredukowałam liczbę treningów z 4 na 3 w tygodniu i liczbę ćwiczeń do 10 per trening, ale to tak naprawdę wszystko. Jem też więcej, ale jestem tylko w pobliżu zera kalorycznego, nie umiem się przemóc z wejściem na większą liczbę. Wiem, że nie mogę ważyć tyle, ile dziewczyna w podstawówce... Wydaje mi się, że ciągle mam mocno podwyższony kortyzol, bo często czuję ścisk w klatce / żółądku. Mój
puls spoczynkowy wynosi obecnie 37. W sklepie / metrze zdarzyło mi się mieć atak paniki, musiałam czym prędzej wyjść. Raz też wylądowałam w szpitalu, bo w nocy dostałam drgawek, których nie mogłam opanować (stwierdzono, że to na tle nerwowym, bo to było jeszcze przed rozpoczęciem redukcji).
Mimo to wszystko, nadal zajeżdżam swój organizm na treningach, siła jako tako jest. Boję się, że to ostatni moment na odwrót, albo co gorsza - już go przegapiłam... :(
Zamierzasz wrócić do treningów? Trenujesz dalej?