Picie: woda, herbata, kawa (dużo, dużo)
Warzywa: groszek z baby marchewką, papryka
Lamparcie wyzwanie: odfajkowane - ćwiczenie dnia lędzwia (masaż piłeczką prostowników i pośladków)
Suple: vit D3, spirulina
Aktywność: rolowanie
Miska: czysta, nieliczona, na oko
Samopoczucie: bardzo słabo, nie mam energii, robię absolutne minimum, czuję się jak króliczek z reklamy duracel (ten ze "zwykłą baterią"). Nie wiem, czy to pokłosie stresu w poprzednim tygodniu, ale nie chce mi się liczyć miski, nie chce mi się trenować. Nawet spać mi się nie chce ani jeść (ale jak już się położę to śpię, jak zacznę jeść to zjem). Mogę leżeć i gapić się w okno. Nie wiem, co jest, ale nie lubię.
Grzeszki: wino
Mój dziennik: http://www.sfd.pl/Raimunda_poszukuje_Zen-t1058968.html